"BednarSzok" był Niezależnym Internetowym Serwisem Informacyjnym poświęconym Zespołowi Szkół "Bednarska". Działał w latach 1999-2006.
Poniższe informacje prezentowane są wyłącznie dla celów archiwalnych.
 
Szukasz oficjalnej strony Bednarskiej? www.bednarska.edu.pl
25.03.2025, imieniny Bolka, Cezaryny, Marioli
BednarSzok >> Postawieni pod ścianą

Newsy


Postawieni pod ścianą
by Ludwik [22.10.2004]
[pieniądze]790 złotych. Tyle od listopada będzie wynosić czesne za szkołę. W planach kolejna podwyżka. 850 złotych od marca. Zarząd długo przedstawiał tragiczną sytuację szkolnego budżetu zanim odważył się przedstawić te liczby na spotkaniu z rodzicami. "Dziś będziemy mówić przede wszystkim o sprawach trudnych" - zapowiedziała na wstępie przewodnicząca Zarządu Irena Dzierzgowska. Głównym punktem zebrania było zaprezentowanie bilansu wpływów i wydatków za poprzedni rok szkolny i prognoz na rok bieżący. W zeszłym roku do kasy wpłynęło 7 976 400 zł, a wydaliśmy 8 756 500 zł czyli o 780 100 zł więcej. "To że szkoła nie ma długów jest tylko wynikiem tego, że wykorzystała rezerwę" - poinformowała przewodnicząca dodając, że "teraz nie ma już ani złotówki rezerwy", choć kilka lat temu, gdy finansami zajmowała się pani Małgorzata Malanowska, ta miała wynosić około 1 000 000 złotych. Na ten rok zaplanowano większe wpływy - 8 215 600 zł i mniejsze wydatki - 8 214 600 zł. Z tego 3 392 600 zł mają wynieść wydatki na Bednarskiej, 3 174 400 zł w gimnazjum na Raszyńskiej, a 1 646 600 zł w liceum na Raszyńskiej, 1 000 zł ma pozostać jako rezerwa. Jednak liceum na Raszyńskiej ma w bieżącym roku zarobić o 70 300 zł mniej niż wyda. "Pierwszy rok działania tej szkoły będzie dofinansowany, ale naszym celem jest żeby w przyszłych latach każda ze szkół sama na siebie zarabiała. Nie wykluczamy tu wprowadzenia różnych czesnych" - wytłumaczył Jerzy Lisiecki, skarbnik Zarządu. Jedynie ta szkoła ma przewidziane w tym roku pieniądze na zakupy środków trwałych (np. sprzęt komputerowy i inne przedmioty długiego użytkowania) - 79 600 zł. W poprzednim roku Szkoły wydały w sumie na ten cel 314 600 zł (14% budżetu). Obcięto też fundusz remontowy. W zeszłym roku wynosił w sumie 607 700 zł, w tym tylko 24 000 zł (0,3% budżetu). "Nie wiem czy to nie jest suma za mała, ale jesteśmy postawieni pod ścianą. Nie mamy środków na remonty w tym roku" - przyznał Jerzy Lisiecki. Wydatki bieżące pozostaną na porównywalnym poziomie: w zeszłym roku wynosiły 1 428 400 zł, w tym będą wynosić 1 282 700 zł. Choć w tej kategorii mieszczą się takie wydatki jak czynsz (343 000 zł) oraz opłaty za wodę i prąd (195 000 zł), to i tak najdroższa okazała się ochrona i na drugiej pozycji ksero. Na poziomie czterech procent budżetu pozostawiono stypendia dla uczniów (358 600 zł w roku ubiegłym i 351 800 zł w bieżącym). Z 68% do 79% wzrósł fundusz na pensję dla pracowników szkoły (5 976 600 zł w roku ubiegłym, 6 476 500 zł w bieżącym). Jednak podwyżki płac mają być symboliczne (średnio 68 groszy za godzinę lekcyjną). Jak cały czas podkreślał Zarząd - na więcej nie ma środków. Wprawdzie w tym roku jest o 85 uczniów mniej, ale klas pozostało mniej-więcej tyle samo, więc nie przełoży się to na mniej godzin lekcyjnych, a co z a tym idzie wyższe stawki godzinowe. "Mniej uczniów nie znaczy, ze zmniejszył się popyt na naszą Szkołę. Przeciwnie, mamy dziesiątki podań" - podkreśliła dyrektor Starczewska. W zestawieniu za zeszły rok znalazła się pozycja "odprawa" opiewająca na 71 600 zł (1% budżetu). Rodzice zostali poinformowani, że chodzi o pojedynczą odprawę dla byłej już dyrektor finansowej, która nie tak dano zrezygnowała z pracy w naszej szkole. Po przedstawieniu tych danych Zarząd jeszcze raz podkreślił trudną sytuację finansową. "Zostaliśmy zmuszeni do cięć wszędzie. Nie widzimy innej możliwości na dalsze funkcjonowanie Szkoły niż podjęcie kroków związanych z podwyżką czesnego. Nie jest tak żeby Szkoła miała zagrożoną płynność, ale jeśli byśmy nie podwyższyli czesnego taka sytuacja może nastąpić za 4 - 5 miesięcy. Proszę nam wierzyć - rzeczywiście nie było innej rady" - mówiła przewodnicząca Zarządu. Choć informacje o nowych stawkach czesnego wywołały wśród rodziców zbiorowy jęk, to już wkrótce potem wypowiedź jednej z mam, że "wobec przedstawionych liczb jest to bardzo, bardzo niska podwyżka" została przyjęta oklaskami. Zastanawiano się jak można zwiększyć przychody. Planowane wpływy z czesnego (z wliczonymi dwoma podwyżkami) to 6 301 100 zł, reszta to dotacje państwowe i darowizny. Gdy TPSLO zostanie organizacją pożytku publicznego będzie można przekazywać mu 1% swoich podatków, co będzie dodatkowym źródłem wpływów. Zaapelowano do rodziców o szerokie rozpowszechnienie informacji o takiej możliwości. Innym źródłem dodatkowych dochodów może być wyższa ściągalność czesnego. W zeszłym roku wynosiła ona 95%, na ten rok zaplanowano 97%, ale jak poinformował Jerzy Lisiecki Zarząd jest "zdeterminowany żeby doprowadzić do 100%". W tym celu opracował kilkanaście sposób na lepszą ściągalnośc opłat, ale nie zamierza stosować tych najdrastyczniejszych. Wśród pomysłów jest między innymi podpisywanie przez wszystkich rodziców weksli, które były by wykorzystywane w wypadku zaprzestania płacenia oraz zgoda rodziców na comiesięczne obciążanie przez Szkołę ich kont bankowych (sposób popularny np. przy płaceniu rachunków telekomunikacyjnych). Szkoła liczy też na sponsorów. Pod nazwą "przyjaciele szkoły” uruchomiono możliwość płacenia czesnego w wysokości 1 000 zł lub 1 500 zł. Z sali padały szczegółowe pytania dotyczące finansów w poprzednik roku, jednak Zarząd, którego kadencja zaczęła się na początku października, nie potrafił na większośc z nich odpowiedzieć. Tłumaczył, że poprzedni Zarząd nie przekazał nowemu żadnych informacji, co stawia ten drugi we trudnej sytuacji. "To odchodzący Zarząd powinien rozliczyć się ze wszystkiego cokolwiek robił" - stwierdziła przewodnicząca nowego Zarządu. Obecni na sali członkowie poprzedniego Zarządu utrzymywali z kolei, ze nie poproszono ich o żadne informacje ani spotkanie z nowymi władzami. "Proszę pamiętać, że już za kilka dni należy zapłacić podwyższone czesne za listopad" - zakończył spotkanie z rodzicami Zarząd.


K   O   M   E   N   T   A   R   Z   E
[tożsamość niepotwierdzona]"Proszę pamiętać, że już za kilka dni należy zapłacić podwyższone czesne za listopad" - czy czesne płaci się z góry za cały miesiąc?
nadesłał Profile dnia 22-10-2004, 15:55
[tożsamość niepotwierdzona]Czesne płaci się do piątego dnia danego miesiąca. Oczywiście za cały miesiąc.
nadesłał Ludwik dnia 22-10-2004, 16:13
[tożsamość niepotwierdzona] Calosc jest smutna, ale pewnie nieunikniona.

"Jedynie ta szkoła ma przewidziane w tym roku pieniądze na zakupy środków trwałych (np. sprzęt komputerowy i inne przedmioty długiego użytkowania) - 79 600 zł. W poprzednim roku Szkoły wydały w sumie na ten cel 314 600 zł (14% budżetu)."
moim zdaniem nie widac skali tej inwestycji...(

ps. imponujacy komentarz, rzecz jasna.
nadesłała kinga dnia 22-10-2004, 16:53
[tożsamość niepotwierdzona]Bardzo sprytnie zmanipulowany bilans... W momencie podziału szkół (poprzednie Walne) REZERWA wynosiła ok. 500 tys zł. Ale po co o tym wspominać...?
nadesłał Franek Jackl dnia 22-10-2004, 17:09
[tożsamość niepotwierdzona]Tyle było pieniędzy na bieżącym koncie. Ja sobie trochę inaczej wyobrażam rezerwę.
nadesłał Ludwik dnia 22-10-2004, 17:15
[tożsamość niepotwierdzona]Swoją drogą jak można w ciagu jednego roku wydać całą rezerwę? Mi to pachnie nieodpowiedzialnością.
nadesłał kometa dnia 22-10-2004, 17:56
[tożsamość niepotwierdzona]Czy naprawdę pani nowicka wzięła 7 tys. odprawy?
nadesłał renfri dnia 22-10-2004, 18:14
[tożsamość niepotwierdzona]Nie, renfri, 70 tys.


Ludwiku, czy złoto przesypywane przez dłonie ma coś oznaczać?
nadesłał Jasiek dnia 22-10-2004, 18:29
[tożsamość niepotwierdzona]ta opcja jest troche niefajna...nie bardzo rozumiem: skoro bednarska wydaje mniej pieniedzy niz liceum na raszynskiej, a przy okazji wiecej zarabia, to czemu uczen liceum na bednarskiej ma placic tyle samo co uczen liceum na raszynskiej?
a przy okazji to zgadzam sie z Kinga. Ja rowniez nie zauwazam skutkow kupowania sprzetow komputerowych. Z nowych "środków trwałych i dlugoterminowych" to w szkole zauwazylem nowe automaty z kawa i batonikami...

A jezeli po podwyzszeniu czesnego nie zmieni sie sytuacja z ksero to bedziemy mieli doczynienia z jakas komedia.
nadesłał tentyp dnia 22-10-2004, 19:48
[tożsamość niepotwierdzona]No cóż pieniążki na badania moczu jakoś się znajdują, a na xero niestety nie starcza... pozatym czy zarząd wziął pod uwagę że nie wszystkich będzie stać w takim wypadku na płacenie tak wysokiego czesnego? Zrozumiałe jest że szkoła jest w trudnej sytuacji, ale czy kiedyś ona z tej sytuacji wyjdzie? bo średnio o 3 lat czesne ciągle się podwyższa, jak to możliwe że poprzednie lata działalności szkoły nie przynosiły tak ogromnych długów?
nadesłał Zfrustrowany dnia 22-10-2004, 20:00
[tożsamość niepotwierdzona]Uczniowie klas z międzynarodową maturą płaca więcej - oprócz normalnego czesnego mają jeszcze duży dodatek.
Liceum na Raszyńskiej istnieje pierwszy rok, szkoła która dopiero powstaje musi mieć większe koszty, bo podejmuje inwestycje, które np. Bednarska zrobiła już dawno temu. W momencie gdy rozkręca się nową inwestycję zawsze na początku inwestuje się w to pieniądze. Tak jest w biznesie i tak jest w tym wypadku.

Pierwsze słyszę żeby szkoła płaciła za automaty sprzedające :] To ich właścicielom zależy na tym, żeby stały w tym budynku i jeśli już to oni płacą jego właścicielowi (którym jest uniwersytet).

Ksero się nie zmieni, bo nie wiem czy zwróciłeś uwagę, ale Zarząd poinformował nie tylko o podwyższeniu czesnego, ale również o cięciach wszedzie gdzie się da. Poinformował również dlaczego.
nadesłał Ludwik dnia 22-10-2004, 20:02
[tożsamość niepotwierdzona]Z całym szacunkiem dla komentarza, Ludwiku (rozumiem, że to cytat za Zarządem), ale po całej tej sytuacji sprzed wakacji stwierdzenie, że p. Nowicka "zrezygnowała z pracy w szkole" wydaje mi się co najmniej niesprawiedliwe... Muszę być szczery - cała sytuacja w tej szkole zaczyna mnie troszeczkę przerażać, i bynajmniej nie chodzi mi o sytuacją finansową.
nadesłał mr_kacy dnia 22-10-2004, 22:50
[tożsamość niepotwierdzona]Nasuwa mi sie jedno pytanie czy warto płacic za nauke w tej szkole 850 złotych? Według mnie szkoła z ideą zamieniła sie w wielki biznes przynoszacy jeszcze większe straty i według mnie zdecydowanie bardziej powinna zająć się sciąganiem długów od nie płacących rodziców, ktorych jak wiem jest dużo niż zabieraniem pieniędzy tym, którzy jeszcze płacą i oby przez te podwyżki nie powiększyli puli nie płacących...
nadesłał ........................ dnia 22-10-2004, 22:50
[tożsamość niepotwierdzona]mr_kacy - to jest informacja podana przez Zarząd i jak rozumiem tak to wygląda w sensie formalnym - że nie została zwolniona. Wszyscy wiemy, że pani Nowicka nie odeszla tak sobie po prostu, ale formalna strona sprawy ma chyba wpływ na omawianą kwestię - czy i ile odprawy szkoła musiała wypłacić pani Nowickiej (a ile po prostu chciała).
nadesłał Ludwik dnia 22-10-2004, 22:56
[tożsamość niepotwierdzona]Ech, nie będę nawet mówił jak ja postrzegam tą odprawę...
nadesłał mr_kacy dnia 22-10-2004, 23:04
[tożsamość niepotwierdzona]-->Zfrustrowany: "średnio o 3 lat czesne ciągle się podwyższa, jak to możliwe że poprzednie lata działalności szkoły nie przynosiły tak ogromnych długów?"
Jak to wyliczył w swoim newsie "Nowe niskie czesne?" Ludwik (16 października), "przez cztery kolejne lata w październiku podnoszono […] wysokość [czesnego] dokładnie o współczynnik inflacji. Zostało to przerwane dopiero w zeszłym roku (2003), kiedy zrezygnowano z jakiejkolwiek podwyżki." Innymi słowy: poprzedni Zarząd nie podniósł czesnego, a szkoła przez cały rok wydawała więcej, niż wynosiły jej przychody. Deficyt, który w zeszłym roku wyniósł 780 000 złotych (czyli tysiąc nowych czesnych!!!) pokryty został z rezerwy stworzonej przez poprzedniego Pełnomocnika Zarządu. Rezerwa była odłożoną na ODDZIELNE konto sumą, którą szkoła nie operowała, procentującym zabezpieczeniem płynności finansowej. Nie ma racji Franek Jackl, podobnie jak nie miała jej pani Maria Jackl, kiedy mówiła o tym na Walnym, że 31 sierpnia szkoła miała ok. 500 tysięcy złotych rezerwy. Te 500 tysięcy to były środki bieżące, z których opłacono ZUS nauczycieli i część rachunków za remont. Z rezerwą pieniądze te nie miały nic wspólnego. Tymczasem rezerwa – uchwałą Zarządu z dawnych lat – nie mogła być niższa niż 500 tysięcy złotych właśnie (w czasach poprzedniego Pełnomocnika Zarządu sięgała miliona). Z planów finansowych przygotowanych przez poprzedniego Pełnomocnika Zarządu wynikało, że czesne musiało być podniesione w zeszłym roku i ponownie w tym roku. Wtedy szkoła uniknęłaby skokowej podwyżki i wciąż miałaby rezerwę. Jedyne szczęście w tym niemałym nieszczęściu, że Krystyna Starczewska nie miała w zeszłym roku żadnego wpływu na decyzje finansowe. Inaczej czytalibyśmy niekończące się posty o jej destrukcyjnym wpływie na stan szkoły. Jak w tej sytuacji oceniać odprawę pani Nowickiej (niemal 10% deficytu) – odpowiedź pozostawiamy czytelnikom Bednarszoku.

nadesłał Sebastian Matuszewski & Piotr Laskowski dnia 22-10-2004, 23:05
[tożsamość niepotwierdzona]Przepraszam, że mi się sarkazm ciśnie na usta, ale chyba szkoła za mało pomaga chińczykom.
nadesłał mr_kacy dnia 22-10-2004, 23:13
[tożsamość niepotwierdzona]to wszystko jest strasznie żałosne
to niesamowite, jak można manipulować tyloma ludźmi (i co najgorsze także dziećmi)
nikomu już nie polecę tej szkoły

PS: Ludwiku, przykro mi to pisać, ale tym razem Twój post nie jest obiektywny ani rzetelny :(

nadesłał abc dnia 23-10-2004, 00:48
[tożsamość niepotwierdzona]Mój news, jak zwykle, jest oddaniem tego co się działo. Jeśli wypowiadał się Zarząd, ktory ma jakiś konkretny pogląd, to trudno się dziwić że własnie opis tego poglądu pojawi się w newsie.
Dotatkowo założyłem sobie, że ten tekst nie ma być ekstremalnie długi, w związku z czym nie umieściłem w nim każdej najdrobniejszej poruszanej kwestji (jak to robiłem przy sprawozdaniach z Walnych). Oczywiście będą z tego niezadowolene osoby zaangażowane w tę sprawę, bo dla nich wszystko co mówiły jest strasznie-strasznie ważne, ale może chociaż więcej osób to przeczyta.
nadesłał Ludwik dnia 23-10-2004, 09:34
[tożsamość niepotwierdzona]Ktoś tu chyba nie rozumie podstawowych praw ekonomii.
Wszystko jedno, czy mała liczba ludzi płaci więcej, czy duza mniej -
Ale ze względów społecznych drugi system jest o wiele bardziej korzystny.
Dlaczego szkoła wyznaje zasadę : płaćcie kupę forsy, nie stać was? nie ma sprawy, to nie płaćcie nic.
Nie dałoby się tego jakoś wypośrodkować? Ja chętnie w danym miesiącu zapłacę 400 czy 500, skoro nie stać mnie na 800
Ale chyba nikt przy zdrowych zmysłach nie sądzi, że wszyscy rodzice są w stanie regularnie co miesiąc wpłacać pełne, zwiększone czesne. "Tu jest Polska, tu się bredzi".
nadesłał Pinomc dnia 23-10-2004, 10:54
[tożsamość niepotwierdzona]Pinomc - fundusz stypendialny nie polega na tym, że zawsze osoba zwalniana jest z całego czesnego. Z tego co wiem przeważająca większośc to zwolnienia częściowe różnej wielkości.
nadesłał Ludwik dnia 23-10-2004, 11:25
[tożsamość niepotwierdzona]Ta szkola mnie przeraza, ledwie przyszlam a cieciami jedzie jak cholera. Nie wspomne, ze za IB placimy 1000 zl i teraz to bedzie 1100 a w maju to bedzie tyle samo, co w innej szkole prywatnej na wawelskiej, ktora jest tak odpicowana, ze szczeka na glebie... Marmury, mundurki, swietnie wyposazone sale, wszystko sie swieci i jest cudnie.
Heh, to, co sie dzieje z ta szkola? Moze pociac na pensjach naszych nauczycieli niz na naszym xero?
nadesłała taka_jedna dnia 23-10-2004, 11:38
[tożsamość niepotwierdzona]Można jeszcze bardziej obciąć pensje nauczycielom, wspaniały pomysł, przecież są w szkole najmniej istotni. Tylko, że wtedy nie będzie już komu obcinać pensji. Ale to własciwie dobrze. Wszyscy nauczyciele odejdą - nie będziemy musieli im płacić nic i będziemy mogli za to sobie kupić uprgnione mundurki i marmury.
nadesłał Ludwik dnia 23-10-2004, 11:50
[tożsamość niepotwierdzona]o nie! nie opuszczaj nas, taka jedna! nie wiem czy bym to przeżył

nadesłał taki jeden dnia 23-10-2004, 11:55
[tożsamość niepotwierdzona]Czuję się w obowiązków wyjaśnić pewne kwestie finansowe
• Jak to jest z rezerwą
Przed kilkoma laty p. Wasilewska-Trenkner udzieliła ówczesnemu Zarządowi rady, aby dla zabezpieczenia tzw. płynności finansowej szkoły zawsze zachowywać kwotę na wypadek katastrofy w wysokości mniej więcej podstawowych poborów pracowników (to co zgodnie z prawem pracodawca powinien wypłacić pracownikom). Zostało przyjęte w polityce finansowej Towarzystwa (nawet nie wiem czy jest pod to jakaś uchwała), że nie należy zezwolić, aby kwota na rachunku Towarzystwa spadła poniżej 400 000-450 000 zł.
Wyobraźmy sobie, że szkoła jest ogrodem, a finanse szkoły są zbiornikiem na wodę, bez której nawet najlepsze rośliny pod opieką najlepszych ogrodników nie mogą rosnąć. Dbały o ogród ogrodnik obawia się, że może nastąpić jakaś awaria i wody może zabraknąć, a podlać trzeba, więc tworzy zbiornik wodny, powiedzmy dużą beczkę.
Do niej cienkim strumieniem stale woda się dolewa (wpłaty rodziców) i kranikiem stale się wylewa na podlewanie ogródka (wydatki szkoły), ale ten co za wodę odpowiada postanawia, że nigdy nie dopuści, aby poziom wody spadł poniżej powiedzmy ¼ beczki.
Ten poziom, poniżej którego postanowiono nie zejść nazwano REZERWĄ, może lepsza nazwa byłaby – zapas, oszczędności.
I poniżej tego poziomu szkoła nie zeszła. REZERWA CAŁY CZAS BYŁA I JEST ZACHOWANA (wiem, że była, mam nadzieję, że jest)
Jak obecni słyszeli na Walnym w dn 30 września wynosiła ona bodajże 435 tys. W dniu 31 sierpnia wynosiła o ile dobrze pamiętam 621 tys, ale obciążone mającą nastąpić ratą opłat za remonty ok. 170 tys, czyli po zapłaceniu pozostało też około 450 tys.
Ja nie wiem co Zarząd i Ludwik rozumieją pod słowem rezerwa, może spodziewano się, że szkoła posiada rezerwę w postaci sztabek złota lub papierów wartościowych w sejfie, takiej rezerwy szkoła nigdy nie posiadała i jak dotąd nikt na taki pomysł nie wpadł. Ale chyba można wyjąć te 400 tys z banku i kupić za to złoto lub obligacje, jeżeli nowy Zarząd będzie się z tym czuł bezpieczniej.
• Dlaczego w roku 2003/2004 wydano więcej niż wpłynęło o 780 100 zł
Wróćmy do przykładu z beczką na wodę. Ogrodnik stwierdził, że nie tylko poziom wody w beczce nie spada nigdy poniżej ¼, ale właściwie stale, mimo wystarczającego podlewania ma pół beczki. Więc zaproponował, żeby nie odkręcać, jak co roku, mocniej kranu (nie robić podwyżki, szczególnie, że dostawcy wody (rodzice) właśnie stracili możliwość odliczeń podatkowych i dostarczenie tej samej ilości wody kosztuje ich nieco więcej), a zużyć na podlewanie tę część wody, która niepotrzebnie stoi w beczce, zachowując oczywiście ustalone ćwierć beczki. Zrobiono to.
Oczywiście te 780 tys. nie zostały wydane na bieżące wydatki szkoły, ale na te wydatki, które tradycyjnie i zgodnie ze zdrowym rozsądkiem robi się z oszczędności, a więc przede wszystkim remonty (podobno zarząd podał 600 tys.). Te pieniądze pochodzące nie z bieżących wpłat, ale z oszczędności zostały także wydane na prace przygotowawcze do uruchomienia szkoły z maturą międzynarodową (w sumie chyba około 300 tys., ale w tym roku chyba około 150 tys.). Z tych oszczędności Zarząd też postanowił sfinansować badania moczu, przyznając na ten cel, nie pamiętam dokładnie, ale chyba kwotę 30 tys.

Podobno zarząd powiedział „To, że szkoła nie ma długów jest tylko wynikiem tego, że wykorzystała rezerwę”. Szkoła nie ma długów, bo rozsądnie gospodarowała pieniędzmi, wydając pieniądze zaoszczędzone wcześniej, zamiast wyciągać ponad potrzeby od rodziców. Wszak wpłaty rodziców mają służyć utrzymaniu szkoły z zachowaniem rozsądnej rezerwy gotówki, a nie bogaceniu się szkoły. Chyba, że ktoś uzna, że dla zabezpieczenia płynności zapas gotówki powinien wynosić milion, tylko po co?

Podobno poinformował też „nie ma już ani złotówki rezerwy”. Proszę o wyjaśnienie co zarząd rozumie pod słowem rezerwa, bo ponad 400 tys niepochodzących z wpływów bieżących jest .

W czasie kiedy zajmowałam się finansami szkoły (od styczna 2002) z dużych remontów i dużych inwestycji zostało zrobione (wymieniam tylko to co pamiętam):
• na Raszyńskiej- boisko, a właściwie 2 boiska, otynkowanie budynku, remont sieci
centralnego ogrzewania za ponad 200 tys., przebudowana portiernia, generalny remont kuchni wraz z zakupem wyposażenia, liczne przebudowy wewnętrzne (inne podziały ścian wewnętrznych), generalny remont pracowni fizycznej, pracowni biologicznej, zaplecza pracowni chemicznej, remont podłogi w sali gimnastycznej, zakupiono rzutnik multimedialny
• na Bednarskiej – wymiana wszystkich okien w tzw. starej cześci budynku (stołówka i pomieszczenia na I piętrze), generalny remont i doposażenie siłowni (ci co chodzili na siłownię przed remontem wiedzą jak wyglądała), niewielki, ale konieczny remont stołówki i zakup wyposażenia, remont gabinetu lekarskiego, generalny remont pracowni komputerowych wraz z założeniem klimatyzacji (była konieczna ponieważ sale komputerowe są małe), zakup wyposażenia do nowej pracowni komputerowej (wraz z monitorami ciekłokrystalicznymi, bo sala jest mała, a one wytwarzają mniej ciepła (tak uzasadniono ten wybór)) stworzonej na życzenie p. Hanny Kobylińskiej, która deklarowała niezwykle nowoczesne metody nauki angielskiego w oparciu o ten sprzęt, zakup 2 rzutników multimedialnych, remont dachu nad klasami (bo lało się po ścianach), remont korytarza i we współpracy z UW (dzieląc koszty na pół) remont hallu i dachu nad nim (bo lało się po ścianach i był grzyb).
Po zapłaceniu tych wszystkich remontów została jeszcze ta kwota, która miała zostać, niezależnie od tego, co ktoś nazywa słowem rezerwa.
Komentarze zarządu na temat stanu finansowego szkoły uważam za nieuzasadnione. Mogą one pochodzić z niewiedzy i nieumiejętności czytania ksiąg rachunkowych, co nie rokuje dobrze dla rodziców, lub z manipulowania danymi dla sfałszowania obrazu, co także nie rokuje dobrze.
Nowy zarząd objął rządy w szkole, w której w ramach posiadanych środków wszystkie niezbędne remonty zostały wykonane, nienajgorzej zaopatrzonej w sprzęt i z oszczędnościami ponad 400 tys. i na dodatek od 2 lat nie było podwyżki czesnego.

nadesłała Magdalena Nowicka - była vice, a potem dyrektorka ds m.in.finansowych dnia 23-10-2004, 12:18
[tożsamość niepotwierdzona]Ze względu na krążące plotki pragnę wyjaśnić sprawę mojej tzw. „odprawy”. Bardzo proszę wszystkich o możliwie szerokie rozpowszechnianie mojego wyjaśnienia.
Po pierwsze nie chciałam odejść ze szkoły i jeżeli ktoś uważa, że moje odejście było zbyt kosztowne, to pretensje proszę zanosić do tych, którzy uważali, że należy się mnie pozbyć ze szkoły za taką cenę. Osoby, które chciały mnie wyrzucić uznały, że szkoła powinna sobie taki wydatek zafundować. Do nich proszę mieć pretensje. Chyba powinny się dowiedzieć ile to może kosztować. Istnieje coś takiego jak prawo pracy.
Ponieważ widzę, że pensje w szkole przestały być tajne i informacje o cudzych dochodach są rozpowszechniane, nie ma powodu abym ukrywała swoją wysokość poborów.
Na tę tzw. „odprawę” składają się:
• Część należna każdemu pracownikowi odchodzącemu za wypowiedzeniem zgodnie z Kodeksem Pracy
Po otrzymaniu wypowiedzenia 1 września zgodnie z Kodeksem Pracy pracowałabym do końca grudnia (3 miesięczny okres wypowiedzenia rozpoczynający swój bieg od 1 października). To daje 4-miesięczne wynagrodzenie. Do tego dochodzi ekwiwalent za niewykorzystany urlop, który w moim przypadku wynosił około 70 dni. Moje urlopy miały wymiar znacznie poniżej przysługujących 26 dni roboczych. To daje równowartość mniej więcej 2,5 miesięcznego wynagrodzenia. Razem równowartość około 6,5-miesięcznego wynagrodzenia. To jest to, co Kodeksem Pracy należy się każdemu pracownikowi odchodzącemu za wypowiedzeniem z dniem 1-go miesiąca.

Moje wynagrodzenie wynosiło brutto 7 000 zł brutto (netto ok. 4700). W przeliczeniach przyjmuję, że netto stanowi ok. 67% wynagrodzenia brutto. Kwota równa 6,5-miesięcznemy wynagrodzeniu to około 45500 zł brutto (netto ok. 30 500)
• Odprawa, czyli kwota przyznana przez pracodawcę na podstawie wzajemnego układu
Otrzymałam odprawę w wysokości 2 miesięcznego wynagrodzenia (netto ok. 9400 zł)oraz prawo zakupu zestawu komputerowego za 100 zł (w tej chwili jego wartość jest oceniana księgowo na około 2900-3000 zł, cena rynkowa jest oczywiście niższa). W zamian miałam się zgodzić na odejście za porozumieniem stron z dniem 1 września nie tracąc oczywiście kwoty należnej mi w wypadku wypowiedzenia.
To nie mnie zależało na odejściu za porozumieniem. Dlaczego zależało na tym szkole?
Być może dlatego, że obawiano się procesu przed Sądem Pracy o unieważnienie niezgodnego z prawem wypowiedzenia i przywrócenie mnie do pracy, który szkoła przegrałaby, ponieważ nie istniał zgodny z prawem powód do wypowiedzenia mi umowy o pracę
Myślę też, że odprawa została mi zaproponowana, abym zgodziła się na odejście od 1 września i nie przychodziła do szkoły w okresie wypowiedzenia, czyli do końca grudnia (inaczej pozostałabym do końca grudnia pracownikiem szkoły, a nawet posłem na Sejm szkolny).
Razem to około 59 500 zł brutto (netto ok. 40000) (podaję własne obliczenia, nie mam dokładnych danych z programu płacowego). Sumaryczna kwota została, rozumiem, w rozpowszechnianych informacjach powiększona o ZUS płacony przez pracodawcę (ok. 20%) i podawana kwota 71600 zł stanowi całkowity finansowy koszt pozbycia się mnie ze szkoły.

Co zyskałam godząc się na otrzymaną propozycję?
Dwumiesięczne wynagrodzenie – każdy kto utrzymuje rodzinę z pracy i tę prace traci, zrozumie, że takiej propozycji się nie lekceważy
Co spodziewałam się uzyskać godząc się na nieprzychodzenie do szkoły przez resztę roku?
Spodziewałam się, że i ja i szkoła uzyskamy spokój. Konieczność składania przeze mnie wyjaśnień świadczy, że była to złudna nadzieja, ktoś bardzo tego spokoju nie chce.
Co straciłam?
1. Cztery miesiące stażu pracy do emerytury (nie mam jeszcze wystarczającego stażu) –nieprzeliczalne na pieniądze
2. Płatny urlop za te 4 miesiące w wymiarze 26/12*4=9 dni (około 2100 zł)
3. Ubezpieczenie zdrowotne za te 4 miesiące, do momentu znalezienia pracy musiałabym je płacić sama (4*około chyba 150 zł = około 600 zł)
4. Jeżeli nie znalazłabym nowej pracy (z tym muszę się liczyć) – straciłabym prawo do zasiłku dla bezrobotnych (około 3000 zł) i ubezpieczenia zdrowotnego do momentu uzyskania wieku emerytalnego (5 lat i 1 mies*około 150 zł/mies = około 9 000 zł )

nadesłała Magdalena Nowicka dnia 23-10-2004, 12:21
[tożsamość niepotwierdzona]Uprzejmie proszę wszystkich czytelników uczniów o przekazanie rodzicom moich komentarzy
nadesłała Magdalena Nowicka dnia 23-10-2004, 12:22
[tożsamość niepotwierdzona]Pani Magdo, dobrze, że rzuciła pani jakieś światło na tą sytuację, niemniej nie mogę się powstrzymać od jenego komentarza:
"Nowy zarząd objął rządy w szkole, w której w ramach posiadanych środków wszystkie niezbędne remonty zostały wykonane, nienajgorzej zaopatrzonej w sprzęt i z oszczędnościami ponad 400 tys. i na dodatek od 2 lat nie było podwyżki czesnego." - toż to potworne i nie do przyjęcia! Jak można było nie podwyższyć czesnego! Czy powyżki są wliczone w funkcjonowanie tej szkoły?

nadesłał lew salonowy dnia 23-10-2004, 12:47
[tożsamość niepotwierdzona]Pani Magdo, bardzo prosze o przysłanie do mnie Pani adresu e-mail, bo niestety straciłem po formacie dysku.
nadesłał Ludwik dnia 23-10-2004, 13:31
[tożsamość niepotwierdzona]Ludwiku, nie jestem az tak glupi i doskonale zdaje sobie sprawe z tego, ze szkola nie placi za automaty. To byl zart majacy na celu podkreslenie braku jakich kolwiek nowych sprzetow. A co do ksero to jednak mamy doczynienia z komedia.
nadesłał tentyp dnia 23-10-2004, 14:10
[tożsamość niepotwierdzona]Miło znów Panią ujrzeć, szkoda że tylko na Bednarszoku.
nadesłał Pinomc dnia 23-10-2004, 14:54
[tożsamość niepotwierdzona]Jak miło, Pinomcu, dzięki za miłe słowo, zawsze bylaś odważna,szkoda tylko, że okazja kiepska
nadesłała magdanowicka dnia 23-10-2004, 15:13
[tożsamość niepotwierdzona]Lwie salonowy: nie wiem czy zauważyłes, ale nowy Zarząd właśnie zafundował nam dwie podwyżki, na razie o 90, a w marcu jeszcze o 60 złotych.
nadesłał Pinomc dnia 23-10-2004, 15:48
[tożsamość niepotwierdzona]Cała sytuacje jest niezwykle smutna, a co do ksero: Tytus Izdebski powiedział, ze teraz już nie będziemy musieli płącić za ksero, bo nauczyciele dostali odpowiednie limity impulsów - według ilosci klas i rodzaju pzredmiotów (polski potzrebuje więcej niż matematyka).
nadesłał Jasiek dnia 23-10-2004, 17:10
[tożsamość niepotwierdzona]A czy ktos bedzie nad tym czuwal i w sytuacji, gdy np. matematyk nie wykorzysta swoich impulsow, zostana one przekazane poloniscie? Wszystkim wedlug potrzeb?
nadesłał Jedrek Sokolowski dnia 23-10-2004, 19:15
[tożsamość niepotwierdzona]Brawo mr_kacy - więcej Chińczyków!!! Skoro szkoła ma o 85 uczniów mniej a sytuacja finansowa jest tak zła to cisnie się na usta kilka pytan:
1) Czy tych 85 o których liczba uczniów się zmniejszyła to uczniowie płacący czy też nie płacący czesnego? Bo jeżeli byli to uczniowie płacący to nie wiem z czego szkoła chce pokryć zmniejszone czesne.
2) Dlaczego w obliczu "trudnej sytuacji finansowej szkoły" i tych "dziesiątków podań" nie zdecydowano się na przyjęcie dodatkowych uczniów (jest 85 miejsc zapasowych)?
3) Dlaczego w obliczu 90złotowej podwyżki czesnego (co daje jakieś 90zł razy 600 uczniów razy 12 miesięcy = 648 tysięcy zł dodatkowo) i obcięcia praktycznie wszystkich sum na inwestycje w środki trwałe i remonty budżet na pensje nauczycieli rośnie jedynie o ok. 500 tysięcy zł? Po pierwsze - co z resztą pieniędzy? Czyżby jednak ci nic nie kosztujący "Chińczycy" nas coś kosztowali? A po drugie - podwyżka pensji nauczycielskich była główną motywacją dla zwiększenia czesnego przedstawioną na Walnym.
No i prosiłbym uprzejmie wielce czcigodnych: Piotra Laskowskiego i Sebastiana Matuszewskiego do RZECZOWEGO ustosunkowania się do bardzo rzeczowych komentarzy Magdy Nowickiej.
nadesłał Dominik M. dnia 23-10-2004, 20:10
[tożsamość niepotwierdzona]nie chodzilo mi o mundurki, czy marmury a o gospodarnosc pieniedzmi. i przykre, ze tego akurat nie zrozumieliscie: taki_jeden i Ludwik. Nauczyciele... moze nie obnizac ale po co podwyzszac??? Moze Ci nauczyciele nie sa najgorsi, ale najlepsi tez nie sa, a na palcach jednej reki wylicze, ilu z nich tak na prawde dobrze uczy i mowi rozsadnie po angielsku... Strach pomyslec, co bedzie za te kilkanascie miesiecy, kiedy usiade przed plikiem papierow z egzaminem maturalnym.
nadesłała taka_jedna dnia 23-10-2004, 20:43
[tożsamość niepotwierdzona]Ja się z Tobą zgadzam, bo znam sytuację w IB. Jak to już ktos napisał, Bednarska z okrzykiem "hej siup!" porwała się na niezwykle wymagający program nauczania.
nadesłał Pinomc dnia 23-10-2004, 20:53
[tożsamość niepotwierdzona]Nie wiem jak jest w IB, ale u nas na Bednarskiej nasi nauczyciele poświęcają nam strasznie, strasznie dużo swojego pozalekcyjnego czasu i energii, a z tego co wiem większość z nich wcale nie zarabia lepiej niż w Szkołach państwowych. To, że Bednarska jest nadal wyjątkowa nie sprawiają żadne sejmy, rady, bednary czy pikniki ale wyjątkowe podejście nauczycieli do nas. Jednak część z nich sama przyznaje, że jak tak dalej pójdzie będą musieli zrezygnować z tej pracy z powodów ekonomicznych. Nauczyciele nie są jakimś mało waznym dodatkiem, jedną z wielu pomocy dydaktycznych. Kiedy ta szkoła powstawała byli tylko nauczyciele, uczniowie i... nic więcej. Oczywiście wszyscy cieszymy się, że już tak nie jest, ale może niech początki tej szkoły będa jakimś wskazaniem priorytetów?
Dobrze, chodzi o racjonalność gospodarowania pieniędzmi. Naprawde zakup marmurów jest racjonalniejszy niż pensje dla nauczycieli? To chyba nie ta koncepcja szkoły.
nadesłał Ludwik dnia 23-10-2004, 22:24
[tożsamość niepotwierdzona]Dominiku, pytasz dlaczego nie zdecydowano się na przyjęcie dodatkowych uczniów. Odpowiedź jest tu.
nadesłał Ludwik dnia 23-10-2004, 22:42
[tożsamość niepotwierdzona]Nooo w tym poście jest mowa o tym że SĄ wolne miejsca. To wiem.
Ale nie rozumiem - będzie o 85 uczniów mniej czy nie?
nadesłał Dominik M. dnia 23-10-2004, 22:57
[tożsamość niepotwierdzona]W tym newsie jest o tym, że szkoła ZDECYDOWAŁA się przyjąć dodatkowych uczniów.
nadesłał Ludwik dnia 23-10-2004, 22:59
[tożsamość niepotwierdzona]Jest dla mnie zaskoczeniem, raczej pozytywnym, że po wszystkim co tu o Pani, Pani Dyrektor napisano zechciała Pani zabrać głos (jak już kiedyś Pani wspomniałem, co w tedy nie bardzo się Pani Dyrektor podobało, jestem zwolennikiem dożywotniej tytulatury, ale ciszej o tem, bo nie chcę wyjść na mściwego i pamiętliwego...). Głos, na który (rzecz na bednarszoku szokująca) od kilku godzin nie ma odpowiedzi! Na finansach się nie znam, ale mam wrażenie, że Pan Premier i Pan Matuszewski zapomnieli o „non profit” `owym charakterze szkoły. Jeśli jakieś pieniądze są, to są nasze (czy raczej były nasze, a są Wasze) i niepokojący jest dogmatyzm w traktowaniu tzw rezerwy (mniejsza czy na jednym, czy kilku kontach). Zabezpieczenie płynności to rozsądny postulat, ale wysysanie pieniędzy z rodziców w celu ich DEPONOWANIA, a nie WYDAWANIA, mniejsza czy teraz czy za 10 lat, to nieporozumienie. Chodzi o zasadę – czy nasze pieniądze są nasze, czy już „należą” do Bóg-wie-jak-pomyślanego systemu finansowego i jemu mają służyć. Oszczędzanie to jedno – kopanie skarbów (NIE SWOICH) pod drzewem, to rzecz odmienna.
P.S. Remont hollu był, niestety, wielkim nieporozumieniem, Pani Dyrektor. Bednarska to szkoła, a nie przychodnia przy szpitalu zakaźnym!
P.P.S. Bardzo żałuję, że w tedy nie porozmawialiśmy – naprawdę musiałem wysiadać.

nadesłał Tomasz Ode dnia 23-10-2004, 23:12
[tożsamość niepotwierdzona]Ludwik do cholery, dlaczego Ty odpowiadasz na zarzuty, których nikt nie postawił i zmuszasz mnie do durnej czynności, jaką jest pisanie sprostowań :]
Liceum na Bednarskiej. Liceum IB na Raszu. DWIE RÓŻNE jednostki. Inny zestaw nauczycieli. Inny poziom zaangażowania. Na niekorzyść IB. Mam nadzieję, że teraz wszystko jasne, bo rysować nie umiem...
"To, że Bednarska jest nadal wyjątkowa nie sprawiają żadne sejmy, rady, bednary czy pikniki ale wyjątkowe podejście nauczycieli do nas." - Nikt tego nie neguje.
nadesłał Pinomc dnia 23-10-2004, 23:13
[tożsamość niepotwierdzona]Cytuję ze swojej wypowiedzi - "Nie wiem jak jest w IB, ale u nas na Bednarskiej...". Oznacza to, że niezależnie jak jest w IB nie jest to jeszcze powodem żeby wypowiadać się o pensjach wszystkich nauczycieli, bo gdzie indziej jest inaczej.
nadesłał Ludwik dnia 23-10-2004, 23:33
[tożsamość niepotwierdzona]Ludwiku, napisałeś: "Mój news, jak zwykle, jest oddaniem tego co się działo." Niestety, nie mogę się z tym zgodzić, bo napisałeś tylko o tym, co mówił nowy zarząd (+ cytat jednej z mam o tym, że czesne wcale nie będzie takie wysokie - a może by tak porównać z innymi społecznymi szkołami?). Wbrew temu, co myślisz, milczałem przez całe zebranie, więc nie chodzi mi o to, żebyś cytował każdą wypowiedź, która padła z sali.
Ale przemilczałeś wiele pytań i wątpliwości rodziców (np. kilku mamom wyszło, że wystarczyłoby około 720 zł czesnego, ale nie dostały żadnej odpowiedzi od zarządu), a także to, że ktoś słusznie zauważył, że przy podwyższeniu czesnego zciągalność na pewno nie wzrośnie, a raczej spadnie (już zresztą bardzo spadła). Nowy zarząd cały czas plątał się w zeznaniach (i co innego mówił na Walnym, a co innego na spotkaniu z rodzicami) i próbował zmanipulować przybyłych oraz po raz kolejny oczernić stary zarząd. Ludwiku, napisałeś mnóstwo liczb, które mają przekonać czytelników, tak jak miały przekonać rodziców na zebraniu - może po prostu zamieść na BSie tę tabelkę - każdy będzie mógł sam do niej zajrzeć i wyciągnąć wnioski.
A tabelka była niewątpliwie zmanipulowana. Nowy zarząd chciał udowodnić, że będzie oszczędzał:
1) no, np. nie zrobi remontów - nie musi, bo już je
wykonał stary zarząd;
2) będzie miał większe przychody z czesnego - dzięki podwyżce o 150 złotych;
3) zaoszczędzi na mediach pomimo planowanej podwyżki - tzn. że nie będziecie myć rąk? - na kupnie sprzętu - część już została kupiona, a jak coś będzie jeszcze potrzebne, to się znajdzie potem pieniądze, oraz na ksero i na ochronie - znowu będą kradzieże?).
itd, itd...

Przyszło niewiele osób, a większość z nich to byli rodzice nowych uczniów, którzy nie bardzo orientowali się w całej sprawie, ale i tak (pomimo "świetnej" tabelki i uśmiechów pań z zarządu) wykazali się przytomnością umysłu i zadawali dużo sensownych i "niewygodnych" pytań.
A zarząd nie wiedział, czy ma wmawiać im, że wszystko jest super w szkole, za którą tak dużo płacą, czy skłonić ich do płacenia wyższego czesnego, a przy okazji zwalić całą winę (za podwyżkę, oczywiście) na stary zarząd.
W każdym razie, początki nowego zarządu są żałosne, tak jak ludzie, którzy w nim zasiadają.

nadesłał abc dnia 24-10-2004, 00:24
[tożsamość niepotwierdzona]znaczy jaka konkretnie osoba jest zalosna, tak z ciekaowsci pytam drogi abc?
nadesłał tbk dnia 24-10-2004, 00:39
[tożsamość niepotwierdzona]Z tego co pamiętam paniom wyszło nawet sześcet-ileś złotych, 720 złotych wyszło mi - kilka newsów wcześniej. Wprawdzie na forum spotkania im nie odpowiedziano, ale zrobiono to potem, w mojej obecności. Zdaniem pana Krzysia Sikory nie wzieły pod uwagę, że nie wszyscy płacą czesne w pełnym wymiaże.
Wszystko o czym piszesz jest efektem mojego starania o to żeby tekst nie był zbyt długi. Opisałem trzon spotkania nie wdając się w dygresje. A gdybym miał tabelkę to bym ją zamieścił ;)
Nie wydaje mi się jednak żebym coś istotnego wyciął, w mojej ocenie dociekliwych pytań specjalnie nie było, ciekawych dyskusji również. Spotkanie było do zaprezentowania stanowiska Zarządu, można to porównac do jego konferencji prasowej. Dlatego w sprawozdaniu z niego jest właśnie stanowisko Zarządu, to chyba zrozumiałe. Natomiast w kolejnym newsie, tym razem o stanowisku pani Nowickiej, jest w całości stanowisko pani Nowickiej, z kolei bez elementów stanowiska Zarządu. Każdy sam może wyrobić sobe pogląd.
nadesłał Ludwik dnia 24-10-2004, 00:55
[tożsamość niepotwierdzona]"Nie wiem jak jest w IB, ale u nas na Bednarskiej nasi nauczyciele poświęcają nam strasznie, strasznie dużo swojego pozalekcyjnego czasu i energii" - wielka szkoda Ludwiku, że ta opinia w najmniejszym nawet stopniu nie odnosi się do nauczycieli gimnazjum na Raszyńskiej, o którym najwyraźniej w tej dyskusji zapomniano. Klasa mojego dziecka na codzień doświadcza tego, że niektórzy nauczyciele nawet czasu na lekcjach nie poświęcają uczniom, tylko innym swoim niewątpliwie Bardzo Ważnym Sprawom. Skutki tego, zarówno dydaktyczne (materiał "nieprzerobiony", a obiektywny egzamin tuż, tuż), jak i wychowawcze są wręcz zatrważające. Takie jest moje subiektywne zdanie, ale też moje prywatne ciężko zarobione pieniądze wydaję co miesiąc na czesne. Płacę za obiecany luksusowy towar, a dostaję same buble. Naprawdę niewiele z pięknych deklaracji, które słyszałem na zebraniu dla rodziców na dniu otwartym znalazło pokrycie w rzeczywistości. Niewiele to się różni od typowej szkoły masowej, która funkcjonowałaby cudownie, gdyby nie te "okropne dzieci i ich namolni rodzice".
Do tego ten bezwład organizacyjny, sprzeczne informacje o najprostszych faktach, wirtualne dyżury nauczycieli, wiecznie niedostępna Dyrekcja itd. - i na to wszystko podwyżka czesnego przedstawiana nam jako, coś oczywistego i wręcz cyklicznego. Zupełne postawienie sprawy na głowie. Ciągle ktoś każe nam się cieszyć, że w zeszłym roku nie było podwyżki - a dlaczego miałaby być????????????
Trąci to groteską, zwłaszcza w zestawieniu z tym, co od początku tego roku szkolnego dzieje się w szkole i tym, co się nie dzieje - tu chodzi mi o zwyczajne rzetelne nauczanie, oparte m.in. na takich "drobiazgach", jak obecność i przygotowanie nauczyciela do lekcji, trzymanie się raz przyjętych reguł gry, zbieżność poziomu nauczania z wymaganiami itd.
nadesłał rodzic dnia 24-10-2004, 01:28
[tożsamość niepotwierdzona]Mysle, ze wystarczy jeden argument (jest ich wiecej) - inflacja. Nie zauwazyla Pani/Pan, ze WSZYSTKO drozeje? Czemu szkola miala by nie drozec?
nadesłał Jedrek Sokolowski dnia 24-10-2004, 02:13
[tożsamość niepotwierdzona]„Rodzicu”! - wyjąłeś mi słowa z ust. Moje odczucia co do stanu rzetelności uczenia w IB są dokładnie takie same. W świetle słów jakie padły na zebraniu rodziców we wrześniu o dyscyplinie pracy uczniów, obecnosciach na lekcji i odpowiedzialności – jak mają się częste spóźnienia lub wogóle nieobenosci na lekcjach???
Sekretariat IB- wywieszka „czynny od 8.30...” - rzadko kiedy oznacza, że rzeczywiscie cos tam o tej można załatwić, a ile wiem młodzież w kazdej chwili jest tam traktowana jak intruzi zakłócający „spokój tego miejsca”, choć teoretycznie powinno być to serce szkoły 
Podręczniki- zupełnie zabałaganiona sprawa- jeszcze w połowie października młodzież czekała na niektóre swoje egzemplarze. A w większości przypadków chodziło o normalny brak elementarnego myślenia wcześniej. Czy szkoła nie wykazała się nieodpowiedzialnością podchodząc tak lekcewaząco do spraw podręczników? Czy tak trudno poinformować, zamówić i zorganizować dobrą ilość odpowiednich ksiażek? Lista uczniów i wybór przedmiotów był juz uzgadniany z uczniami od lipca. A moze własnie wtedy był to ostatni moment na dopięcie dopięcie tych spraw do końca.. To dość dziwne podejście jeśli zdając sobie sprawę z długiego procesu zakupu ksiązek do IB zostawia sie to na wrzesien... No i czy zadano sobie juz na koncu pytanie - dlaczego tę sprawę „tak skopano”i czy ktoś poczuł się z tym źle? .
Drugi problem – język angielski w IB. Chyba ktoś zapomina o drobnej różnicy między realizacją normalnej matury i matury IB. Sądzę, że nauczyciele, którzy podjęli się pracy w ramach programu IB z góry byli uświadomieni na czym to polega. Język , język , język. Jeśli słysze o lekcjach które są w calosci albo w połowie przeprowadzane po polsku – „bo tak mi łatwiej” to czuję się bardzo oszukana. Jako rodzic zapłaciłam za tę unikalną jeszcze w naszym kraju możliwość nauki w obcym języku.
IB to program międzynarodowy i są określone standardy jego przeprowadzania. Jeśli komuś sie wydaje, że isototne jest tylko hasło „u nas zrobisz maturę IB” – to chyba jakaś pomyłka????? Program IB to obowiązki i możliwości dla uczniów ale też duzo nowych standardów dla pracy NAUCZYCIELI IB.
Litości! - czy mozna mówić o realizacji matury IB tak jak w innych szkołach IB jesli nasi uczniowie mają problem z dostępem do xero, nauczyciel musi wybrać czy xerować dzisiaj ten czterowiersz czy moze za miesiąc lepiej dwie kartki tamtej tabelki???? Nie mozna oszczędzać na xero w ten sposób. IB-owcy i tak w Polsce mają problem ze zdobyciem kazdej lektury czy materialu do pracy. To nie jest normalny program maturalny – tutaj nie mozna pójsc do jednej czy drugiej biblioteki publicznej i wypozyczyć na dwa dni ksiązki.
Xero, maksymalne ułatwianie uczniom IB dostępu do materialów to nie jest widzi-mi-sie tej szkoły ale wręcz podstawowy, elementarny obowiązek szkoły powiększony o świadomosć, że jest to realizacja programu IB. A ktoś się tutaj chyba w tym pogubił?
Uczmy naszą młodzież standardów, które na świecie są juz standardami normalnymi: wymagajmy od nich rzetelności – ale pokazując swoją rzetelną pracą, wymagajmy punktualności – sami bądżmy punktualni, odpowiedzialności – sami weżmy odpowiedzialność za swoje czyny, obietnice i inne słowa.



nadesłał rodzic2 dnia 24-10-2004, 10:00
[tożsamość niepotwierdzona]
Ups!
Zabrakło ważnego słowa w pierwszym akapicie:
„Rodzicu”! - wyjąłeś mi słowa z ust. Moje odczucia co do stanu rzetelności uczenia w IB są dokładnie takie same. W świetle słów jakie padły na zebraniu rodziców we wrześniu o dyscyplinie pracy uczniów, obecnosciach na lekcji i odpowiedzialności – jak mają się częste spóźnienia lub wogóle nieobenosci NAUCZYCIELI na lekcjach???
nadesłał rodzic2 dnia 24-10-2004, 10:02
[tożsamość niepotwierdzona]"Litości" - jeczy 'rodzic2'.
Nie ma litości! Ja 4 (cztery) lata temu pisałem, że matura międzynarodowa to największe głupstwo, jakie szkoła może popełnić. "Język,język, język" - a no właśnie. Matura IB jest dla ludzi z głębokim kompleksem Polaka. I szkoda mi dzieci rodzica2. A jeżeli są jeszcze normalni, niezwarjowani nauczyciele, którzy na przekór najgłupszym instynktom uczą po polsku, to Bogu dziękować. Jest oczywistym, że szkoła uruchomiła IB w celu ściągnięcia pieniędzy z grupki rodziców podnieconych międzynarodową karierą swoich kosmopolitycznych dzieci. Natomiast ja uprzedzałem lat temu 4, że lepiej nie chodować sobie takiego wściekłego psa, bo może okozać się od nas silniejszy. Szkoła mająca kłopoty finansowe będzie szła na rękę tym, co płacą więcej. A więcej płacą IB`owcy. Skończy się to tym, że absolwentami Bednarskiej będą ludzie mówiący pięcioma językami, a nie myślacy w żadnym języku. No, ale rozumiem, że to jest ten Nowy Cielec w ofierze któremu złożona zostanie Bednarska...
nadesłał Tomasz Ode dnia 24-10-2004, 10:22
[tożsamość niepotwierdzona]Według całej mojej wiedzy IBowcy płacą takie same czesne +dopłata pokrywająca konkretne czesne tego programu. Zresztą szkoła jest organizacją non-profit i zarabiać nie może, a nawet nie ma prawa.
nadesłał Ludwik dnia 24-10-2004, 10:34
[tożsamość niepotwierdzona]OK, chociarz diabeł tkwi w szczegółach więc bardziej niepokoi mnie owa "+dopłata" niż to, co dalej. Natomiast zwróć uwagę, że przypuszczalnie IB`owcy podciągną nas trochę w tych diabła wartych rankingach (bo takie tam są durne kryteria) i w tedy szkole zacznie na nich (IB) zależeć bardziej. Niepokoi ogólny ton tych dwu komentarzy naszych przedmówczyń (intuicja mi podpowiada, że to mamusie): czy było za naszych czasów tak, żeby ktoś dobijał się o więcej nauki dla dzieci; czy raczej, w zgodzie z duchem raszyńskobednarskim, kwestie te pozostawiano relacjom suwerennych nauczycieli z uczniami? Tym rodzicom pomyliła się Bednarska z Batorym/Czackim/Poniatowskim/Przywydziale/albo innym podobnym przyukiem dla kujonów. Bo to jest właśnie mentalność, która wtargnęła do szkoły razem z IB`owymi rodzicami. To jest kompromis, na jaki Bednarska z otaczającą rzeczywistością poszła, a pójść w żadnym razie nie powinna.
nadesłał Tomasz Ode dnia 24-10-2004, 10:50
[tożsamość niepotwierdzona]To znaczy ludzie na Bednarską zwykle jednak przychodzą myśląc o pewnymch ideach tej szkoły, o pomyśle wspólnego tworzenia fajnej szkoły. Rodzice zostali zwabieni do IB jako do najnowocześniejszego produktu na rynku i trudno się dziwić, że mają pretensję gdy takiego produktu nie otrzymują. Z powyższych komentarzy wynikało by, że jakość kształcenia w raszyńskim IB jest rzeczywiście dużo gorsza niż na Bednarskiej. A to przecież IB miało dostać świetny produkt edukacyjny. Co gorsza nie tylko produktu nie dostają ale pakietu "szkolne idee gratis" też nie ;], bo większosc Bednarskiej wolności i klimatu z Raszyńskiej wyparowała jako obiektywnie nieodpowiednia dla dzieci w wieku gimnazjalnym. W konsekwencji (o ile naprawdę sytuacja wygląda to tak jak opisali rodzice w poprzednich postach) - IBowcy nie dostają ani jednego, ani drugiego.
nadesłał Ludwik dnia 24-10-2004, 11:10
[tożsamość niepotwierdzona]W zasadzie się zgadzamy, natomiast ja powiadam - mająza swoje. A terminu "obiektywnie nieodpowiednia dla dzieci w wieku gimnazjalnym" nie rozumiem. A ile lat miał wasz rocznik jak przyszedł na Bednarską? A ile lat miał np Duszan A., z którym teraz współpracujecie i nie wygląda na jakiegoś degenerata? Obiektywnie nieodpowiedni jest model, wg którego ma teraz (twoim zdaniem z racji wieku, ja tego nie rozumiem) funkcjonować Rasz. Nie da się utrzymać sytuacji, w której w ramach jednej szkoły ludzie uczą sięna diametralnie odmiennych zasadzch. Któraś musi zwyciężyć i ja twierdzętylko tyle, że to raczej Nowy Wspaniały Raszynianin połknie Bednarczyka - obiektywnie nie będącego dziełem "njnowocześniejszego produktu na rynku"

nadesłał Tomasz Ode dnia 24-10-2004, 11:47
[tożsamość niepotwierdzona]Oj tak.
nadesłał Jasiek dnia 24-10-2004, 13:27
[tożsamość niepotwierdzona]niby jaki interes ma nowy zarzad manipulujac przybylymi!
kurcze ci ludzie nie dostaja zadnych pieniedzy i zapowiedzieli, ze nie beda przydzielac sobie premii do czego zarzad ma pelne prawo i jest to rzecza calkowicie normalna, bo szkola nie ma na to pieniedzy. to sa ludzie ktorym zalezy na tym zeby wyciagnac szkole z dolka, dla tego, ze ja kochaja. pisanie takich rzeczy jest strasznie krzywdzace. Podwyzka czesnego nie wziela sie z nikad, wedlug ich obliczen jest to najnizsza podwyzka na jaka mogli sie zdecydowac.
ja ucze sie na bednarskiej, jako uczennica jestem bardzo zadowolona z tego jak jestem uczona i jak jestem traktowana przez szkole. JA jestem zachwycona oferta naszej szkoly. Mam 41 godzin tygodniowo, jak wracam do domu jestem padnieta, prawie nie spie bo caly czas sie ucze, i co? i jestem zachwycona, bo to wszystko jest strasznie ciekawe. Bo nauczyciele, tym jak prowadza lekcje mobilizuja mnie do pracy. Im sie chce - mi tez. TO chyba o czyms swiadczy, ze od pujscia spac wole powtorzyc sobie poprzednia lekcje i przygotowac sie na nastepna. Jestem przemeczona, no jasne, ale nigdy sie tyle nie uczylam. i nigdy nauka nie sprawiala mi tyle przyjemnosci. Nie jestem kujonem - moje stopnie sa na to dowodem. Jesem uczniem ktory korzysta z oferty tej szkoly, i tak nie w pelni, bo nie mam za bardzo czasu na fakultety.
Rozmawialam z osobami z ibo, ktore byly bardzo zadowolone z tego jak sa uczone. O godzinach otwarcia sekretariatu (z nikim nie rozmawialam, ale to chyba nie jest najwazniejsze).
w kazdym razie, ja jestem szkola zachwycona.
nadesłała ola dnia 24-10-2004, 15:35
[tożsamość niepotwierdzona]ojwj, strasznie sie rozpisalam, przepraszam.
nadesłała ola dnia 24-10-2004, 15:36
[tożsamość niepotwierdzona]Tomaszu Ode, nie zmieniłeś się ani trochę.

Nie rozumiem jednej rzeczy: skoro zakładasz, że Bednarska jest lepsza od IB to czego się boisz? IB nie ma zamiaru nikogo połykać. A to, że potrzebne jest "więcej nauki" wynika z prostego faktu, który niniejszym opisuję:

Decydując się na maturę IB, IBowcy podchodzą do egzaminu uważanego za jeden z najtrudniejszych na świecie, w związku z czym wartoby się do niego przygotować. Dochodzi do tego fakt, że IB można zdawać w trzech językach: angielskim, francuskim i hiszpańskim. My mamy o tyle trudniejsze zadanie, że stajemy w szranki z ludźmi, którzy w wielu przypadkach od urodzenia mówią tymi językami; stąd dodatkowe ciśnienie na naukę z naszej strony.

Nie liczyłbym na podciąganie szkoły w rankingach poprzez IB: większość jest o tyle durniowato skonstruowana, że np. nie uwzględnia zdawalności na zagraniczne uczelnie.

A teraz coś, co najbardziej irytuje mnie w Twoich wypowiedziach: "kompleks Polaka". Nie uważasz, że to prywatna sprawa IBowców co chcą umieć? Nie mam zamiaru atakować programu ani Ducha Bednarskiej. IB jest inne, i niektórym może się bardziej podobać. Zwróć uwagę na dalsze fakty: z jakiegoś powodu to stara matura polska przeobraziła się bardziej w kierunku międzynarodowej, a nie na odwrót.

To może na zakończenie: po co to IB właściwie jest? A no po to, żeby łatwiej było dostać się na uczelnie za granicę. Czemu nie w Polsce? Powodów jest tyle, co osób za granicę zdających. Może chcieli by pomieszkać w danym kraju? Może marzyli o tej uczelni od dziecka? Może liczą na lepszą pracę? A może przeczytali niedawny międzynarodowy ranking uczelni, w którym na 500 lokat nasze narodowe skarby znane jako UW i UJ ledwo łapią się w trzeciej setce?

Kolega, który chciał przenieść się z IB na Bednarską, odniósł sukces. Po paru tygodniach udało mu się przenieść na Stare Terytorium. Ku wszelkiemu zdziwieniu po tygodniu wrócił. "Doszedłem do wniosku, że tutaj takim samym nakładem pracy nauczę się więcej".

To, czy wybierasz IB czy Bednarską zależy w 100% od Ciebie. Od razu na wstępie masz powiedziane, co jest tu i co jest tu. Jeżeli chcesz studiować w Polsce, nacieszyć się Duchem Bednarskiej i wszystkimi związanymi z nią rzeczami: proszę! Jeżeli chcesz podjąć wyzwanie, wytrzymasz tempo i chcesz studiować za granicą: pomyśl o IB. I nie opowiadaj głupot o tym, że IBowcom należy się bajzel dlatego, że odciągną uwagę od Bednarskiej. BO NIE ODCIĄGNĄ!! Tak się składa, że szkoły są teraz samodzielne, w związku z czym każda dba o swoje interesy. Utopijna wizja (moja również) jest taka, że IB w końcu zostanie dobrze dofinansowane, rozbudowane, że zostaną tu wprowadzone naprawdę dobre warunki. W wyniku tego uczniowie naprawdę międzynarowodi (dla betonów: zagraniczni) zainteresują się naszą szkołą, angielski rozebrzmi na korytarzu i wszystko będzie łatwiejsze i WRESZCIE NAPRAWDĘ MIĘDZYNARODOWE. Tutaj kolejne zastrzeżenie: nie wstydzę się swojej Polskości, i nie mam żadnego "kompleksu Polaka". Po prostu podoba mi się idea wielonarodowych klas, lekcji, i tak dalej i tak dalej.

A tak w ogóle to to przepraszam za podział na "My" i "Wy".
nadesłał Feloł dnia 24-10-2004, 17:19
[tożsamość niepotwierdzona]Nie masz za co przepraszać, bo zaczął Tomasz Ode.
nadesłał Pinomc dnia 24-10-2004, 17:30
[tożsamość niepotwierdzona]Droga Olu, od kiedy to Zarząd ma "pełne prawo" do przyznawania sobie premii? Czy Ty wiesz o czym piszesz???
nadesłał Franek Jackl dnia 24-10-2004, 19:23
[tożsamość niepotwierdzona]Myślę, że należy ignorować komentarze osób, które kompletnie nie wiedzą, o co chodzi i nie znają się na sprawach finansowych - mam tu na myśli np. Olę Bikont. To miło, że broni swojej mamy, która jest teraz w zarządzie, ale myślę, że nowy zarząd powinien bronić się sam, a nie przy pomocy dzieci.

Tak, te komentarze Oli są rozczulające...: "w kazdym razie, ja jestem szkola zachwycona" och, och, och!

nadesłał abc dnia 24-10-2004, 19:43
[tożsamość niepotwierdzona]Na wstępie dziękuję za komplement. Gdyby „feloł” był mi znany, pewnie bym się odwdzięczył.

1) Ja chyba w miarę jasno wyjaśniłem powody, dla których obecność IB w ramach Bednarskiej uważam za zagrożenie. Chwilowo jesteście dodatkiem; z czasem, niestety, staniecie się „daniem głównym” i nie chcę tu powtarzać dlaczego tak sądzę. Pozostańmy przy swoich zdaniach. Obym się mylił.
2) Dostrzegam oczywiście ewolucję polskiego egzaminu dojrzałości. Czy postępuje ona w kierunku jej umiędzynarodowienia – nie wiem, ale pewnie masz rację. Natomiast kwestią mocno dyskusyjną jest to, czy należy się z tego cieszyć. Przypominam, że kontrowersje wokół Nowej Matury były i są bardzo poważne. Nie sądzę abym był kompetentny przeprowadzić teraz jakiś dowód przeciwko zmianom, natomiast na fakt przytoczony przez Ciebie, na fakt z którego wynika niewiele, odpowiadam faktem mnie przynajmniej dającym do myślenia. Otóż żadna poważna uczelnia wyższa (UW, UJ, SGH, AM np.) nie zgodziła się wdrożyć jednego z podstawowych założeń Nowej Matury – uznawania uzyskanej z tejże matury oceny przy rekrutacji na ww. uczelnie. Z jakiegoś to powodu uczelnie wyższe cenią wyżej starą maturę, a nie na odwrót.
3) W sprawie rankingu uczelni. Drogi „feloł” – ranking ten, autorstwa jakiś chińskich statystyków był rzeczywiści szeroko w Polsce komentowany, ale ty znowu zdajesz się dostrzegać opinie tylko jednej strony. Ja natomiast, jako stały czytelnik TP mam okazję śledzić od kilku numerów poważną debatę o polskim szkolnictwie wyższym. I ranking, na który się powołujesz był tam oceniany. Np.tak: „(...)Listę rankingową uniwersytetów, od której zaczynają wywód, skrytykował już prof. Andrzej K. Wróblewski (fizyk, rektor Uniwersytetu Warszawskiego w latach 1989-93) z powodu nieporównywalności tego, co nazywamy uniwersytetami w różnych krajach. Autorzy sami podkreślają inne niedostatki sprowadzania do jednowymiarowej, punktowej oceny czegoś tak złożonego jak uniwersytet czy jakość życia naukowego w danym kraju. Śmieszna wydaje się wielka rola przypisywana tak rzadkiemu zjawisku jak Nagroda Nobla. Nie dajmy się zwariować. Wystarczy, że co roku setki tysięcy gimnazjalistów i ich rodziców wpadają w histerię z powodu list rankingowych liceów, opartych w sporej mierze na liczbie olimpijczyków(...).” Autorem tych słów jest Stanisław Bajtlik, astrofizyk z PAN. Są też inne opinie, ale raczej rankingu nikt poważnie nie bierze. [Polecam: www.tygodnik.onet.pl numery od września, chyba]
4) Oczywiście, ze jest sprawą IBowców czego i po co się uczą. Ale jeżeli robią to w szkole, która może z tego powodu stracić swój unikalny charakter – to sprawa staje się publiczna. I NIE JEST PRAWDĄ to co mówisz o samodzielności szkół. Po pierwsze, decyzją Zarządu (to jest informacja za Bednarszokiem) zrezygnowano z pomysłu autonomii szkół. Jesteśmy zespołem i nawet jeżeli są oddzielne dyrekcje, to tylko de iure, bo de facto rządzi nami jedna i ta sama grupa ludzi. Wasze oddziaływanie na szkołę i wasza w niej rola są więc teoretycznie takie same. Praktycznie: dziś mniejsze, a jutro...
5) Natomiast w sprawie wielonarodowych klas. A co ma piernik do wiatraka? Pomijam już, że pomiędzy „wielonarodowym” a „międzynarodowym” jest kolosalna różnica, natomiast jeśli naprawdę chciałbyś zastąpić język polski angielskim – to jest raczej argument na moją korzyść. Bo, po pierwsze, co jeśli nie język właśnie stanowi o przynależności narodowej? Jeśli wolisz angielski (Nie: jeśli chcesz dobrze poznać angielski, ale ZASTĄPIĆ nim polski) to nie będę toczył sporu o słowa czy to jest kompleks czy nie, ale coś tu nie jest w porządku. To raz. Dwa, jeżeli coś może ściągnąć do Polski tak upragnione przez Ciebie międzynarodowe towarzystwo to na pewno nie bałwochwalcze upodobnienie naszych szkół do tych z zagranicy. Pomyśl: czy ci, na których marzenia o studiach na zachodnich uczelniach się powołujesz mieli by w nich jakiś interes gdyby angielskiemu „Felołowi” zamarzył się język polski na korytarzu w Oxfordzie? Stara, konserwatywna prawda (innych zresztą niema:) ) mówi, że tylko w różnorodności jesteśmy zdolni do twórczego działania; tylko z różnorodności rodzą się rzeczy wielkie. Tobie oczywiście wydaje się, że marząc o wielonarodowych klasach w interesie takiej błogosławionej różnorodności stajesz. Mylisz się. W istocie postulujesz unifikację. A ta ma to do siebie, że można w niej pomieścić ludzi z różnych zakątków świata, ale to już będzie koktajl a nie różnorodność. Mnie natomiast mażą się zagraniczni studenci zdający polską maturę i to powinien być nasz cel.
6) Oczywiście, że nie ma za co przepraszać, chociaż ja niczego nie zaczynałem

nadesłał Tomasz Ode dnia 24-10-2004, 19:49
[tożsamość niepotwierdzona]Myślę, że na zaproszenie angielskiego Feloła bardzo chętnie pojechałbym do anglii.

Nawet, gdybym w szkole przestał mówić po polsku: nie zastąpie polskiego angielskim. Mieszkając w Polsce ciężko jest nie używać Polskiego, jeżeli się go zna. A zatem uspokajam: IBowcy nie będą bandą zwyrodnialców, zaprzeczających jakimkolwiek związkom ze swoją Ojczyzną. Tylko po prostu będą sobie lepiej radzić, kiedy znajdą się w towarzystwie, którego ich pochodzenie mało obchodzi. Koktajl to może nawet niezłe określenie, ale nie widzę w tym nic złego. System Windows zunifikował komputery z ogromnej części świata. Pomijając monopolizmy i wszelkie inne wady Microsoftu, nie można odmówić im jednego: teraz dzieki nim losowo wybrane dwie osoby rozmawiając o komputerach czy wykorzystując komputery do pracy będą mogli spokojnie współpracować, bo działają na tym samym podłożu. Unifikacja zrobiła w tym przypadku więcej dobrego niż złego. A jeżeli cały świat będzie zdawał polską maturę to będzie nie dość, że zunifikowany, to zunifikowany bardziej niż po IB (które w różnorodności ma przewagę zarówno nad starą jak i nową maturą).

Nie lubię, kiedy mówi się o IB jako o "dodatku". To nie jest żaden dodatek, to jest pełnoprawna szkoła do cholery! W zeszłym roku potraktowana jak zsyp, w tym już lepiej. Wierz mi: IB i Bednarska to są tak różne instytucje, że Bednarskiej nic nie grozi. Ludzie z Bednarskiej za nic w świecie nie chcieliby przejść na IB, a ludzie z IB nie szukają już niczego na Bednarskiej. Poza tym Bednarska ma stały dopływ uczniów z Gimnazjum, więc nie umrze. Jeżeli z ponad stuosobowego rocznika zaledwie pare wybiera IB a reszta Bednarską to czemu miałoby się to zmienić? Tu nie chodzi o to, co jest dodatkiem a co nie jest: tylko co trzeba tu a co trzeba tam (powtarzam się). Ludzie w większości wolą Bednarską. Proszę bardzo!

Wierzę, że IB urośnie w siłę. Ale jeśli do tego dojdzie to nie za sprawą naszych gimnazjalistów; Oni wolą Bednarską i z taką myślą przychodzą do gimnazjum na Raszyńskiej. Na IB większość stanowią osoby z innych szkół, które też są ludźmi i też chcą się czegoś nauczyć. Tylko po angielsku.

I jeszcze drobny wtręcik: w moim roczniku jest pokaźna grupa osób rozszerzających Język Polski.
nadesłał Feloł dnia 24-10-2004, 20:27
[tożsamość niepotwierdzona]A mówiąc wprost: zarówno IB jak i Bednarska są pod silnym wpływem osób tak jak Pan, Tomaszu Ode, patrzących bardziej wstecz niż w przód. Szkodziło to i szkodzi nadal IB bardziej niż mógłby Pan sobie wyobrazić. Różnica w tym przypadku między IB a Bednarską jest taka, że kiedy IB próbuje się bronić drogą legalną, Bednarska (uczniowei) po prostu nie stosuje się np. do reliktu w postaci Bednarów - weźmy taki przykładzik. Pod wpływem Bednarskiej IB nie zrezygnowało z obowiązku wpłacania czesnego Bednarowego, mimo konieczności wypełniania CASu (dosyć rygorystycznie określonych prac społecznych i aktywności); został stworzony system przeliczania godzin CASowych na Bednary, stawki utrzymane w normie. A co teraz słyszymy? Na Bednarskiej nie płaci się czesnego...

Co złośliwsi uważają, że "Duch Bednarskiej" to właśnie towarzyszący wszystkim przedsięwzięciom nieład i dezorganizacja. Ja do tego dorzuciłbym brak konsekwencji w egzekwowaniu własnych zasad. To uznałbym za niezaprzeczalną przewagę IB: tutaj z bajzlem się przynajmniej walczy. A może walkę z nieładem też uznaje pan za przejaw antypolskości?
nadesłał Feloł dnia 24-10-2004, 20:42
[tożsamość niepotwierdzona]Nie wiem czemu wyszukujecie konkurencji miedzy Ib a zwykłą bednarska, to sa różne szkoły dla ludzi z róznymi marzeniami na życie. I wybór należy do nich gdzie i czego chca sie uczyć, a pozatym nikt z IB nie ma najmniejszego zamiaru zniszczyć starej bednarskiej:)
nadesłał qri dnia 24-10-2004, 20:45
[tożsamość niepotwierdzona]Może sprecyzujmy, o co uczniowie IB mają pretensje.
- większość nauczycieli nie mówi wystarczająco dobrze po angielsku;
- sekretariat jest niesprawny;
- sprawa xero uderza w nich boleśniej niż w nas, bo my do większości przedmiotów mamy podręczniki;
- bardzo wysokie czesne, cokolwiek dziwnie wyglądające wobec tych mankamentów.
Mogłam coś przekręcić, albo o czymś zapomnieć - nie siedzę tam na codzień. Niemniej są to konkretne sprawy, nijak się nie mające do dziwacznych wywodów pana Ode.
nadesłał Pinomc dnia 24-10-2004, 20:59
[tożsamość niepotwierdzona]Dobry, ciekawy komentarz, który ma tę jedną wadę, że mógł się pojawić nawet przed moim. My się po prostu tragicznie rozmijamy w argumentacji. Bo albo przypisujesz mi coś, czego nie powiedziałem (bo mnie nie chodzi o to, żeby cały świat zdawał polską maturę - nie wiem gdzie to zobaczyłeś)albo kompletnie ignorujesz moje tezy. Jedyne novum to przykład z unifikacją oprogramowania. Jakże trafny! Gwarantuję Ci, że póki będzie tak jak jest, żadnego postępu software nie uświadczymy. A tak przy okazji, IB czyta Orwell`a? Zresztą mniejsza o jakieśtam skojażenia głupiego konserwatysty.W każdym wypadku życzę wam wszystkim posad w Rządzie Światowym, który pewnie w końcu powstanie. Jedna Rasa, Jedna Rzesza, Jeden Wódz! "To się nazywa Danio"
nadesłał Tomasz Ode dnia 24-10-2004, 21:00
[tożsamość niepotwierdzona]Powyższe pisałem do feloła, a w między czasie wyskoczyły jakieśnowe atrakcje
nadesłał Tomasz Ode dnia 24-10-2004, 21:02
[tożsamość niepotwierdzona]Czy dobrze mi się wydaje, że właśnie zostałem mianowany faszystą?
nadesłał Feloł dnia 24-10-2004, 21:34
[tożsamość niepotwierdzona]Przepraszam, ten świat zdający polską maturę faktycznie napisałem z rozpędu. (Na podstawie "A mi maŻą się zagraniczni studenci zdający polską maturę")
nadesłał Feloł dnia 24-10-2004, 21:36
[tożsamość niepotwierdzona]Nie będę teraz zbaczał dyskusji na komputery, ale błagam cię Feloł, nie używaj porównań na których się nie znasz.
Pozdrawiam
Ludwik, któremu jakoś udaje się z Wami porozumieć przy pomocy systemu Linux.
nadesłał Ludwik dnia 24-10-2004, 22:26
[tożsamość niepotwierdzona]Chciałem tylko zauważyć (tak dla porządku) że:
1) Orwell w młodości był socjalistą więc ostrożnie z powoływaniem się na jego konserwatywne poglądy.
2) Nazistowscy przywódcy (w tym Hitler - autor owego hasła "Ein Volk, ein Reich, ein Fuehrer") z którymi jak rozumiem walczy Wielce Czcigodny Tomasz Ode, doszli do władzy dzięki niemałej pomocy konserwatystów-nacjonalistów (takich jak Jego Ekscelencja Tomasz Ode).
3) pomysł pod hasłem Rząd Światowy to raczej bym mimo wszystko lokował nie u faszystów ale u komunistów (względnie socjalistów).

To tylko tyle w kwestii uporządkowania tego absurdalnego miszmaszu polityczno-historycznego który zaserwował nam nasz rodak o jakże polsko brzmiącym nazwisku - Tomasz ODE.
nadesłał Dominik M. dnia 25-10-2004, 03:04
[tożsamość niepotwierdzona]Tak, skupiamy się na pierdołach w związku z poglądami, odprawami i stanem wydatków pieniężnych, ale jakoś nie widzę żeby ktoś był tu skłonny spojrzeć krytycznym okiem na tych, którzy sporo zawinili w związku z podwyższeniem czesnego. Chodzi mi mianowicie o rodziców, którzy nie płacą za swoje dzieci ani grosza czesnego. To delikatnie rzecz mówiąc szczyt bezczelności. Dlaczego moja matka czy mój ojciec mają płacić za kształcenie cudzych dzieci? Z góry zwaracam uwagę na to, że nie generalizuję. Nie mam na myśli tych osób, które z przyczyn materialnych nie mogą zapłacić czesnego. Ani nie uznaję, że jest to jedyny powód podwyżki. Ta rzecz jednak najbardziej mnie irytuje. Nazwę więc to wprost: sukinsyństwem. Rodzice, którzy nie płacicie może czuć się dumni:( Jesteście wrzodami na ..... Bednarskiej.



Proszę mi wybaczyć irytację
nadesłał Lateralis dnia 25-10-2004, 12:09
[tożsamość niepotwierdzona]Windykować-NIE!!!
nadesłał Vollstrecker dnia 25-10-2004, 13:25
[tożsamość niepotwierdzona]Właśnie windykować, windykować,
Bednarskich skrytożerców.
nadesłał Lateralis dnia 25-10-2004, 13:33
[tożsamość niepotwierdzona]Jeszcze słowo w sprawie miszmaszu polityczno - historycznego: nie jestem nacjonalistą, podobnie jak nie może nim być ŻADEN konserwatysta. Z definicji. Faszyści natomiast, też z definicji, to narodowi SOCJALIŚCI. A od mojego nazwiska to się odczep jak się sam nie umiesz przedstawić.
nadesłał Tomasz Ode dnia 25-10-2004, 14:54
[tożsamość niepotwierdzona]Dominik ma na nazwisko Modrzejewski - trochę dłuższe od Twojego, nic dziwnego ze skraca. Nie znam go osobiście, z czego wynika, że się przedstawił.
A co do ataku na IB: po cholerę patrzeć na wszystko przez pryzmat ideologii? Po co wytwarzać na siłę tezy i definicje? IB po prostu jest i nikomu nie wadzi. Mam wrażenie, że dla spójności poglądów poświęca Pan zdrowy rozsądek.
nadesłał Pinomc dnia 25-10-2004, 15:11
[tożsamość niepotwierdzona]Niestety myli się pan panie Ode twierdząc że konserwatyści nie mogą być nacjonalistami. Niestety nacjonalistami są właśnie najczęściej konserwatyści. Chodzi tu oczywiście nie o ten nacechowany negatywnie w polskim języku nacjonalizm (który zakłada że inne narody są gorsze) ale o ten np. z języka angielskiego (pokrywający się mniej więcej z naszym patriotyzmem) który zakłada że naród jest jedną z najważniejszych wspólnot ludzkich, że wielkość i dobro narodu powinny być dla jednostki jednym z najważniejszych kryteriów w działaniu i nalezy walczyc o to aby naród do którego się przynależy miał godną i wysoką pozycję na arenie międzynarodowej. W takim ujęciu nacjonalizm doskonale uzupełnia się z konserwatyzmem który zakłada m.in. harmonijny rozwój społeczności (każdy robi to co najlepiej umie w kierunku wielkości narodu), hierarchiczność w społeczeństwie (władza, najlepiej "historyczna" czyli np. król decyduje o tym co jest dobre dla narodu) oraz wysoki autorytet religii, która sprzyja tendencjom antyrewolucyjnym i pronarodowym. Wydaje mi się że myli pan konserwatyzm z klasyczną doktryną liberalną.
I mimo wsyzstko znów musze pana poprawić bo używa pan pojęć ze swobodą dziada spod budki z piwem a nie wykształconego politycznie człowieka. Narodowi socjaliści to naziści a nie faszyści (ci rządzili we Włoszech - vide Mussolini, i odżegnywali się przez długi czas od związków z nazistami). Natomiast ani w doktrynie nazistowskiej ani faszystowskiej nie było mowy o utworzeniu Rządu Światowego. Prędzej o podbiciu innych państw (a nie całego świata) i zaprowadzeniu tam niemieckiego względnie włoskiego porządku. No i rzeczywiście nazizm to narodowy socjalizm. Jednakże socjalizm ten dotyczył jedynie spraw gospodarczych a nie politycznych. A o stosunku Hitlera do prawdziwych socjalistów najlepiej świadczy chyba to że to właśnie oni byli przez niego we wszystkich kampaniach wyborczych przed 1933 rokiem atakowani najmocniej a po 1933 jako drudzy w kolejności (po komunistach) zostali wykluczeni z parlamentu a potem byli z całą brutalnością represjonowani a nawet po bestialsku mordowani.
Tak więc bardzo bym prosił Wielce Czcigodny panie Ode aby pan najpierw sprawdził znaczenia słów których pan używa i nie szafował bez potrzeby chwytliwymi ale sprzecznymi wewnętrznie hasłami.
Pozostaję z szacunkiem i podpisuję się pełnym nazwiskiem skoro panu się jeszcze nie przedstawiłem. A tak na marginesie - nazwisko Ode pochodzi z jakiego języka?
nadesłał Dominik Modrzejewski dnia 25-10-2004, 23:11
[tożsamość niepotwierdzona]Szanowny Panie Modrzejewski,

Opowiadam pomimo inwektyw. Najkrócej jak potrafię i z góry zapowiadam, że jest to mój ostatni głos w tej sprawie bo, jak pewnie Pan zauważył, toczy się tylko między nami a chluby mi to nie przynosi.

Nie jest prawdą, to co Pan pisze o oczywistych związkach pomiędzy konserwatyzmem a nacjonalizmem (przy tym zaznaczam, że ja w ogóle nie uznaję przytoczonej przez Pana „negatywnie nacechowanej” interpretacji tego terminu i nie z jej powodu nie pozwalam nazywać się nacjonalistą). Otóż z terminem konserwatyzm jest taki oto problem, że został sformułowany w czasach, w których było jeszcze co KONSERWOWAĆ. Konserwatyści, ci klasyczni, ci pierwsi, XIXwieczni mieli jeszcze realną szansę na obronienie Starego Porządku. I w tedy walkę toczyli z LIBERALIZMEM oraz jego sojusznikiem, wschodzącym dopiero NACJONALIZMEM. Czyli, jak słusznie Pan pisze, nurtem uznającym naród za jedno z najważniejszych kryteriów. Pragnę zauważyć, że ideologia narodowa stała się narzędziem w walce z Monarchią – rzeczywistym ucieleśnieniem dążeń ustrojowych konserwatyzmu. Wiosna Ludów była ruchawką międzynarodową, ale była nacjonalistyczna w treści. A konserwatyzm nie uznaje takiej roli narodu jaką obaj odnajdujemy u nacjonalistów, bo w swej czystej postaci w ogóle nie uznaje takiego pojęcia! Nie i już. Bo Król był Królem Francji. A francuzów to dopiero jak konserwatyzm przegrał. I mam prawo, pomimo przeszło 200 lat odwoływać się do tradycji prawdziwie konserwatywnej, do tradycji monarchicznej. Jeżeli w Pańskim komentarzu chodziło o coś więcej niż o tę, jakże wyszukaną budkę z piwem, jeżeli chodziło o uczciwą wymianę poglądów, to zarzucam Panu, że lekce sobie Pan waży genealogię wyznawanej przez interlokutora doktryny politycznej. Tym samym, to Pan bez przykładnie „żongluje” pojęciami.
Natomiast jest też inne oblicze konserwatyzmu. To, o którym pisał Michał Oakeshott. Naturalna, choć u lewactwa nieuświadomiona tendencja człowieka do bycia konserwatywnym. Do konserwowania jak największej części otaczającej nas rzeczywistości. Taki konserwatyzm w ogóle nie musi mieć nic wspólnego z polityką. Ale oczywiści może. I ma, i miał. Kiedy XIXw przyniósł Konserwatyzmowi porażkę (dla odróżnienia doktryny od tendencji będę pisał przez „K”), porażkę z liberalizmem i nacjonalizmem przypominam, został zepchnięty na boczny tor. XXw okazał się więc czasem poszukiwania sojuszy, czasem kompromisu jaki Konserwatyzm, z racji konserwatyzmu, musiał zawierać. I, tego nie neguję, bliżej było Konserwatystom do nacjonalistów niż do liberałów czy socjalistów. Ale te dwa nurty NIGDY SIĘ NIE ZESZŁY. I z tej przyczyny właśnie mieliśmy w IIRP rozmaite stronnictwa Konserwatywne, a OBOK mieliśmy Romana Dmowskiego. Który zresztą, jak przystało na nacjonalistę, a więc na kogoś kto od Konserwatysty różni się bardzo, ZWALCZAŁ ZNACZĄCĄ ROLĘ RELIGII! Religią nacjonalizmu, koncepcji totalnej, może być tylko on sam! Natomiast Konserwatyście jest obojętne jego pochodzenie i wielu z nich, o ile byli wyznania rzymskokatolickiego, było ultramontanami.
Podsumowując tę część. Konserwatyzm, NA JEDNYM Z ETAPÓW SWOJEGO ROZWOJU, wchodził w sojusze z nacjonalizmem, jako mniejszym wobec socjalizmu złem, jako doktryną, która pozwalała zakonserwować nieco więcej. (A i to nie zawsze, bo przypominam postać Stanisława Cata-Mackiewicza, który był Konserwatystą do szpiku kości, a po drodze mu było z Marszałkiem, a nie Dmowskim. Ale to pewnie efekt tego, ze wileńskie budki z piwem trzymały wyjątkowo niski poziom). I jedyny zarzut jaki mógłby mi Pan postawić to taki, że swoim przywiązaniem do klasycznego Konserwatyzmu i bezkompromisową postawą jestem Reakcjonistą serca i rozumu zarazem, a nie reakcjonistą serca a Konserwatystą rozumu. Nie zrobił Pan tego, bo, jak już pisałem, lekceważy Pan to czym Konserwatyzm jest w istocie.

A co to znaczy, że socjalizm dotyczył tylko kwestii gospodarczych? A czym mógłby być socjalizm polityczny w oderwaniu od koncepcji ekonomicznych? Ja nie znam takiego zwierzęcia. Chyba, że chodzi tu panu o tzw „kawiorową lewicę”, ale chyba nie.

„A o stosunku Hitlera do prawdziwych socjalistów najlepiej świadczy chyba to że to właśnie oni byli przez niego we wszystkich kampaniach wyborczych przed 1933 rokiem atakowani najmocniej a po 1933 jako drudzy w kolejności (po komunistach) zostali wykluczeni z parlamentu a potem byli z całą brutalnością represjonowani a nawet po bestialsku mordowani.”

A o stosunku Pruszkowa do Wołomina też byśmy mogli co nieco powiedzieć, tylko nie twierdził bym na jego podstawie, że tylko drudzy to mafia. To jest drogi Panie ten sam kłopot co ze „sporem” trockizmu ze stalinizmem. W Dzielnicy Łacińskiej można się o to pokłócić, natomiast problem jest stary jak świat: MICHA JEDNA, CHĘTNYCH DWÓCH. I tyle.

Jeśli to Pana naprawdę ciekawi: Nazwisko moje pochodzi z Holandii.

nadesłał Tomasz Ode (dawniej Ohde), Polak w 4 pokoleniu dnia 26-10-2004, 01:09
[tożsamość niepotwierdzona]Czy posty przypadkiem nie zgadzają się z tematem?
nadesłał Lateralis, Polak w conajmniej 20 pokoleniu dnia 26-10-2004, 10:15
[tożsamość niepotwierdzona]Dominiku,
Hitler doszedl do wladzy, bo w trakcie glosowania nad jego kandydatura na kanclerza socjalisci - ku powszechnemu zaskoczeniu - wstrzymali sie od glosu.
Sam przyznales, ze nie wyszli na tym najlepiej. Niektorzy byli wiezieni w obozach koncentracyjnych az przez 12 lat.
nadesłał Lobelio z Pustyni Judzkiej dnia 26-10-2004, 14:14
[tożsamość niepotwierdzona]Natomiast wykladanie przedmiotow w IB po polsku uwazam za skandal. Myslalem, ze tylko ze znalezieniem anglojezycznego katechety beda problemy.
nadesłał Lobelio z Pustyni Judzkiej dnia 26-10-2004, 14:15
[tożsamość niepotwierdzona]Dominiku, te głupoty z nazwiskiem wydają mi się strasznie nie na miejscu.
nadesłał Jasiek dnia 26-10-2004, 19:25
[tożsamość niepotwierdzona]"nienajgorzej zaopatrzonej w sprzęt i z oszczędnościami ponad 400 tys"- to cytat z ostatniego newsa na BS. CO TO MA WSZYSTKO ZNACZYĆ?!

WYDAJE MI SIĘ, ŻE Tu już nie am ducha, czy innych takich miłych zabaw dla dużych dzieci i ich opiekunów, tu teraz jest buisness, i nie wiem kto to nakręca, ale w szkole teraz liczy się buisness, co pokazuje chociażby postawa pana Wróbla. Chej, siup, szast prast. Mówi pan panie dyrektorze jak laik po 1 kursie marketingu a nie jak pedagog godny piastowania urzędu dyrektora. Sam NIE WIEM czy nie ODEJŚĆ Z tej SZKOŁY. A doprowadziliście do tego wy, nie myślcie, że ludzie nie widza tych bredni i prania mózgu dzieciom o jakichś głupotach. Szkoła ma niski poziom, a jest droga, po co nam aż tyle uchodźców, kto ich będzie utrzymywał, gdy patrzę na nowe roczniki, to to nie są snoby jak dawniej. Ja tego nie kumam.... Jeszcze przemyślę sprawę, ale obiecuję, jeszcze jedna podwyżka a odchodzę, a wezmę ze sobą grupę ludzi. BO już mam dość, a odejście bednarów to symbol. Symbol upadku Bednarskiej. 3 klasy gimnazjum już myślą jak uciec, zostaną ci mniej zdolni. Czemu? A przez was, przez was karierowicze i pedagodzy za 2 zł. Jeszcze to wszystko przemyśle....
nadesłał yo dnia 30-10-2004, 01:31
[tożsamość niepotwierdzona]"Chej, siup, szast prast. Mówi pan panie dyrektorze jak laik po 1 kursie marketingu a nie jak pedagog godny piastowania urzędu dyrektora."
KOCHANY PANIE YO, ale co ja własciwie takiego mówię? gdyby był Pan łaskaw sprecyzować swoje zarzuty to miałbym jakas szanse Panu odpowiedzieć. W zasadzie nie wchodzę w dialog z anonimami, ale gotów bylbym zrobić dla Pana wyjątek - niech już bedzie moja strata - tylko trudno mi prowadzic dyskusję na poziomie takich ogólników jak "karierowicz" (to doskonałe!) czy "laik po kursie marketnigu" (ho!ho!ho!).
Serdecznie pozdrawiam
PS. POLONIŚCI! Weźcie sie do roboty; nasi uczniowie nie radzą sobie z napisaniem jasno sformułowanego krótkiego listu!
PPS. PANIE LUDWIKU! Trzeba coś zrobić z tym obyczajem tolerowania anonimowych ataków personalnych. Szacuneczek.
nadesłał JAN VROOBEL dnia 30-10-2004, 18:44
[tożsamość niepotwierdzona]To o nazwisku miało tylko zwrócić uwagę na to kto jest takim wielkim obrońcą polskości.
Za budkę z piwem przepraszam, uniosłem się. Jeśli to Pana uraziło naprawdę przepraszam.
I teraz merytorycznie (mam nadzieję ostatni raz:
1) "I w tedy walkę toczyli z LIBERALIZMEM oraz jego sojusznikiem, wschodzącym dopiero NACJONALIZMEM."
Twierdzi pan zatem że nacjonalizm jest dopełnieniem liberalizmu? To pyszne! Niech Pan spojrzy choćby na program endecji Romana Dmowskiego i jak Pan znajdzie tam choć gram liberalizmu to gratuluję! Nacjonalizm uznaje za najwyższą wartość dobro i interes narodu czyli pewnej zbiorowości. Natomiast liberalizm stawia na 1. miejscu interes jednostki jest więc już na poziomie fundamentów sprzeczny z nacjonalizmem.
2) "ideologia narodowa stała się narzędziem w walce z Monarchią".
Z Monarchią utożsamianą jako władza uciskająca jakiś naród - owszem, ale na pewno nie z monarchią (zwłaszcza konstytucyjną) jako systemem władzy!!! Jeśli Pan twierdzi że nacjonalizm jest doktryną antymonarchiczną i prodemokratyczną jest Pan w grubym błędzie. Np. niemieccy nacjonaliści w XIX i na początku XX wieku wcale nie walczyli z monarchią. Poza tym nacjonalizm zakłada silną władzę centralną która MOŻE (ale oczywiście nie musi) znajdować się w rękach króla. I pod tym względem styka się on właśnie z konserwatyzmem dla którego osoba króla jest synonimem autorytetu, tradycji i ciągłości władzy.
3) Ja wcale nie twierdzę że nacjonalista musi być konserwatystą a konserwatysta nacjonalistą. Mówię tylko że oba te nurty mają wiele wspólnego. I to właśnie co Pan sam przyznał - że nacjonalizm i konserwatyzm często wchodzą (i wchodziły) w sojusze. Niech Pan zwróci uwagę że np. autorytarna, nacjonalistyczna dyktatura generała Franco w Hiszpanii była konserwatywna w sensie społecznym i zachowywała np. system monarchiczny w państwie.
4) "Romana Dmowskiego. Który zresztą, jak przystało na nacjonalistę, a więc na kogoś kto od Konserwatysty różni się bardzo, ZWALCZAŁ ZNACZĄCĄ ROLĘ RELIGII!"
To jest dla mnie dość szokujące zdanie zwłaszcza jeśli przytoczę 2 zdania z broszury "Kościół, naród i państwo" autorstwa właśnie Romana Dmowskiego gdzie napisał on: "Katolicyzm nie jest dodatkiem do polskości, zabarwieniem jej na pewien sposób, ale tkwi w jej istocie, w znacznej mierze stanowi jej istotę. Usiłowanie oddzielenia u nas katolicyzmu od polskości, oderwania narodu od religii i od Kościoła jest niszczeniem samej istoty narodu". Oczywiście Dmowski uważał również że ZBYT znaczący wpływ Kościoła na sprawy państwa jest szkodliwy co nie znaczy że ZWALCZAŁ on rolę religii! Powiem więcej - naród dla Dmowskiego był wspólnotą kulturowo-RELIGIJNĄ.
5) "A co to znaczy, że socjalizm dotyczył tylko kwestii gospodarczych? A czym mógłby być socjalizm polityczny w oderwaniu od koncepcji ekonomicznych?"
Otóż socjalizm polityczny oczywiście wiąże się z socjalizmem gospodarczym natomiast socjalizm w gospodarce nie determinuje ideologicznej nadbudowy. Przecież np. systemy faszystowski i komunistyczny zakładały socjalizm gospodarczy ale w dziedzinie ideologii znacznie się różniły. Spójrzmy nawet na dzisiejszą Polskę - LPR i SLD znajdują się na przeciwnych stronach ideologicznej barykady ale w dziedzinie gospodarki obie partie są socjalistyczne w formie i treści.
6) "A o stosunku Pruszkowa do Wołomina też byśmy mogli co nieco powiedzieć, tylko nie twierdził bym na jego podstawie, że tylko drudzy to mafia. To jest drogi Panie ten sam kłopot co ze „sporem” trockizmu ze stalinizmem."
Porównanie moim zdaniem chybione. Rozmawiamy o ideologiach no a cięzko powiedzieć żeby mafia miała jakąś ideologię. Trockizm i stalinizm różnią się w dziedzinie ideologii dość znacznie jeśli Pan tego nie wie albo nie dostrzega to już Pana sprawa. Narodowy socjalizm i socjalizm są zniewątpliwie złymi systemami ale nie twierdziłbym na tej podstawie że są to systemy tożsame. No chyba że uważa Pan że PRL było państwem nazistowskim...

Pozdrawiam i jeśli Pan ma chęć kontynuować nasz spór to proponuję się przenieść na drogę mailową aby nie zapychać Bednarszoku.
nadesłał Dominik M. dnia 31-10-2004, 22:56
[tożsamość niepotwierdzona]Interesująca wymiana zdań, zasadniczo zgadzam się z Dominikiem, poza 6 punktem. Tutaj stwierdzenie "micha jedna, chętnych dwóch" jest nadzwyczaj trafne. Trocki był takim samym gangsterem jak Stalin, wystarczy przypomnieć pacyfikację Kronsztadu. A że w przeciwieństwie do Stalina przegrał, to lewactwo na całym świecie obiera go, obok Che, na duchowego patrona. Wygodnie jest twierdzić, że gdyby Trocki doszedł do władzy, komunizm nie uległby błędom i wypaczeniom. Trockizm sprowadza się do "apoteozy czysto robotniczej władzy oraz krytyki biurokracji politycznej", jest więc myślą zupełnie utopijną.
nadesłał p dnia 01-11-2004, 12:25
[tożsamość niepotwierdzona]W kwestii wyjaśnienia - nie twierdzę że Trocki był fajny i pod jego przywództwem komunizm nie uległ by wypaczeniom. Stalinizm i trockizm to jest równie szkodliwa zaraza (i pewnie duzo prawdy jest w tym że spór między nimi wynikał z walki o władzę) ale w kwestiach ideologicznych między tymi dwoma doktrynami jest wiele różnic. I tylko tyle chciałem zasygnalizować.
Pozdrawiam (mam nadzieję że po raz ostatni bo jeszcze Ludwik zwróci uwagę że nie na temat piszemy ;)
nadesłał Dominik M. dnia 01-11-2004, 15:34
[tożsamość niepotwierdzona]Chciałbym zwrócić wszystkim zainteresowanym uwagę na oświadczenie nowego zarzadu o finansach które możecie znaleźć w dzienniczku (dzienniczek.rasz.edu.pl).
pozdrawiam,
nadesłał A. Macedoński dnia 12-11-2004, 20:00
[tożsamość niepotwierdzona]A ja chciałbym zwrócić uwagę, że wartość merytoryczna wspomnianego oświadaczenia jest nikła... Pozdrawiam
nadesłał Franek Jackl dnia 12-11-2004, 22:05

D  O  D  A  J    K  O  M  E  N  T  A  R  Z
Aby dodać komentarz zaloguj się lub napisz jako gość. Zalogowanie się jest wysoce zalecane.

UWAGA! Prawdopodobnie posiadasz już konto przy pomocy którego możesz się zalogować. Szczegóły...
BednarSzok.pl 1999 - 2006
Pewne prawa zastrzeżone