|
Czy Redakcja nie wie już nawet jakie listy otrzymuje i publikuje w serwisie? Przecież list Dominika odnosi się do kwestii wyborów, a kwestię audytu porusza zupełnie inne pismo... nadesłał mr_kacy dnia 30-11-2004, 21:51 | przepraszm, jestem dziś wyjątkowo zaspany. nadesłał k dnia 30-11-2004, 21:55 | Ludzie listy piszą... nadesłał Franek Jackl dnia 30-11-2004, 21:57 | A wiecie co jest dla mnie najśmieszniejsze w tym oświadczeniu? "Najwyraźniej kontrola zewnętrzna, jawność i przejrzystość wzbudzały obawę i opór gupy trzymającej władzę". Szkoda, że pan Kozłowski nie pokwapił się napisać, że również do tej grupy należał... nadesłał mr_kacy dnia 30-11-2004, 22:06 | mozeby sie tak aktywny dominik czy franek ustosunkował??? nadesłał [pusty] dnia 30-11-2004, 22:06 | Drogi "Warning: REG_EMPTY", szkoda słów... nadesłał Franek Jackl dnia 30-11-2004, 22:10 | Czy doprawdy w sposób klarowny i racjonalny potrafią się wypowiadać tylko przedstawiciele Starego Zarządu?
Mimo najlepszych intencji pana Kozłowskiego, to się bardzo trudno czyta: wątek się gubi, argumenty są nieostre, panuje myślowy bałagan.
Życzę Nowemu Zarządowi lepszych obrońców. nadesłał Lobelio dnia 30-11-2004, 22:24 | Hehe... Ustosunkuje sie a jakze...
Widzisz Macku - bo pan Kozłowski na nic nie mial wplywu biedaczek. Co by nie zaproponowal to mu ten wredny zarzad i Magda Nowicka utracali. I z tej desperacji nawet sie podal do dymisji na Walnym przed wakacjami, ale potem zmienil zdanie i twierdzil ze zartowal... To jest rzeczywiscie zachowanie powaznego czlowieka...
No ale dosc zartow - dziwi mnie ze w obliczu takich trudnosci robionych szlachetnemu panu Kozłowskiemu przez poprzedni zarzad, pozostawal on w tym niezyczliwym mu towarzystwie az przez dwa lata. Kto bronil panu Kozłowskiemu stworzyć instrukcje obiegu dokumentow? Kto bronil panu Kozłowskiemu proponowac i/lub wdrazac procedury kontroli wewnetrznej? Za wszystko jest odpowiedzialny zarzad? Ale pan Kozłowski chyba byl w tym zarzadzie nie? I czemu wszystkie zarzuty sa kierowane akurat do TEGO zarządu i TEJ dyrektor finansowej? Tak jakby wczesniej procedury istnialy i zostaly wrednie tudziez bezprawnie zniesione przez poprzedni zarzad. To co? Wczesniej panu Kozłowskiemu brak procedur nie przeszkadzal?
Dziwi mnie tez ze oswiadczenie w tak powaznej sprawie sprawia wrazenie napisanego "na kolanie" - brak w nim porzadku i ladu. I do kogo wlasciwie jest skierowane to oswiadczenie? Do czytelnikow Bednarszoku?
Ponadto chcialbym jako czlonek Komisji Statutowej powiedziec (dla porzadku) ze wniosek o rozwiazanie umowy o prace z pania Nowicka przeszedl zaledwie 1 glosem a 6 osob zdystansowalo sie pozniej od wyniku glosowania. nadesłał Dominik M. dnia 30-11-2004, 23:05 | no to mamy dwie prawdy.hehe ciekawe ktorej posluchac? nadesłał misiek dnia 30-11-2004, 23:12 | Panie Heniu jest Pan w dechę!
yo yo yo! Pan walczył jak lew przeciw szatanom! Jest Pan moim guru. A przy tej ciężkiej walce nawet się Pan nie zmęczył. Och Boski Boski Boski!
nadesłał Wielkie Yo dnia 01-12-2004, 08:29 | A kompetencje! wyborne. Piękne kompetencje. Pewniej jak Anuli. nadesłał Wielkie Yo dnia 01-12-2004, 08:31 | Drodzy Czytelnicy Bednarszoku - bo do nich zadresowałem swój komentarz.
Tym, którzy patrzą, a nie chcą widzeć i tak nie dogodzę i nie mam takich ambicji.
Jestem członkiem Towarzystwa od samego początku i byłem członkiem Zarządu w sumie kilka kadencji.Chodziły na Bednarską wszystkie moje dzieci.Kiedy była to mała szkoła - nie było potrzeby wprowadzania procedur i regulacji na miarę dużej organizacji gospodarczej.
Wprowadziliśmy zasadę tworzenia budżetów,utworzenia rezerwy finansowej.Ówczesny pełnomocnik - M.Malanowska ma w tej mierze ogromne zasługi.
Nie było wtedy stanowiska dyrektora finansowego.
Powstała druga i trzecia szkoła - powstały więc nowe problemy.To efekt skali.
Były też wcześniej konflikty, ale nikt nie obrzucał nikogo błotem i nie niszczył. Jak się komuś nie podobał profil ideowy szkoły , to na ogół nie próbował usnąć szefa lub zmieniać jej idei ale zmieniał firmę.Tak powstały 2 nowe szkoły społeczne w Warszawie.
Spodziewałem się argumentu pod tytułem: był w zarządzie to dlaczego nie zmieniał, albo nie odszedł.Prawdę mówiąc miałem ostatnio dosyć i nosiłem się z takim zamiarem. Na szczęście wiele rozsądnych i potrzebujących mojej pomocy osób odwiodło mnie od tego.
Dzięki temu mogłem pomóc w obronie ideii Bednarskiej.
M.in np. nie dopuściłem do haniebnej próby zablokowania przyjmowania nowych członków do Towarzystwa przed Walnym, mogłem pytać o rezerwę - bo uczestniczyłem w jej uchwalaniu,znam kulisy niedopuszczenia do negocjacji z Gmina Żydowską, pomogłem P.Głównej Księgowej sporządzić poprawne sprawozdania finansowe etc.Nie chce tu tworzyć list swoich zasług, w miarę swoich możliwości intelektualnych i fachowych, a przede wszystkim czasowych robiłem to co mogłem.
Mogłem też wspierać Krystynę Starczewska, która byłaby na ogół osamotniona na zebraniach zarządu.
Panie Dominiku - chyba zapomniał Pan o tym,że zarząd działa społecznie - nie są to ludzie bezrobotni czy rentierzy.Po to zatrudnia się dyrektora finansowego i pełnomocnika żeby pracowali - za to się im płaci.Trudno oczekiwać od osób poświęcających swój prywatny czas żeby wykonywali pracę za wysokoopłacanych fachowców.
I jeszcze jedno - takie są reguły demokracji,w takich ciałach kolegialnych jak zarząd decyduje większość.
To jest odpowiedź na Pańską ironię. Różnica między nami polega na tym, że pomimo zaniechań czy blokowania potrzebnych inicjatyw, a nawet
haniebnej uchwały o niepodejmowaniu rozmów z Gminą Żydowską ( 3 głosy przeciw, w tym 1 mój)miałem na względzie interes Towarzystwa i szkół. Wstyd mi było za 3/4 Zarządu, ale nie rozpętałem kampanii,nie zgłosiłem do organu "informacji"o wątpliwościach co do uczciwości tajnego głosowania w zarządzie.Zgłosiłem wniosek do zarzadu o uchylenie kompromitującej uchwały, który został przegłosowany negatywnie.Nie chciałem szkodzić wizerunkowi szkoły i towarzystwa, jątrzyć. Doszedłem do wniosku, że członkowie Towarzystwa sami demokratycznie zdecydują jaki ma być charakter Bednarskiej i dokonają słusznego wyboru.Czy są za duchem Bednarskiej - przepojonej głębokim humanizmem i wrażliwością na drugiego człowieka,czy za wstawieniem Krystyny Starczeskiej do dźwiękoszczelnej gabloty z podpisem "duch bednarskiej" i stworzeniem elitarnej szkoły kreującej wyścig szczurów i walkę o 1 miejsce w rankigu bez względu na wszystko.Bez kontroli, jawności i przejrzystości.
I dzięki Bogu , tak się stało, że wybralismy to pierwsze.Ci co przegrali nie mają na tyle przyzwoitości, żeby odejść. Wiem, że żyliście w fałszu i niekomfortowej sytuacji - udawaliście tyle czasu,że jesteście za, bądąc przeciw i teraz już to wiadomo i wszyscy o tym wiedzą.Nie chcę prowadzić niekończacych się polemik zwłaszcza z tymi, korych nie przekonam bo oni tak naprawdę nie chcą się dać przekonać i nie mają dobrej woli.Szanuję Bednarszok i cenię to,że jest niezależnym medium i każdy może się na jego łamach wypisać.Nie mam niestety czasu na jego ciągłe śledzenie i dementowanie, wyjaśnianie różnych dziwnych treści zamieszczanych przez zwolenników grupy dawniej trzymającej władzę.
Primo - nie będę reagował na anonimy.
Secundo - odpowiem tylko na rzeczowe pytania, o ile będę potrafił.
Pozdrawiam.
HK nadesłał henryk kozlowski dnia 01-12-2004, 15:44 | Klasy z profilem zydowskim w dawnej synagodze na Pradze to cudny pomysl. Ale dlaczego obecna Bednarska mialaby te klasy dofinansowywac? To byla idea chwalebna, ale szalona.
Tego typu przedsiewziecie mozna bylo przedsiewziac jedynie wraz z osoba, ktora jasno afirmuje swoje zydostwo, jest sprawna w fundraisingu w Stanach i ma charyzme. Zarzad takiej osoby nie znalazl na Bednarskiej, a - niech Pan sam przyzna - obecny Zarzad Gminy Zydowskiej rowniez takich warunkow nie spelnia. Piotr Kadlcik i charyzma? Turlam sie ze smiechu! nadesłał Lobelio dnia 01-12-2004, 18:10 | a jakie są związki pana Henryka z gmią Żydowską? nadesłał Wielkie Yo dnia 01-12-2004, 18:43 | Niech Ci starczy za wyjasnienie, Wielkie Yo, ze ludzi zwiazanych z Gmina Zydowska znajdziesz zarowno wsrod zwolennikow Starego jak i Nowego Zarzadu. Dlatego zupelnie nie rozumiem, czemu decyzja Starego Zarzadu mialaby byc "haniebna".
Natomiast nie wiem jak przebiega podzial na zwolennikow Starego i Nowego Zarzadu wsrod masonow i cyklistow. nadesłał Lobelio dnia 01-12-2004, 19:15 | Przepraszam: "brak mi wiedzy" w sprawie masonow. Bo to nie moze byc tak, ze ja czegos "nie wiem" ;) nadesłał Lobelio dnia 01-12-2004, 19:19 | To może pan Kozłowski mógłby odpowiedzieć na moje rzeczowe pytanie - na jakich warunkach miała przebiegać współpraca z Gminą Żydowską? nadesłał mr_kacy dnia 01-12-2004, 19:43 | Pan Kozlowski jest dziwny! za strego zarzadu bylo mu zle ,ale siedzial z nimi w jednej lawce.obecny zarzad tez jest zly ale on nadal sie z nimi bawi. zadam pytanie ,a po co,jaki ma pan w tym interes po co to Panu te uwiklania w jazdy personalne te wojenki ? to jest chyba dobre pytanie? nadesłał misiek dnia 01-12-2004, 20:04 | Kto powiedział, że uważam, że nowy zarząd jest zły?Bo ja nie!
Odpowiadam na rzeczowe pytanie mr_kacy bo to nie anonim i jest konkretne.
W tym cały sęk, że dopiero rozmowy miały doprowadzić do ustalenia na jakich warunkach miałaby się odbywać współpraca lub do konkluzji,że nie ma to sensu bo na przykład nie stać nas na inwestycje.
Ideowo odpowiadało to duchowi Bednarskiej, padły wstępne deklaracje o zdobyciu funduszy, gmina oferowała budynek szkolny, program miał być wspólnie stworzony, głównie przez naszych nauczycieli, powstałyby nowe miejsca w szkole i nowe godziny dla nauczycieli, a więc możliwość tworzenia czegoś fajnego, nowego i zwiększenia belferskich dochodów.
Uchwała ucięła możliwość rozpoczęcia rozmów zanim się zaczęły. Gdyby negocjacje zmierzały w kierunku dodatkowego obciążenia Towarzystwa (Bednarska) byłbym pierwszy, który by to oprotestował.Przekazałem pomysł i po pierwszym spotkaniu oraz przekazaniu od Przewodniczącego Gminy, Pani Ma.Nowickiej planów (na jej prośbę)budynku,wyłączyłem się z wszelkiej aktywności w tej sprawie, żeby nie być posądzonym przez którąkolwiek ze stron o stronniczość lub choćby pozór konfliktu interesów.( pomimo, że nie zachodził, ponieważ nie byłem i nie jestem członkiem żadnych władz gminy żydowskiej).Byłem wtedy Przewodniczącym Komisji Rewizyjnej Związku Gmin Wyznaniowych Żydowskich w RP.Powiedziałem o tym otwarcie na Walnym i na zebraniu zarządu, odpowiadając na insynuacje P.P.Nowickiego wraz z małżonką. nadesłał henryk kozlowski dnia 01-12-2004, 20:47 | Czyli nieprawdą jest, jakoby Gmina Żydowska zaproponowała Towarzystwu wyłożenie ok. 1,5 mln złotych na remont budynku, do którego Towarzystwo nie miałoby następnie żadnych praw? Nie chodziło o to, żeby Towarzystwo z pieniędzy rodziców opłaciło remont cudzej nieruchomości? nadesłał mr_kacy dnia 01-12-2004, 20:54 | Bo z tego co słyszałem, to budynek oferowany przez Gminę znajdował się w opłakanym stanie. nadesłał mr_kacy dnia 01-12-2004, 21:00 | Na wszelkie "zdziwienia"pobrzmiewające z niektórych komentarzy, mogę jedynie odpowiedzieć, że wychowano mnie tak,żebym zawsze bronił prawdy i słabszych bez względu na konsekwencje. Dlatego jestem członkiem Towarzystwa Przyjaciół I SLO i posłałem na Bednarską swoje dzieci.Nie mam żadnego w tym interesu, nawet moje dzieci już pokończyły tę szkołę.Nie handluje się przed ołtarzem . nadesłał henryk kozlowski dnia 01-12-2004, 21:05 | no to może Ci słabsi których pan broni to może właśnie Gmina?
nadesłał what'a? dnia 01-12-2004, 21:13 | Ale to nie jest żadne "zdziwienie", po prostu słyszałem pewną wersję wydarzeń i liczyłem na to, że albo ją Pan potwierdzi, albo Pan jej zaprzeczy. Dziwić bym się zaczął dopiero wtedy, gdyby Pan przyznał, że tak właśnie było. Bo w takim wypadku nie rozumiem oburzenia na tą decyzję, tym bardziej, że nowy zarząd uparcie twierdzi, że nie stać nas było nawet na przeprowadzone remonty naszych własnych budynków. W tej chwili dziwi mnie jedynie to, że pisze Pan o "zwiększeniu belferskich dochodów". Doskonale Pan wie, że koszty takich inwestycji, jak założenie nowej szkoły - nawet jeśli nie wiąże się to z żadnym remontem - zwracają się nie po upływie miesięcy, ale lat. A na wyłożeniu pieniędzy na taką inwestycje z pewnością ucierpiałyby nie tylko portfele rodziców, ale i zasoby przeznaczone np. na podwyżki dla nauczycieli.
P.S. Rozumiem, że nie chce się Pan ustosunkować do mojego pytania? Doprawdy, nie rozumiem w czym odpowiedź na nie kłóciłaby się z ideą obrony prawdy i słabszych. nadesłał mr_kacy dnia 01-12-2004, 21:17 | Drogi M.Kacy
Powtarzam, nie przytąpiono do żadnych negocjacji -uchwała uniemożliwiła to.Budynek był w stanie do remontu ,przed 2 miesiacami funkcjonowała tam szkoła STO. Nikt od nikogo nie wymagał wyłożenia żadnych pieniędzy. Najpierw rozmawia się wstępnie o intencjach stron. Tak się to odbyło. Wyszacowane zostały nakłady po to żeby w trakcie negocjacji ustalić źródła finansowania.Miała to być pomoc zorganizowana przez gminę od zagranicznych organizacji żydowskich, które chętnie sponsoruja takie idee,biznesmenów z Kanady i Usa - inicjatywa członka zarządu oraz środki unijne -pomysł Krystyny Starczewskiej.
Dopiero po takiej wstępnej burzy mózgów miano przystąpić do negocjacji i potrzebna była uchwała zarządu wyrażająca wolę - intencje podjęcia rozmów.Żadnych wiążących decyzji, umów bez następnej uchwały zarządu nie można było i tak podjąć. Więc nie było zagożenia, że np negocjatorzy naszej strony są wyposażeni w pełnomocnictwa do zawarcia umowy.Czy to nie nazywa się czasem ksenofobia? Z IBO nie było takich problemów. nadesłał henryk kozlowski dnia 01-12-2004, 21:25 | Powtarzam. Nie było pomysłu i intencji finansowania z naszej strony. Nie było na to też pieniędzy.Takie projekty finansuje się ze źródeł zewnętrznych i to nie tylko inwestycje ale i realizacje programu.To była wielka szansa dla Bednarskiej , także finansowa. nadesłał henryk kozlowski dnia 01-12-2004, 21:37 | Dziękuję w takim razie za wyjaśnienie. Chociaż i tak jestem sceptycznie nastawiony do tworzenia co rok kolejnej "Bednarskiej" szkoły - możnaby się w końcu skupić na problemach tych, które już istnieją. nadesłał mr_kacy dnia 01-12-2004, 21:43 | Nie, to juz przesada. Od dziesieciu lat Zwiazek Gmin Wyznaniowych Zydowskich ani Gmina Zydowska Warszawska nie maja pieniedzy, by wyremontowac wychodek w ich siedzibie, w ktorym tak smierdzi, ze wszyscy biegna na druga strone placu do Teatru. Ale znalezc fundusze na odremontowanie rozpadajacego sie budynku, ktory mialaby przejac Bednarska, to tylko pstrykniecie palcami? nadesłał Lobelio dnia 01-12-2004, 21:46 | Lobelio.
Jak przestaniesz być anonimowy to chętnie z Tobą poduskutuję nawet na temat wychodków.Na razie już zaimponowałeś mi znajomością tematu. nadesłał henryk kozlowski dnia 01-12-2004, 21:51 | Zdefiniuj przejąć, Lobelio. W sensie wykupić, dostać, wynajmować za grubą kasę? nadesłał mr_kacy dnia 01-12-2004, 21:53 | Ponieważ obawiam się uzależnienia od internetu, kończę już dzisiaj i pozdrawiam Was.Dobranoc. Śpijcie dobrze.Przeczytajcie przed snem Dezyderatę. nadesłał henryk kozlowski dnia 01-12-2004, 21:56 | Niesamowite, wie Pan kto się kryje za nickiem mr_kacy, a nie wie Pan, kim jest Lobelio? Radzę przeczytać następnego newsa w takim razie, a wszystko będzie jasne. Teraz to się poważnie zdziwiłem, nigdy nie sądziłem, że przebiję Andrzeja popularnością. Wybacz mi, marszałku, nie chciałem. nadesłał mr_kacy dnia 01-12-2004, 21:56 | Jestem tym samym Lobelio, ktory nadsyla listy z Izraela, ktore sa odrebnymi newsami. W informacji przy newsie wszystko Pan o mnie znajdzie.
Wszystko mi jedno, Macku, co znaczy "przejac". Jesliby sie ktos lebski wzial za fundraising, to definicja tego slowa nie bylaby juz istotna. Popatrz na Szkole Laudera - nosi ona nazwe osoby, ktora wylozyla ogromne pieniadze na tzw. fundusz zelazny, ktory przez okreslona ilosc lat pozwala szkole funkcjonowac. U mnie na uniwersytecie jest Katedra Badan Drobiu Warburg-Sieleckiej, bo pani Warburg-Sielecka wylozyla iles milionow dolarow, zeby grono specjalistow zajmowalo sie pozbawieniem kur upierzenia. (Skadinad jest sprawa jest wagi ogolnonarodowej, bo rosol jest dla Zydow bardzo wazny, a od wysokich temperatur jakie panuja w Izraelu, kury dostaja kataru i zdychaja). Wowczas chodzi o taka kase, ze "przejac" traci znaczenie. nadesłał Lobelio dnia 01-12-2004, 22:05 | Drodzy czytelnicy.
Przepraszam Was z formę mojego komentarza do komentarza w sprawie audytu.
Pisałem b.szybko pomiędzy jednym spotkaniem służbowym, a drugim. Stąd literówki i lekki chaos. Nie wziąłem też pod uwagę, że nie wszyscy czytelnicy znają się na problematyce rachunkowości, finansów i audytu.Postaram sie teraz w punktach zreasumować temat.
1.Przedmiotem umowy z dnia 02.07.br.było badanie sprawozdania finansowego według stanu na dzień 31.12.2003 r. i ksiąg rachunkowych, które stanowią jego podstawę.
2. Badanie zostało przeprowadzone w dniach 12 - 23.07.2004 r.
3.Zarząd zgodnie z umową i normami oraz standardami bdania ustalonymi przez Krajową Izbę Biegłych Rewidentów składa oświadczenie o kompletności danych ujętych w księgach,powinien ujawnić wszelkie zobowiązania warunkowe oraz zdarzenia jakie miały miejsce po dacie bilansu oraz wszelkie inne fakty i zdarzenia, rzutujące na rzetelność i prawidłowość sprawozdania finasowego i ksiąg ,kórych drogą badania nie da się ujawnić.
3.Zgodnie ze standardami rewizji finansowej - celem badania nie jest wykrycie fałszerstw i oszustw.
4. Oświadczenie przedłożone przez pełnomocnika zarządu - do podpisania - i podpisane już przez dyrektora finansowgo oraz pełnomocnika, zawierało m.in. klauzulę o nieprawidłowościach opisanych w liście dyrektora finansowego, który został przekazany audytorowi.Klauzula była tak sformułowana, że podpisanie jej oznaczałoby uznanie niemerytorycznych treści i pomówień za prawdę.Stąd moja ocena, że była to prowokacja i manipulacja. Z audytorem bezpośrednio współpracowała P.dyrektor finansowa, pełnomocnik i przewodniczący komisji rewizyjnej.Audytor postąpił zgodnie z obowiązującym go prawem - odmówił badania konfliktu - analizy treści listu bowiem nie znalazł tam żadnych merytorycznych treści i nie ma on wpływu na wynik finansowy, prawidłowość prowadzenia ksiąg i przestrzeganie zasad rachunkowości a także przebieg badania i efekty finansowe
6.Wyniki audytu zostają przedstawione w formie raportu, listu i opinii.
7.Wobec odmowy podpisania oświadczenia o takiej treści przez prezesa i dyr.Starczewską, audytor znalazł się w kropce. Pełnomocnik nie poinformował zarządu, że może złożyć oświadczenie o innej treści i uzasadnić odmowę podpisania takiego sformułowania.
8.Audytor nie otrzymał od zlecających badanie informacji, że obowiązuje już nowy statut - w świetle poporzedniego - komisja rewizyjna nie miała prawa dokonywać wyboru audytora. W związku z powyższym , ponieważ przeprowadził już audyt - zdecydował, że wyśle list do zarządu podsumowujący audyt i zaproponował przekaznie raportu, odmawiając wydania opinii.
9.Opinia zostanie przekazana Towarzystwu po okazaniu audytorowi i udowodnieniu , że w dniu podpisania umowy obowiązywał nowy statut - co uczynił już nowy zarząd.
10. Spadek zysku i wzrost kosztów wynika z ksiąg - dokumentujących faktyczne przychody i koszty. Trudno z tym dyskutować.Jeśli zmieniono zasady księgowania w jakiejś części - to należało o tym powiedzeć audytorowi, dając mu szansę na doprowadzenie do porównywalności wyniku z poprzedniego roku z okresem badanym.
11.Całe zamieszanie wynikło więc z tego,że intencją zlecających audyt była próba wmontowania audytora w rolę komisji śledczej rozstrzygającej konflikt i badającej pomówienia i insynuacje.Audytor zaś odmówił i przeprowadził badanie zgodnie z prawem i obowiązującymi go normami.
12. Reasumując - należy moim zdaniem zapoznać sie z kompletem dokumentów stworzonych przez audytora i wyciągnąc z nich właściwe wnioski. Naprawić to co jest do naprawienia i stworzyć system kontroli wewnętrznej.
Chciałbym podkreślić,że nikt z obecnych członków władz towarzystwa, nie miał wpływu, a nawet kontaktu z firmą audytorską przed i w trakcie audytu. List od audytora został przysłany 03.11.2004 r.
Dopiero po tym terminie doszło do spotkania nowej komisji rewizyjnej z firmą BAAC,którego celem było wyjaśnienie sytuacji i doprowadzenie do uzyskania pozostałych opracowanych już przez audytora dokumentów.
Z pewnością zostaną one opublikowane na oficjalnej stronie Towarzystwa.
nadesłał henryk kozlowski dnia 02-12-2004, 13:50 | Przed i w trakcie audytu... A po wykonaniu audytu? Czyli w czasie pomiędzy jego sporządzeniem a wysłaniem listu?
Nie mogę się doczekać publikacji. Chociaż doświadczenie uczy, że trzeba się uzbroić w cierpliwość... Do tej pory nie został opublikowany protokół z piątego zebrania zarządu, nie mówiąc już o informacji nt. terminu następnego spotkania. Widocznie mój "niezwykle brutalny mail" miał jednorazowy efekt. A szkoda. nadesłał mr_kacy dnia 02-12-2004, 14:07 | Cieszę się że pan Kozłowski odpowiedział na wątpliwości pojawiające się w komentarzach bo prawdę mówiąc nie miałem na to wielkiej nadziei. Ale w związku z tym pozwolę sobie podnieść nowe wątpliwości i odnieść się do pewnych sformułowań użytych w Pana odpowiedzi.
"nie dopuściłem do haniebnej próby zablokowania przyjmowania nowych członków do Towarzystwa przed Walnym"
To ciekawe. A były takie próby? A kto je podejmował? I w jaki sposób Pan do tego nie dopuścił? Pana intencje wydają się szlachetne do momentu kiedy weźmie się pod uwagę że ta powódź wniosków nastąpiła głównie ze strony "zwolenników" pańskiego "stronnictwa" (nie lubię tego określenia ale niestety już się przyjęło).
"Róznica między nami polega na tym, że pomimo zaniechań czy blokowania potrzebnych inicjatyw (...) miałem na względzie interes Towarzystwa i szkół"
Między nami to znaczy między Panem a mną? Ale ja nie byłem we władzach TPSLO. To w jaki sposób miałem blokować te inicjatywy? Owszem na Walnych starałem się blokować (zresztą nieskutecznie) niektóre szkodliwe wg mnie pomysły. Ale czy można to nazwać działaniem na szkodę Towarzystwa i szkół? Ja myślę że róznica polega tu raczej na tym że inaczej postrzegamy interes Towarzystwa i szkół a nie na tym czy ktoś kieruje się dobrem TPSLO i szkół. No chyba że zarzuca mi Pan chęć zaszkodzenia TPSLO i szkołom. W takim razie proszę o przykład tego mojego szkodliwego działania. Poniżej odniosę się do jednego z tych rzekomo szkodliwych działań.
"nie rozpętałem kampanii,nie zgłosiłem do organu "informacji"o wątpliwościach (...)"
Jeśli to co zrobiłem w sprawie wyborów wg Pana jest działaniem na szkodę TPSLO to gratuluję podejścia do uczciwości i legalizmu. Już to kilka razy pisałem ale dla Pana powtózę jeszcze raz.
Primo, działanie moje było legalne i było krokiem w stronę wyjaśnienia sprawy czego w moim poczuciu nie uczyniła Komisja Mandatowo-Skrutacyjna. Bardziej TPSLO mógłby zaszkodzić skandal związany z odkryciem przez sąd nieprawidłowości w dokumentach z wyborów. I prosze nie zapominać że proponowałem najpierw załatwienie sprawy we własnym gronie poprzez powtórzenie wyborów.
Secundo, nie rozpętywałem żadnej nagonki tylko uczciwie poinformowałem członków Towarzystwa o złożeniu zawiadomienia i przyczynach mojego działania. Zresztą Przewodniczący Prezydium (jak sam Pan może przeczytać w jego mailu który znajduje się pod niusem o moim liście) nie zabronił nikomu nagłasniania sprawy i składania zawiadomień.
"Czy są za duchem Bednarskiej (...) czy za wstawieniem Krystyny Starczeskiej do dźwiękoszczelnej gabloty (...) i stworzeniem elitarnej szkoły (...) Bez kontroli, jawności i przejrzystości."
Przepraszam za skróty ale chodziło mi o myśl zawartą w tym wyrażeniu.
Po pierwsze - Pan zdaje się odmawia mi tego humanitaryzmu i wrażliwości na drugiego człowieka? No z całym szacunkiem to ja jestem absolwentem tej Bednarskiej któa wpaja takie szczytne ideały... Więc cos tu jest nie tak - albo szkoła nieskutecznie wpaja, albo po prostu inaczej postrzegamy realizację tych ideałów.
Po drugie - elitarna szkoła bez kontroli i przejrzystości? Pan raczy żartować. Najbardziej elitarne szkoły wykazują się własnie wysokim stopniem przejrzystości. A poza tym jakoś nigdy nie słyszałem żeby ktoś chciał zrobić z Bednarskiej szkołę kreującą wyścig szczurów. Niezależnie od faktu że między szkołą kreującą wyścig szczurów a szkołą "społecznie wrażliwą" jest jeszcze kilka pośrednich stopni.
"Ci co przegrali nie mają na tyle przyzwoitości, żeby odejść. Wiem, że żyliście w fałszu i niekomfortowej sytuacji - udawaliście tyle czasu,że jesteście za, bądąc przeciw"
Hmmm... Ale skąd odejść? Ja w szkole już nie jestem a z TPSLO niby czemu miałbym odejść? Bo co? Bo ktoś zrobił inaczej niż bym chciał? No wie Pan - to by było zachowanie w stylu "zabieram zabawki i przenoszę się do innej piaskownicy". Ale rozumiem że Pan tak by zrobił? Tylko znów - czemu Pan pozostawał w Zarządzie w którym Pan tyle razy przegrywał?
No i na koniec chciałem się spytaćo kilka rzeczy:
Po co szkole była niby rezerwa złożona na oddzielnym koncie? Jeżeli poziom pieniędzy na koncie bieżacym nie spadał poniżej kwoty 500000 zł (a do pewnego momentu nawet 1000000 zł) to po co jeszcze następne 500000 na innym koncie?
Szkoła żydowska - Pan mówi że nie podjęto rozmów. Tyle że w wypadku wielu inwestycji nie podejmuje się rozmów jeśli z wyliczeń wynika że inwestycja jest nieopłacalna. Powiedzmy że ta szkoła żydowska by powstała. To tak - kto by ją finansował (skoro nie szkoła) i co by Towarzystwo na tym zyskało? Wpakowaliśmy się już w IBO, na którym zajęcia jak słychać są prowadzone w części po polsku a sale do doświadczeń są w kiepskim stanie albo ich nie ma. To jaki jest cel rozpoczynania następnego poważnego przedsięwzięcia jeśli jednego się jeszcze na dobre nie "rozkręciło"? Rozmowy powinno się zaczynać wtedy kiedy wiadomo już jakie są źródła finansowania bo inaczej to obracamy się w kręgu życzeniowym - wiemy jakie są koszty ale nie wiemy czy będziemy mieli kasę na ich sfinansowanie. To tak jakbym ja zaczynał negocjacje w sprawie zakupu domu bo ktoś mi obiecał że kiedyś mi da na to pieniądze które zdobędzie jeszcze od innej nie znanej mi osoby. No to jest moim zdaniem niepoważne. A tak na marginesie - to ile osób by chodziło do tej szkoły? I jakie pożytki by miały obecne szkoły z istnienia tej szkoły żydowskiej? Aha - i proszę nie zarzucać komuś ksenofobii tylko dlatego że nie zgadza się na jakąś inwestycję na korzyść danej mniejszości. Bo oprócz względów powiedzmy "ideologicznych" istnieją również względy ekonomiczne i zdroworozsądkowe. nadesłał Dominik M. dnia 02-12-2004, 15:08 | Aha i jeszcze w kwestii przejrzystości i kontroli deklarowanych przez nowy zarząd.
1) Dlaczego nie informuje się członków TPSLO o WSZYSTKICH zebraniach zarządu?
2) Po co (w obliczu konieczności oszczędzania i wielu pilnych wydatków) zamawia się ekspertyzy od pana mecenasa Pankiewicza w sprawie usunięcia Magdy Nowickiej z TPSLO?
3) Jak wygląda kontrola finansowa? Bo z tego co wiem to jest jedna pani księgowa która pełni zarówno funkcje księgowej w szkołach jak i Głównej Księgowej, ergo: kontroluje sama siebie. nadesłał Dominik M. dnia 02-12-2004, 15:22 | Och, Dominiku, za bardzo wszystko odbierasz osobiście... Przeciez doskonale wiadomo, komu pan Kozłowski zarzuca "życie w fałszu i niekomfortowej sytuacji". Ale przynajmniej jedą rzecz pan Kozłowski przyznaje otwarcie - jak się coś komuś nie podoba, to może się wynosić. Konstruktywne, wspólne działanie - proszę bardzo, ale na NASZYCH zasadach, tak jak NAM się to podoba - prawda? Ach, ta toleracja... nadesłał mr_kacy dnia 02-12-2004, 15:22 | Temat Gminy Żydowskiej jest trudnym tematem.
Jeśli jednak do niego wracamy i kolejny raz członkowie starego zarządu są oskarżani o ksenofobię to chciałbym przytoczyć kilka suchych faktów, które zaważyły na negatywnej decyzji zarządu:
1. Budynek był w opłakanym stanie;
a. wymagał palowania;
b. wymiany dachu;
c. założenia CO;
d. wymiany kanalizacji;
e. gruntownego remontu wewnętrznego, np. wymiana okien, drzwi, schodów, sanitariatów.
Wstępna analiza samej gminy wykazała koszty przekraczające 1 mln złotych.
2. Gmina Żydowska wykluczyła potencjalne zostanie TPSLO współwłaścicielem zainwestowanego budynku. Wyraziła zgodę na ewentualne obniżenie czynszu.
3. Rozmiar sal ograniczał ilość uczniów w klasie w zakresie od 12-15 co znacznie podwyższało bieżące koszty (albo bardzo wysokie czesne albo dofinansowanie z innych placówek „Bednarskiej”). Dzieci w tamtejszych salach uczyły się piętrowo! (Klasa z antresolą)
4. Gmina Żydowska zastrzegła prawo do:
a. współudziału w rekrutacji uczniów;
b. współudziału w tworzeniu programu nauczania;
c. współudziału w zatrudnianiu nauczycieli;
d. kilku miejsc bezpłatnych dla dzieci członków Gminy;
5. Sprawa bezpieczeństwa - w obecnych czasach trudna do zlekceważenia (zamachy terrorystyczne).
6. Fundacja Laudera, do której GWŻ zwróciła się uprzednio, odrzuciła tę ofertę jako NIERACJONALNĄ!!!
I ostatnia sprawa, której nie chciałbym przytaczać jako fakt, lecz własną opinię:
Czy rzeczywiście w „duchu bednarskiej” jest tworzenie "Getta" w okolicach ulicy Ząbkowskiej i wszystkie dzieci pochodzenia Żydowskiego oraz zainteresowane kulturą Żydowską zamykać w małej szkółce na uboczu?! W Szkole, do której wszyscy inni rodzice musieli by dokładać, dodajmy.
Z tych powodów zarząd po półrocznych wstępnych rozmowach i rozeznaniu sytuacji odrzucił propozycję Gminy Żydowskiej sugerując rozpoznanie wśród uczniów i utworzenie klasy o profilu Żydowskim. Nie spotkało się to jednak z aprobatą pana Henryka Kozłowkiego.
nadesłała lukista dnia 02-12-2004, 15:34 | A.d. 1)
Według mnie z lenistwa. No bo przecież nie bedziemy podejrzewać zarządu o jakieś niecne plany.
A.d. 2)
Moim zdaniem dużo ważniejszą kwestią niż "po co" jest "za ile". Bo wiadomo "po co" - dla własnego komfortu.
A.d. 3) Co do wzajemnej kontroli, powiązań itp. to dobrze to chyba zilustruje pewna historyjka, krążąca od dawna po sieci:
"Ożeniłem się z trzydziestoczteroletnią ładną i młodą wdówką, która miała równie ładną szesnastoletnia córkę. Mój ojciec ożenił się z moją pasierbicą.
Od tej pory wszyscy potraciliśmy orientację w rodzinnych stosunkach.
Moja żona, czyli synowa mojego ojca jest również jego teściową. Moja pasierbica została moją macochą, a mój ojciec moim zięciem. Nie koniec na tym...
Niedawno urodził mi się syn, a pół roku później jego stryj, czyli syn mojego ojca. Moja macocha czyli córka mojej żony została w ten sposób siostrą swojego wnuka, będąc równocześnie babką swojego brata. Jej syn jest moim bratem, a ja jego dziadkiem. Mój ojciec jest szwagrem swojego wnuka, który jest bratankiem jego syna. Moja żona, teściowa i synowa mojego ojca jest babką mojego brata.
W ten sposób zostałem swoim własnym dziadkiem... " nadesłał mr_kacy dnia 02-12-2004, 15:35 | No, nareszcie jakieś suche fakty, a nie gadanie o "haniebnych decyzjach" i "ksenofobii". Dzięki! nadesłał mr_kacy dnia 02-12-2004, 15:42 | Dziekuje za ostatni komentarz Henryka Kozlowskiego w sprawie audytu. Czuje sie usatysfakcjonowany odpowiedzia. nadesłał Lobelio dnia 02-12-2004, 16:31 | No proszę, wystarczy trochę ponarzekać, a od razu na stronie Towarzystwa pojawia się informacja o następnym zebraniu. Oby tak dalej! nadesłał mr_kacy dnia 02-12-2004, 16:57 | To może ja zadam kolejne konkretne pytanie panu Kozłowskiemu, skoro juz zaczął się wypowiadać na tym forum. Jaki jest dotychczasowy średni koszt ekspertyz prawnych zamawianych przez zarząd u mec. Pankiewicza? nadesłał mr_kacy dnia 02-12-2004, 17:07 | Dlaczego mialem przed chwila -2 nieprzeczytane komentarze? nadesłał Jedrek Burakiewicz dnia 03-12-2004, 17:22 | Wydaje mi się, że już odpowiedziałem. Nie wiem.
To Zarząd zamawia usługi prawne.Poprzedni też tak czynił.Nie ma w tym nic zdrożnego.Komisja Rewizyjna w ramach swoich kompetencji kontroluje gospodarkę finansową , ale nie może wtrącać się do działalności operacyjnej Zarządu.Jak stwierdzi, że jakieś koszty wzrosły nadmiernie, wykazują tendencje niepokojąco wzrostową lub są nieuzasadnione - wtedy zareaguje.
Ostatnie słowo w sprawie szkoły o profilu żydowskim. TO nie miałoby być getto, ale szkoła dla wszystkich chętnych o normalnym programie wzbogaconym o -nazwijmy to, wątek żydowski.A na uboczu ? To jeden przystanek tramwajowy od Bednarskiej (Trasa W-Z).I o ile pamiętam, to wstępne, nieoficjalne i niezobowiązujące rozmowy trwały ok 2 miesięcy, a nie pół roku. Według mojego rozeznania i tego co mówiła P.Krystyna Starczewska, zarówno uczniowie jak i nauczyciele byli w większości za.Oczywiście nikt nie przeprowadzał sondażu metodą statystyczą.
Szkoda, że nie widzieliście tego w jakiej atmosferze odbywały sie dyskusje na ten temat na posiedzeniach Zarządu.Padały argumenty m.in o zagrożeniu terrorem islamskim, a nawet,że to niezgodne z duchem bednarskiej. Ciężka atmosfera jak przed pogromem.No i po raz pierwszy w historii tamtego Zarządu - tajne głosowanie.Ale zostawmy to. Było, minęło. Trzeba wybaczyć - to piętno historii. nadesłał henryk kozlowski dnia 03-12-2004, 17:41 | Drogi m_kacy
Źle mnie zrozumiałeś.Chodzi mi o to, że Stowarzyszenie jest Towarzystwem Przyjaciół I SLO Bednarska. A więc przyjaciół - wyznawców określonej idei. Jeśli ktoś się z nią nie zgadza, ma inną - to powinien założyć własne stowarzyszenie, a nie próbować zmieniać program tego.Stowarzyszenie miłośników i hodowców kanarków nie zrzesza hodowców kotów - które jak wiadomo traktują kanarki zgoła gastronomicznie.
I jeszcze jedna delikatna materia - nasze szkoły realizują nie tylko program oświatowy ale i wychowawczy - zgodny z ideami wychowawczymi, które jak sie zdaje każdy członek stowarzyszenia wyznaje - a w każdym razie powinien. Jak mamy wychowywać dzieci i młodzież w tym duchu, skoro serwuje jej się idee zgoła odmienne.Zapewniam Was, że
jest jak zawsze na "Bednarskiej" miejsce dla wszystkich, którzy wyznają te idee lub przynajmniej nie zwalczają ich.Przecież jest mnóstwo szkół i miejsc pracy gdzie duch i ideowość nie są ważne, albo gdzie powiewają inne sztandary.W wielu miejscach liczy się tylko fachowość. Jest wolność wyboru i uczciwość wyboru. O to mi chodzi. nadesłał henryk kozlowski dnia 03-12-2004, 20:07 | Tylko widzi Pan, problem nie leży w odmiennej wizji idei, które mamy realizować szkołach i w Towarzystwie, tylko w odmiennym poglądzie na sposób, w jaki mamy te idee realizować. Właśnie to jest kwestia, której (jak zauważyłem na zebraniu zarządu) duża część "obecnej władzy" zupełnie nie pojmuje i nie stara się pojąć. Ja nie chcę, żeby szkoła kierowała się innymi ideami niż obecnie - są one dla mnie bardzo słuszne i warte realizowania. Tylko trochę inaczej widzę kwestię ich realizacji. Moim zdaniem, nie przymykanie oczu na pewne nieścisłości i rzeczy, które np. mi osobiście się nie podobają, nie jest wcale zaprzeczeniem tych idei. Bo gdyby nie zależało mi na dobru tej szkoły, to bym zupełnie się tymi kwestiami nie interesował, i, mówiąc delikatnie, olał to wszystko.
Dobrze Pan napisał - stowarzyszenie jest Towarzystwem Przyjaciół I SLO "Bednarska". A nie Towarzystwem Wzajemnej Adoracji i Przyklaskiwania Każdej Dezycji. nadesłał mr_kacy dnia 03-12-2004, 20:24 | P.S. Jeżeli z grona swoich przyjaciół usuwa Pan każdego, kto ośmieli się Pana skrytykować w jakikolwiek sposób, albo każe Pan mu poszukać nowych przyjaciół, to chyba trochę inaczej odbieramy pojęcie "przyjaźń". nadesłał mr_kacy dnia 03-12-2004, 20:28 | Drogi M_KACY
Ja nikogo nie usuwam. Nie mam takiej władzy, ani nie chcę jej mieć.Mam swoje zdanie. To nie jest towarzystwo wzajemnej adoracji. Też sie różnimy w wielu sprawach, ale nie przekraczamy granic przyzwoitości. Jeśli w moim długim stażu stowarzyszeniowym niejednokrotnie miałem inne zdanie niż np.Krystyna Starczewska, to probowałem Ją przekonać.Czasami mi się udawało, czasami nie. Ale nigdy nie oczerniałem JEJ i nie próbowałem niszczyć.Szanowałem Jej sposób realizacji idei nawet jeśli się różnił czasami od mojej wizji i wzajemnie.
Używanie kłamliwych argumentów,że ktoś jest nieuczciwy, defrauduje i stosowanie szeptanej propagandy - bo tak się przez ostatnie 2 lata działo, nie mieści sie w podstawowych standardach przyzwoitości.Chyba o tym nie wiesz i nie znasz np.treści upublicznionego listu M.Nowickiej, za który większość tak pomówionych ludzi wsadziłby autorkę za kratki. Ale P.Krystyna Starczewska ze swoją nieco idealistyczną miłością do bliźniego i tolerancją tego nie zrobiła.Nie wiesz też jak byli traktowani niektórzy pracownicy, i kto stosował zasadę dziel i rządź.Zastraszeni, bojący się o utratę pracy,ale i kupowani (kij i marchewka ) dopiero teraz - dowiadujemy sie o wielu sprawach.
Np.księgowość miała zakaz kontaktowania się z Raszyńską i ze mną personalnie ( wtedy członkiem zarządu).
Nareszcie ludzie przestali się bać.Piszę to do Ciebie , bo widzę, że jesteś porządnym i wrażliwym człowiekiem i szkoda byłoby żebyś nie znając prawdy sądził inaczej niż było i jest naprawdę.Nic gorszego nie może być od chorej ambicji,żądzy władzy i pieniądza. Dlaczego widząc co się dzieje w życiu publicznym, uważasz, że Bednarskiej nie mogło to się przytrafić?A jakże często kat udaje ofiarę i stoi się w piórka obrońcy ideałów.
No dobrze. Fajnie sie z Wami rozmawia. Ale chyba jednak mnie uzależniliście od Bednarszoku - zapisuję się na terapię odwykową! nadesłał henryk kozlowski dnia 03-12-2004, 21:11 | Jeszcze słowo do Dominika M.
Masz rację,że źródła finansowania są niezbędne. O to przecież chodziło.ALe żeby je zdobyć, trzeba stworzyć program i jakieś zasady realizacji projektu. Temu miały służyć negocjacje.Na hasło taka fajna szkoła nikt nie da pieniędzy. Chce poznać jej program, zasady funkcjonowania etc.To nie miało być robienie dobrze mniejszości - korzyści dla partnerów miały być obopulne.Jeśli pytasz co by dało pozostałym szkołom - to mogę odpowiedzieć, że szerzylibyśmy idee bednarskiej -takie są m.in cele statutowe Towarzystwa, poszerzalibyśmy ideę tolerancji i wspołistnienia różnych kultur i narodów,
itd -długo można by mówić.Naprawdę fascynujące są związki i wzajemny wpływ wielowiekowych związków we wszystkich dziedzinach życia Polaków i Żydów.
A w praktyce - ciekawy program, zajęcia dodatkowe, stypendia, wzajemne wizyty, itd.Nikt nie mówił,że to nie wymaga pracy i wysiłku. Tamta strona też chciała w tym uczestniczyć i pracować nad programem. nadesłał henryk kozlowski dnia 03-12-2004, 21:38 | Sądzę, że najpierw powinniśmy zająć się szerzeniem idei bednarskiej w szkołach, które już istnieją, a dopiero później zakładać kolejne. Np. ideę demokracji (która, pragnę zauważyć, jest wymieniona w "Ideach wychowawczych I SLO". Bo póki co marnie to idzie, skoro kandydatów do Sejmu ze stanu uczniowskiego jest mniej niż wakatów (podobnie jeśli chodzi o kandydatów-rodziców do Rady Szkoły).
Nie rozumiem tej panującej ostatnio manii na zakładanie coraz to nowych szkół. Jakby mało było problemów do rozwiązania w tych już założonych. Nawet tylko z tego powodu można by uznać decyzję Starego Zarządu za słuszną. nadesłał mr_kacy dnia 03-12-2004, 22:44 | Szkoda że Pan się odniósł tylko do wąskiego wycinka moich ostatnich 2 komentarzy. Rozumiem że co do reszty Pan się zgadza ze mną? Jeśli nie to bardzo prosiłbym aby Pan się ustosunkował np. do kwestii kontroli finansowej i rzekomej przejrzystości działań obecnego zarządu.
A co do szkoły żydowskiej to ideały są piękne ale najpierw wypadałoby chyba porządnie skończyć jedną rzecz zanim się wpakujemy w następną. Mowa oczywiście o IBO. Jeszcze raz się pytam: po co pakować siły i środki w szkołę co do której istnieje tyle wątpliwości natury finansowej skoro te środki są potrzebne na usprawnienie działania bardzo kulejacej i dopiero raczkującej tak naprawdę IBO? A poza tym czy robiono jakieś symulacje ile osób chciałoby do takiej żydowskiej szkoły chodzić? Bo coś mi się wydaje że więcej niż jednej klasy w roczniku by się nie dało zmontować. A co do korzyści dla innych szkół to:
wzajemne wizyty owszem owszem tylko po co?
stypendia - znaczy co tamta szkoła by fundowała Bednarskiej?, z czego?
zajęcia dodatkowe - a co? teraz nie można zrobić fakultetu z kultury żydowskiej?.
Wydaje mi się że te teoretyczne korzyści są mniejsze niż konsekwencje jakie założenie nowej szkoły przyniosło by obecnym - chaos reorganizacyjny, konieczność w jakimś stopniu na pewno finansowania tamtej szkoły, odwrócenie uwagi od problemów (wcale nie lichych) już istniejących szkół i w końcu kolejny rozrost Bednarskiej. Czy nie możnaby zacząć np. od jednej klasy o profilu żydowskim w którejś z już istniejących szkół? nadesłał Dominik M. dnia 04-12-2004, 00:46 | W imię jawności i walki z nieświadomością uprzejmie proszę zarząd o dokładne wypisanie na oficjalnej stronie Towarzystwa, do kogo dokładnie trafiają maile wysyłane pod adres zarzad@bednarska.edu.pl. Tak z czystej uczciwości, żeby nie było żadnych niedomówień. nadesłał mr_kacy dnia 04-12-2004, 01:27 | Panie Kozłowski,
jak Panu nie wstyd zasłaniać się ideami wychowawczymi szkoły!? Jakim prawem oskarża Pan innych o "serwowanie idei zgoła odmiennych"!? Gdzie są te inne idee???
Rozmawiamy tu o działaniach Zarządu Towarzystwa, które "ma za zadanie dbać o warunki materialne szkół niezbędne do ich prowadzenia i rozwoju"! Więc co Pan za bzdury pisze o własnych stowarzyszeniach i jakichś kanarkach? nadesłał Franek Jackl dnia 04-12-2004, 16:56 | kurcze jednak jest tu cenzura napisalem o Żydach i post zostal bez sladu usuniety czy to normalne??? byl pre godzin i go nie ma !! czemy jka inne posty sa usowane to jest przynajmniej info ze jest usoniety a teraz nie ma ? C E N Z U R A ? nadesłał misiek dnia 04-12-2004, 21:16 | Oczywiście, że cenzura. Za takie wypowiedzi można kogoś pociągnąć do odpowiedzialności karnej.
Z szacunkiem,
odpowiedzialny za usunięcie Twojego posta Krzysztof Rowiński nadesłał k dnia 04-12-2004, 21:40 | Szanowni Państwo,
Z największym zdziwieniem widze próbę zakłamania rzeczywistości tak dalece posuniętą, że czuję się zmuszona do powiedzenia pewnych prawd, dopóki jeszcze ludzie pamiętają jak było i dopóki jeszcze istnieją protokoły z zebrań i dokumenty. Bardzo poważnie obawiam się, że po odejściu pani Jackl treści protokołów zarządu mogą nagle bardzo się zmienić.
Znowu zostałam wezwana do odpowiedzi, naprawdę nie pragnę pisać tutaj na tematy, które wybaczcie uczniowie, uważam, że nie koniecznie są dla Was, nie walczę o popularność i nie szukam pretorian, bo po co mi oni, ja już jestem na emigracji i wolałabym oglądać Stary Kraj z sentymentem, ale nie mogę pozwolić, aby z wielkim zadęciem opowiadano kłamliwe historie, a może to przestroga dla innych którzy chcieliby wpuścić trochę świeżego powietrza i powiedzieć parę słów prawdy. „Uważajcie, nie tylko wyrzucimy was z pracy, ale jeszcze będziemy was opluwać”.
Na temat pana „henryka kozłowskiego” chciałabym mówić jak najkrócej.
Pan Kozłowski bardzo podkreśla, że był w TP I SLO od początku, zapisał się do niego rzeczywiście wraz z zapisaniem syna do szkoły, ale to ja jestem członkiem założycielem TP I SLO, czyli dłużej niż on,
Te czasy, które on wspomina sprzed lat, kiedy był w zarządzie niedużej szkoły, która nie potrzebowała procedur, to czasy, kiedy nie miała ona nawet przyzwoitej księgowości, rejestru wpłat, list płac i należy się cieszyć, że 5 lat minęło już od tamtych czasów i żadna kontrola tego już nie sprawdzi. To jest ten porządek, nad którym czuwał pan Kozłowski w pierwszej fazie swojego uczestniczenia w zarządzie. Inni członkowie może zupełnie się na tym nie znali, ale on, księgowy, na pewno dokładnie wiedział jak to powinno wyglądać. Do dziś (no powiedzmy do mojego odejścia z pracy) przychodzili ludzie, którzy pracowali w szkole w czasach, kiedy pan Kozłowski był członkiem zarządu, i prosili o poświadczenie okresu pracy i zarobków (do kapitału początkowego) i w dokumentach szkoły nie można było po nich znaleźć śladu. A uwagi ówczesnego księgowego na dokumentach, które otrzymywał do księgowania: najpierw złośliwe potem już rozpaczliwe wezwania do odrobiny porządku, konsekwencji. Te adnotacje ciągle są na dokumentach, można je sobie przeczytać. One pochodzą właśnie także z czasów uczestnictwa pana Kozłowskiego w zarządzie, którego prezesem była też pani Dzierzgowska. Po raz wtóry w zarządzie pojawił się wraz z przyjęciem do szkoły jego młodszego syna.
Jego wkład w tworzenie milionowej rezerwy - no wiedział o niej. Wiedział o niej tylko on i ówczesny pełnomocnik. Stosowali wtedy w stosunku do Krystyny Starczewskiej politykę: Krystyna nie może się dowiedzieć o tym, że są pieniądze, bo je zaraz wyda. Tę politykę też teraz zastosowała pani Małgorzta Żędzian, o czym powiedziała mi wprost na walnym wrześniowym, kiedy nazwałam sabotarzem mówienie, że nie ma pieniędzy jak są "Zrozum mnie , Magda, musiałam tak mówić, bo by wszystko wydali" Być może czas pokaże, że była to słuszna polityka. Pan Kurzydłowski, przekonany, że szkoła jest w kłopotach finansowych załatwił dla szkoły darowiznę komputerów za bodajże 30 tys. Zaiste dziwnie musiał się czuć, kiedy po przejęciu nadzoru nad księgowoścą poinformowałam zarząd, że szkoła posiada milion gotówki w zapasie, i sytuacja szkoły nie jest trudna, wbrew informacjom, jakie zarząd otrzymywał. Pan Kozłowski wiedział cały czas ile jest pieniędzy (był szefem komisji finansowej), ale zachował kamienną twarz. Może to jednak już wtedy był plan inwestycji w żydowską szkołę , może dlatego tylko pan był wtajemniczony, może też stąd ta irytacja na inwestowanie w budynek na Bednarskiej.
Było to jego pierwsze doświadczenie w utrzymywaniu, że stan szkoły jest trudny wtedy, kiedy on dobrze wie, że pieniądze są.
W sprawie żydowskiej szkoły dodam tylko, że z inwestycji w budynek wycofała się fundacja Laudera z powodu bezsensu inwestowania na takich warunkach, wtedy pan Kozłowski zaproponował to szkole. I opowieści o wspaniałych pomysłach, zainteresowanych uczniach i nauczycielach nic tu nie zmienią.
I jeszcze jedna wręcz haniebna rzecz. Pan Kozłowski pisze o atmosferze w jakiej jego zdaniem odbywały się spotkania Zarządu „Szkoda, że nie widzieliście tego w jakiej atmosferze odbywały sie dyskusje na ten temat na posiedzeniach Zarządu (….). Ciężka atmosfera jak przed pogromem.” To nawet drobiazg, że pan kłamie, pan obraża pamięć ludzi którzy żyli w atmosferze przedpogromowej i którzy w tych pogromach zginęli, może pan uważa, że można sobie robić takie dowcipy.
Kwestia poprawiania bilansu, którą poczytuje sobie za zasługę – dla osób, które mają pojęcie o rachunkowości to pusty śmiech, zmienił formę informacji z obowiązującej dla spółek prawa handlowego na formę obowiązującą dla stowarzyszeń, która różni się przede wszystkim tym, że jest uboższa w informacje, bo wobec stowarzyszeń ustawowe wymagania są mniejsze.
W narastającym konflikcie pomiędzy zarządem, a panią Starczewską pan Kozłowski do prawie samego walnego stał po stronie zarządu, bo Krystyna mocno już pokrzykiwała karcąco na Zarząd, a pan Kozłowski nie lubi jak ktoś na niego pokrzykuje. Podjął się nawet próby mediacji. Jak Krystyna odmówiła mu rozmowy, zaakceptował krytyczny wobec Krystyny list zarządu do walnego, ale widocznie doszło do jakiś dodatkowych porozumień, bo nagle zmienił front o 180 stopni, ku zupełnemu osłupieniu pozostałych członków zarządu, bez uprzedzenia ich, na walnym zaprezentował postawę człowieka stojącego w opozycji wobec wczorajszych kolegów i broniącego przed nimi panią Starczewska. Było to przedstawienie żenujące i słabo zagrane. Nowa rola nie była do końca wyuczona. Sama widziałam jak panna Micińska siedząca za nim na sali szarpała go za marynarkę, jak się w jakiś wypowiedziach zapędził. Nie myślałam, że kiedyś zobaczę jak panna Micińska dyscyplinuje pana Kozłowskiego szarpiąc go za marynareczkę, bo zaczął mówić widocznie coś, co nie było wcześniej ustalone. My wszyscy byliśmy jego postawą zniesmaczeni, oburzeni. Kilka dni później zaczynała się matura jego syna i myślę, że to było powodem gwałtownej zmiany frontu.
Nie chcę więcej mówić o panu Kozłowskim, jego dęcie w trąby wielkich idei jest dla mnie niesmaczne. Zawsze jego uprzejmość podlegała pewnym „przypływom i odpływom”, w tym samym dniu, w którym wystąpił o stypendium niespodziewanie wnioskował o przyznanie komórek mnie i Marii Jackl (nigdy nie prosiłam o komórkę), okres niezwykłej uprzejmości dla mnie, to okres kiedy zatrudniłam jego syna Filipa, od momentu kiedy Filip przestał być moim pracownikiem, pan Kozłowski zaczął być dla mnie nieuprzejmy, a jak nieuprzejmy jest teraz to widać.
Nigdy nie przedstawiałam się jako wybitny fachowiec, nie leży to po prostu w mojej naturze, i niech pan Kozłowski odpuści sobie krytyczne uwagi o moich kompetencjach i mojej pracy, bo gdyby rzeczywiście miał podstawy tak uważać to krytykowby mnie wcześniej, nadzorował moją pracę przez 3 lata. Jego złe zdanie o mnie urodziło się też w dniu 7 czy 8-go maja wraz z jego nowiutkimi jak z igły poglądami, wcześniej nie miał żadnych zastrzeżeń, a o mojej pracy wyrażał się z niechętnym uznaniem i głosował za zatwierdzaniem bilansów i zatwierdzaniem rocznych nagród dla mnie.
nadesłała Magdalena Nowicka dnia 05-12-2004, 01:57 | Mam trochę też dosyć opowieści o kłamliwości moich zarzutów w stosunku do Krystyny Starczewskiej. Tak, sławetna komisja strukturalna z przeważającym udziałem GTW przegłosowała, że są nieprawdziwe. Jest to dla mnie jedna z najlepszych anegdot. W wyniku demokratycznego głosowania ustala się co jest prawdą, nie w wyniku sprawdzenia. To tak jakby ktoś wszedł do pokoju i powiedział „pada śnieg”, a wszyscy zamiast wyjrzeć przez okno, zasłonili szczelnie zasłony i przegłosowali demokratycznie, że śnieg nie pada. Proponuję też głosowanie kto wygrał bitwę pod Grunwaldem, na jakim kontynencie leży Polska i że ziemia jest płaska. Były już takie ciała, chyba się nazywały święta Inkwizycja, które przegłosowały, że ziemia nie kręci się wokół Słońca.
Zarzuty, proszę państwa, nie robią się nieprawdziwe od tego, że ludzie nie chcą o nich wiedzieć. A o ich prawdziwości świadczy przede wszystkim to, że nikt nie chce ich sprawdzić i wszelkie próby zrobienia tego (np.słynny audyt) są torpedowane prze GTW. Przecież wszyscy, a najbardziej ci co najgłośniej krzyczą doskonale wiedzą, że one są prawdziwe, tylko uważają, że pani Krystynie Starczewskiej wolno jest robić takie rzeczy, tylko nikomu nie wolno o tym mówić. No i proszę jak nieprzyjemnie. Może nie najlepiej było spuszczać psy wojny ze smyczy.
Oczywiście w moim wystąpieniu zawarte były także moje opinie, np. opinia, że pani Starczewska sprawuje władzę w sposób dyktatorski, i ktoś może się nie zgodzić, bo to jest tylko opinia, ale nie o opiniach cały czas się mówi, ale o zarzutach, a tu już głosowanie nie pomoże.
Wszyscy, którzy cokolwiek o tej szkole wiedzą, wiedzą też, że władzę w niej niepodzielnie sprawowała i sądzę, że sprawuje pani Krystyna Starczewska. Oczywiście istnieją takie ciała jak zarząd czy Rada Pedagogiczna, ale każdy wie, że ich rola decyzyjna jest znikoma, i raczej miały stwarzać pozór decyzji demokratycznych. Krystyna decydowała całkowicie samodzielnie w najważniejszych sprawach: kogo przyjąć do szkoły, komu dać stypendium, kogo zwolnić z opłat, kto ma być promowany, kto ma być ukarany, a nawet kto zdał poprawkę, kto ma pracować w szkole i za ile i dla kogo stworzyć nowy przedmiot i na co mają pójść pieniądze. I powiem szczerze, że mógłby to być model do przyjęcia. Mój problem wynikł tylko z tego, że ja chciałabym aby jeżeli tak ma się dziać to niech takie zasady zostaną głośno i uczciwie przyjęte. Nie podobało mi się, że mówi się dużo o zasadach przyjęć do szkoły, zasadach przyznawania ulg, itd., a pani Krystyna Starczewska i tak robi tak jak chce. Oczywiście byli nauczyciele, którzy ją w tym utwierdzali, Marta Ługowska zawsze mówiła „Krysiu ty dźwigasz ten krzyż” Można na to i tak spojrzeć, ale są ludzie, którzy ten krzyż lubią dźwigać, ten zwany przez Martę krzyż to po prostu władza. A ja chciałam, żeby tę część władzy, która teoretycznie przyznana jest komisjom, zarządowi, radzie pedagogicznej i in ciałom sprawowały te jakieś komisje rekrutacyjne, komisje stypendialne rady i inne.. Uważałam, że jeżeli rodzice dostają informację, że za szkołę nie płacą osoby spełniające takie a nie inne warunki, to jest to obowiązujące. I jeżeli zwalnia się zupełnie inne osoby, to nie jest w porządku i sądziłam, że te tzw ”nieprawidłowości” będzie można minimalizować poprzez wzmocnienie procedur i wzmocnienie systemu kontroli.
System kontroli został zupełnie zlikwidowany, zarząd wybrany w tych dziwnych wyborach jest zarządem dyspozycyjnym chyba bardziej niż jakikolwiek poprzedni. W zarządzie i oczywiście komisji rewizyjnej, proszę Państwa, nie powinno być ludzi głęboko pani Starczewskiej wdzięcznych za jakieś nadzwyczajne „ulgi”, bo to rodzi daleko posuniętą dyspozycyjność. A dyspozycyjność ciał powołanych do sprawowania kontroli powoduje, że ta kontrola jest śmiechu warta. I w ten oto sposób żadnej kontroli już w szkole nie będzie. Myślę, że rodzice, których dzieci dostały się do szkoły w uczciwej walce i którzy uczciwie , nieraz z trudnością, za nią płacą, zapłacą dodatkowo cenę braku finansowej i prawnej kontroli Ale to jest ich decyzja, chciałabym tylko żeby świadoma. Może następne władze nie będąjuż dyspozycyjne
nadesłała Magdalena Nowicka dnia 05-12-2004, 02:02 | Aha, jeszcze jedna uwaga do pana Kozłowskiego. Co do kosztów ekspertyz. Widzi Pan, ja po prostu Panu pod tym względem nie potrafię uwierzyć. Doskonale zdaję sobie sprawę, że jako członek komisji rewizyjnej nie musi Pan znać tych kwot, ale podejrzewam, że je Pan zna doskonale. Czemu? Chociażby dlatego, że wiem, że wędruje do Pana każdy mail wysłany pod adres zarządu, i dlatego, że prawdopodobnie jest Pan obecny na każdym jego zebraniu. Zarząd i Komisja wydają się tak ściśle ze sobą współpracować, że nie wyobrażam sobie, jak mógłby Pan tego nie wiedzieć. nadesłał mr_kacy dnia 05-12-2004, 02:03 | Korzystając z okazji pragnę nadmienić, że wg Bednarszoku 20listopada (przed dwoma tygodniami) zarząd uchwalił wniosek o zwrócenie się do mnie z pytaniem dotyczącym 400 tys. "rezerwy". Do dzisiaj nikt się do mnie nie zwrócił, uprzedzam, że nie mam komórki, ale mam adres i telefon i adres mejlowy nadesłała Magdalena Nowicka dnia 05-12-2004, 02:31 | załączam swój adres e-mail'owy gdyby ktoś miał do mnie jakieś pytania.
magdanowicka@pf.pl nadesłała Magdalena Nowicka dnia 05-12-2004, 14:19 | Do Kwestii poruszanej przez P.Dominika M.
Zbudowanie systemu kontroli finansowej jest zadaniem obecnego zarządu.Z tego Komisja Rewizyjna będzie go rozliczać.Proszę mi wybaczyć, nie jestem w stanie odnosić sie do każdego wątku wielokrotnie.Pomysł z klasą o profilu na początek wydaje sie b.rozsądny.
Myśle przy obecnej strukturze - autonomii szkół i zasadą samofinansowania się, nie byłoby już to takie trudne przedsięwzięcie - tworzenie nowych szkół. W scentralizowanym modelu,który obowiązywał poprzednio - niewątpliwie pojawia sie dużo więcej zagrożeń. nadesłał henryk kozlowski dnia 05-12-2004, 18:45 | Do P.Franka Jackl. Wydaje mi się,że nie chcę dyskutować z człowiekiem źle wychowanym , który używa niemerytorycznych i niekuluralnych zwrotów pt. " co Pan za bzdury pisze" nadesłał henryk kozlowski dnia 05-12-2004, 18:48 | Ciekawe. Mi na przykład chciało się dyskutować z człowiekiem, który notorycznie, pryncypilanym tonem, zwraca się do mnie per "ty", mimo, iż zupełnie mnie nie zna, co również nie może być uznane za szczyt kultury. I stać mnie było na to, żeby nie odpowiadać w ten sam sposób. Chyba mi się odechce. nadesłał mr_kacy dnia 05-12-2004, 18:58 | a do posta Pani Nowickiej się pan nie odniesie? nadesłał gambitt dnia 05-12-2004, 18:59 | "Pan Kozłowski pisze o atmosferze w jakiej jego zdaniem odbywały się spotkania Zarządu „Szkoda, że nie widzieliście tego w jakiej atmosferze odbywały sie dyskusje na ten temat na posiedzeniach Zarządu (….). Ciężka atmosfera jak przed pogromem.” To nawet drobiazg, że pan kłamie, pan obraża pamięć ludzi którzy żyli w atmosferze przedpogromowej i którzy w tych pogromach zginęli, może pan uważa, że można sobie robić takie dowcipy. "
tak odnośnie wychowania drogi panie Kzłowski nadesłał gambitt dnia 05-12-2004, 19:04 | Komentarz niezaleznego obserwatora: Wobec tonu wypowiedzi Pana H.Kozlowskiego: Wykorzystywanie argumentu \ nadesłał Bartek Wisniewski (bartiii) dnia 05-12-2004, 19:48 | przepraszam, cos mi sie pocielo w przegladarce... nadesłał Bartek Wisniewski (bartiii) dnia 05-12-2004, 19:52 | ??? nadesłał gambitt dnia 05-12-2004, 20:03 | Panie Kozłowski, ja tym bardziej nie chcę z Panem dyskutować, ani nawet na Pana patrzeć. Ale krew mnie zalewa, jak stroi się Pan w piórka obrońcy idei szkoły, o której rzeczywistej wartości ma Pan blade pojęcie! I jeszcze ten wysilony dowcip... nadesłał Franek Jackl dnia 05-12-2004, 20:14 | tzn co bartiii??? nadesłał gambitt dnia 05-12-2004, 20:17 | No i wreszcie, tak jak można było się spodziewać, Pani Magda Nowicka, odezwała się. I to w swoim stylu.
Insynuacje i mijanie się z prawdą.
Niestety nie udało się Pani na mój temat -jak najkrócej - wyszły 3 strony małą czcionką. Nie rozumiem czemu zawdzięczam tak żywe zainteresowanie.
Myślę, że nie jest dobrze tak personifikować dyskusję. Rozmawiamy o problemach, ale Pani lubi dowalić, pomówić o jakieś brudne sprawy, zasugerować nieczystość intencji, interesowność. Rozumiem, że w Pani systemie wartości nie mieszczą się pojęcia beziteresowności i idee. Ale ad rem.
1.Nie spotkałem sie nigdy z sygnałami o problemach z poświadczaniem kapitału początkowego i okresami zatrudnienia.Skoro nie ma na to dowodów i nigdy Pani o tym nie mówiła - to są tylko słowa na wiatr.Podobnie ,że poparłem jakiś list zarządu - nie było głosowania, mojego podpisu.Nie poparłem.
2.Naturalne jest,że ludzie angażują się bardziej w okresie kiedy ich dzieci są uczniami.Byłem z zarządzie w różnych okresach. Akurat kiedy była prezesem P.I.Dzierzgowska , to nie byłem. Ale do Pani grubo utkanej teorii - to b.pasuje , więc pisze Pani o tym i wie lepiej o innych niż oni sami.
3. Tak, tak ..- kamienna twarz, , ukryty milion ,spisek żydowsko-masoński, krew chrześcijańskich dzieci na macę, mędrcy syjonu .....To mało oryginalne.
Jakie znane artystyczne nazwisko -Micińska i szarpiąca za odzienie panna...!! Sory , ale nie znam osobiście.Jakaś kolejna konfabulacja.I co było dalej? Niech Pani popuści wodze fantazji.
4. Nie jestem księgowym - niedokładny wywiad operacyjny.Ale jak Pani będzie to wielokrotnie powtarzała, to z pewnościa wiele osób w to uwierzy, tak jak w to ,że jest Pani członkiem założycielem Towarzystwa i wiele innych rzeczy.Krystyna Starczewska i wiele inne osóby, które zakładały Towarzystwo - twierdzą, że z pewnością nie.To jest do sprawdzenia.
5. Krystyna nie pokrzykiwała, była już prawie znokautowana.
6. Nie stałem nigdy po żadnej stronie personalnie.
Opowiadałem się za rozwiązaniami, które były wedle mojej najlepszej wiedzy i oceny słuszne. Dam przykład - jak P.Magda N- moim zdaniem miała rację w kwestii zwolnienia kasjera, który "pożyczył sobie" pieniądze - głosowałem za - chociaż Krystyna Starczewska i Ewa Korulska - poprosiły o danie mu szansy.I nie ma to dla mnie znaczenia i nie ma nic wspólnego ze sprawą, czyim jest kto jest synem, mężem, konkubinem, z kim mieszka itp. Dla Pani zaś to jest jakiś smaczek - wszelkie związki, b.osobiste sprawy i tajemnice alkowy, o których Pani, lubiła się najwyraźniej dowiadywać, wiedziała - wywaliła Pani w liście- paszkwilu przeciwko Krystynie publicznie.Nikt nie lubi jak się na niego pokrzykuje, ale ja sobie nie przypominam żeby ktoś pokrzykiwał na kogoś w zarządzie. Pani się czesto denerwowała jak coś szło nie po Pani myśli i podnosiła głos w trakcie wymiany zdań z Krystyną - to pamiętam.Tak samo jak zresztą potrafiła Pani krzyczeć na podwładnych.
7.Sprawozdania finasowe według wzorów dla spółek prawa handlowego, zawierają wiele innych pozycji niepotrzebnych ( nie występujących )dla stowarzyszeń , a nie uwzględniają specyficznych danych dla takich podmiotów. Tak więc w imię zasady kompletności, przejrzystości i czytelności sprawozdania zostały zmienione. Do tego złamana by została w nich zasada zakazu kompensowania.Nie było wiadomo jakie są dotacje,zatarły się koszty.Do sprawozdania wprowadzono bowiem różnicę pomiędzy kwotą subwencji oświatowej, a kwotą wynagrodzeń. Przez to odnosiło się błędne wrażenie, że drastycznie spadły wynagrodzenia i inny był poziom przychodów.
8. System kontroli zlikwidowany? Jak można zlikwidować to czego nie było? Chyba,że dyr finansowy uważa , że "system - to ja" Jeśli tak to sie zgadzam. To było ręczne, jednoosobowe sterowanie.
9.Pomyliło się Pani - nie przypominam sobie odcieni mojego stosunku do Pani. Jakie to ma znaczenie? Jak Pani coś sensownego zrobiła - a na początku starała sie Pani , to doceniałem to.Później widać było,że coraz lepsza jakość pracy, nie jest już Pani celem.
10 . Filip sam osobiście dostał pracę od Krystyny Starczewskiej bez żadnych nacisków i wpływów. A mój stosunek do Pani nie ma z tym nic wspólnego.O ile wiem, każdy jego przełożony - Pani też -byli z niego zadowoleni.Jest dobrym, uczciwym , kompetentnym i odpowiedzialnym pracownikiem.Jestem z niego dumny.To niesmaczne co Pani insynuuje. Zwłaszcza w przypadku Pani i Pana, których zbieżność nazwisk jest przypadkowa, a był Pani podwładnym jako specjalista d.s finansowych i jednocześnie przewodn. i członkiem Komisji Rewizyjnej, organu nadzorującego Zarząd, który był z kolei Pani pracodawcą.
11.Komórki zaproponowała P.M.Jackl, powiedziała, że niezręcznie jej zwracać się w swojej sprawie,a wykorzystuje telefon prywatny do celów służbowych , tak jak i Pani MN, więc zgłosiłem to ja. Uważałem, że dyrektor fin i pełnomocnik powinni mieć, ale oczywiście z limitem. Tak się też stało.To naturalne.Może to P.Jackl, znając moje skąpstwo odważyła się dopiero wtedy. Nie wiem. Sugeruje Pani, że P.M.Jackl pohandlowała ze mną? Taki barter.Stypendium za komórki? Niezłe.!!
Merytorycznie przyznanie komórek było zasadne i nie ma nic wspólnego ze sprawami leżącymi w gestii komisji stypendialnej.Reszta to jakaś wątpliwej jakości psychoanaliza.
12. Jakie dyspozycyjne władze, wobec kogo - czy to znowu ta spiskowa teoria dziejów?Pani to ma wyobraźnię!!. Powinna Pani pisać horrory z elementami trillerów i sensacyjnych powieści socjo-politycznych.Marnuje się naprawdę duży talent.
13. Ciekawe skąd Pani wie o takich sprawach jak zawartość mojej skrzynki pocztowej - i to dużo więcej niż ja sam. Chyba przejrzę ją jeszcze raz i sprawdzę te wszystkie wędrujące do mnie maile, które zawierają informacje o kwotach. Dzięki za kolejny dowód sympatii i życzliwość!.To przerażająca wizja - dostawać wszystkie maile wysyłane do zarządu. Ale pasuje do teorii spiskowej.
O Jezu! Jak mi dobrze!. To wszystko jam uczynił i mam władzę absulutną , pociągam za sznurki z ukrycia!!
14. Moi drodzy , tak naprawdę to P.Magda pomyliła się w ocenie mojej postawy i przeliczyła się - nie tylko ona. Byli co poniektórzy przekonani, że jestem bezkrytycznie z nimi - że mną skutecznie manipulują. Jak się przekonali, że pomylili się, a zwłaszcza Pani Magda - zapałali do mnie serdeczną i wściekła nienawiścią. Zwłaszcza, że wiedzieli,o tym ,że jestem niezły w paru dziedzinach więc stałem się groźnym przeciwnikiem starego. Stąd te ataki.
15.Niech się Pani nie obawia o treści protokołow - teraz będa rzetelne i każdy członek Towarzystwa może przyjść na zebranie. To poprzedni zarząd większością głosów , nie dopuszczał ludzi na posiedzenia- np .S.Dzerzgowskiego.
16. A tak w ogóle,to sugerowałbym Pani zajęcie się nową, odpowiedzialną pracą i odpuszczenie sobie tych złych uczuć, które Panią targają. Wytargowała Pani od prezesa dużą kasę, idą święta, kupi Pani piękne prezenty, zaśpiewa kolędy i będzie wszystko dobrze. Nie zawsze się wygrywa.To duża sztuka pogodzić się z innym biegiem wydarzeń niż się wymarzyło. Ale marzenia to piękna rzecz, pod warunkiem, że są piękne i dobre.Życzę Pani Spokojnych i Radosnych Świąt już teraz, bowiem nie sądzę żebym miał okazję do dalszych kontaktów z Panią w jakiejkolwiek formie.Nie zamierzam więcej z Panią polemizować, wymieniać poglądy, komentować. Pani napisała, ja odpowiedziałem i finito. Naprawdę proszę się nie czuć wywoływaną do tablicy.Czy to jakiś kompleks uczennicy? Po co mamy tracić cenny czas?
nadesłał henryk kozlowski dnia 05-12-2004, 21:05 | Pytanie za sto punktów: Kto kłamie? nadesłał KzC dnia 05-12-2004, 21:14 | M_Kacy,
Bardzo Pana przepraszam, na ogół jestem z młodzieżą na TY w obie strony. Mam synów w Pańskim wieku i trochę starszego i młodszego.Stąd skrócił mi się dystans. To nie było pryncypialne, ani nie miałem zamiaru urazić Pana.
Zdaje mi się, że jest taki obyczaj ,że w internecie wszyscy są na ty, więc bądźmy w tym medium ma TY.
Jeśli tylko macie na to ochotę, to tykajcie mnie, a ja wtedy ośmielę się w drugą strone.Jeśli ktoś zacznie per Pan to nie będę tykał. Będę uważał. nadesłał henryk kozlowski dnia 05-12-2004, 21:17 | W ramach wstępu. Po pierwsze, aż taki urażony się nie czuję. Po drugie, widać nieuważnie czytał Pan moje wypowiedzi, gdyż nigdy nie zwróciłem się do Pana w tej formie. Po trzecie, nawet do młodszych od siebie uczniów, wypowiadających się na tym forum, staram się zwracać per "Pan", jeżeli ich w ogóle nie znam (a zazwyczaj tak jest, bo są to anonimy).
Za to mam do Pana trzy sprawy.
Po pierwsze, nie wiem, jak mógł Pan z czystym sumieniem napisać komentarz w tym tonie, jeśli wcześniej obruszał się tak na Franka Jackl za "niekulturalny komentarz".
Po drugie, odnośnie punktu 13. Pańskiej wypowiedzi.
To nie pani Nowicka napisała o zawartości Pańskiej skrzynki, tylko ja. I o ile system informatyczny Bednarskiej nie kłamie, jestem w stanie w każdej chwili udowodnić, że maile wysyłane pod adres zarzad@bednarska.edu.pl, podany na stronie Towarzystwa, trafiają pod adres henrykkozlowski@o2.pl, który podaje Pan jako swój adres e-mail w swojej wizytówce. Jak również podać adresy innych osób spoza zarządu, do których te maile trafiają, a moim zdaniem nie powinny. Na razie czekam, aż zarząd w swej bezbrzeżnej jawności odpowie na moją prośbę i sam to ujawni.
Może Pan z tego konta nie korzysta, nie wiem. Może nie zwrócił Pan na te maile uwagi. A może po prostu uczciwie ich Pan nie czyta, nie wnikam w to. Ale co do ich otrzymywania, to albo bezczelnie mi nakłamał serwer Bednarskiej, albo kłamie Pan.
Poza tym, wcale nie twierdziłem, że kwoty, o których podanie Pana prosiłem, znajdują się w tych mailach. To miał być tylko przykład, jak ściśle współpracuje Pan (i nie tylko Pan) z zarządem. BARDZO ŚCIŚLE.
I po trzecie, co do protokołów. Wierzę, że będą one bardzo rzetelne. Na przykład spisanie i udostępnienie protokołu z piątego spotkania, na którym byłem obecny, zajmuje już ponad dwa tygodnie. Do tej pory nie jest on dostępny na stronie Towarzystwa.
Maciej Kacymirow
P.S. Od razu zaznaczam, żeby nie było niejasności. Żeby otrzymać listę adresów e-mail, do których sewer slo.bednarska.edu.pl forwarduje maile wysyłane pod adres zarzad@bednarska.edu.pl, nie zrobiłem nic, co by w jakikolwiek sposób naruszało prawo. Wystarczy użyć jednego, podstawowego systemowego polecenia, który zna każdy, kto chociaż przez chwilę zetknął się z systemem GNU/Linux. nadesłał mr_kacy dnia 05-12-2004, 21:53 | Drogi Panie mr_kacy
Sprawdziłem. Nie mam i nie miałem w skrzynce żadnej poczty od zarządu z takiego adresu jak Pan podał - zarzad@bednarska.edu.pl.Nawet nie mam od zarządu w ogóle. Są od imiennych nadawców.Żadnego śladu forwardowania nie widzę.
Pozdrawiam. nadesłał henryk kozlowski dnia 05-12-2004, 22:29 | Nic dziwnego, bo to nie działa w ten sposób. Nigdzie nie zobaczy Pan wpisu "forwarded", ponieważ dzieje się to automatycznie podczas dystrybucji poczty. I owszem, dostawałby Pan w takiej sytuacji maile od imiennych nadawców. Niech Pan nie sprawdza, czy ma Pan pocztę SPOD adresu zarzad@bednarska.edu.pl, tylko czy ma Pan pocztę skierowaną POD ten adres.
Poza tym, tego adresu nie podałem ja, tylko zrobił to zarząd na swojej oficjalnej stronie. Proszę na niej wejść w dział "Zarząd - kontakt", a się Pan o tym przekona.
Być może powinien się na ten temat wypowiedzieć ktoś, kto to konto zakładał, albo ktoś, kto zlecił jego założenie. Ja naprawdę mogę w tej chwili podać link do pliku, który stanowi dowód na to, co mówię. Ale będzie się to równało z udostępnieniem publicznie 25 adresów mailowych, które się na tej liście znajdują, a zakładam, że osoby będące jej właścicielami nie mają na to wcale ochoty. Staram się być fair. nadesłał mr_kacy dnia 05-12-2004, 22:41 | A może zarząd ma jakieś inne, tajne konto mailowe, poza tym, które podaje oficjalnie? nadesłał mr_kacy dnia 05-12-2004, 22:48 | P.S. Jeżeli naprawdę nie jest Pan świadomy zakresu swoich kompetencji dotyczących maili, to radzę skonsultować się najpierw z kimś, kto ma większą wiedzę w tej kwestii. Może być to ktoś z zarządu, nie wiem. To nie ja trzymam władzę. nadesłał mr_kacy dnia 05-12-2004, 22:52 | Do pana Kozłowskiego:
Cała obecna dyskusja (a raczej obrzucaniem się błotem) ropoczęła się od anonimowego listu jednego z nauczycieli na forum bednarszoku, który mówił jak to bardzo zła Magda Nowicka szkodziła szkole. Pani Nowicka bardzo długo nie odpowiedała na te nie poparte żadnymi dowodami atakami. W końcu po naprawdę dłuższym okresie "jeżdzenia" po pani Nowickiej - odpowiedziała. Co było dalej można prześledzić na bednarszoku.
Miałem nadzieję, że nowy zarząd zajmie się tym do czego został powołany czyli zarządzaniem szkoły. Tymczasem za wszelką cenę stara się udowodnić jaki to zły był poprzedni zarząd (co jest o tyle śmieszne,że w nowym zarządzie są osoby będące w starym) i osoby których w szkole już nie ma. Robi to przy tym nieudolnie przedstawia przedziwne tabelki, których sam nie bardzo rozumie i które wyglądają jakby przygotowywano je na kolanie. Na koniec zaś okazuje się że popełniono jakieś błędy przy jego wyborze, a zarząd odpowiada "że nic się nie stało" - możliwe że rzeczywiście błędy te (rzecz jak najbardziej ludzka) nie mają żadnego znaczenia, ale w chwili obecnej gdy atmosfera wokół szkoły jest tak gęsta można było powtórzyć wybór pilnując wszystkich procedur - choćby dla świętego spokoju! Dla świętego spokoju poczekałbym też na audyt, a ocenę pracy kogokolwiek zleciłbym komuś znanemu i godnemu zaufania spoza szkoły, nawet jeżeli miałoby to dużo kosztować.
I po raz kolejny napiszę to o czym pisałem już w okolicach maja tego roku. Podcieranie się Ideami szkoły i wykorztanie ich przeciwko Magdzie (a także paru innym osobom) jest dla mnie ich absolutnym zaprzeczeniem. Nie mówiąc już o tym, że do dziś nie bardzo rozumiem na czym miała polegać nie ideowość poprzedniego zarządu i pani Nowickiej - chyba że nie ideowość polega na przestrzeganiu zapisu o komisji stypednialnej.
Poza tym jeżeli spełnieniem "Idei" tej szkoły ma być "nauczyciel" (wg. plotek bednarszokowych) rozpowiadający uczniom o tym, że stary zarząd ufundował jednemu z absolwentów, aktywnemu członkowi szkolenj społecznośći, stypendium na wyjazd do Izreala czy też pamiętne zebranie "moczowe", to gratuluję. Ja z taką Ideą nie chcę mieć nic wspólnego.
Na koniec - naprawdę nie widzę żadnego powodu dla którego miałbym bardziej ufać panu i nowemu zarządowi niż pani Nowickiej i staremu zarządowi - i na odwrót. Życzyłbym sobie (jak pewnie większość rodziców) by nowy zarząd skupił się na tym co można poprawić, jak rozwiązać rzeczywiste problemy szkoły i w pilnowaniu Idei - z która nie jest wg. mnie najlepiej. Resztę zostawiłbym w spokoju, bo nie przynosi to ani sławy i chwały nowemu zarządowi ani staremu, za to realne szkody szkołom (obecnym, a i przyszłym.).
Z wyrazami szacunku
Piotr Ciszecki
nadesłał PC dnia 05-12-2004, 23:30 | Aha, i chciałbym przeprosić za straszną głupotę, którą napisałem wyżej, a mianowicie, że prawdopodobnie jest Pan obecny na każdym zebraniu zarządu. Z protokołów z czterech pierwszych posiedzeń i z mojego doświadczenia z zebrania piątego wynika, że nie był Pan obecny na wszystkich zebraniach. Na jednym, a mianowicie drugim, Pana nie było. nadesłał mr_kacy dnia 05-12-2004, 23:30 | Grupa Trzymająca Szkołę
Pierwsze społeczne liceum w Polsce chwieje się w posadach. Dumnie wypisane w Konstytucji Rzeczypospolitej Szkolnej zasady demokracji wyblakły lub się zatarły. Na oczach zdegustowanych uczniów i części rodziców trwa bezpardonowa walka o władzę między zwalczającymi się grupami zgranego niegdyś Towarzystwa Przyjaciół I SLO - założyciela szkoły. Argumenty obu stron nie przypominają raczej kulturalnej dyskusji inteligenckiej grupy fundatorów szkoły, często przypominają raczej lepperowskie pyskówki z polskiego sejmu. Wzajemne oskarżenia o pomówienia, kłamstwa, zawłaszczanie pieniędzy szkolnych, niegospodarność i prywatę podgrzewają tylko atmosferę niesmaku i degrengolady,w jaką stacza się niegdyś najlepsze - według wielu - polskie liceum. .Piękną lekcję "dorosłego życia" dają uczniom obie strony konfliktu. I odpowiadają, że przecież to dla dobra uczniów. I nieważne, że uczniowie kpią w żywe oczy z obu zajadłych frakcji. Bednarska sp.z.o.o kontra Bednarska Geschaft und Gesellschaft? Wybaczcie państwo, jakoś nie popieram żadnej. A to dlatego, że moim zdaniem możliwe jest pogodzenie obydwu tych opcji. Ale juz bez was, drodzy Przyjaciele z Towarzystwa (i nie popieram tu żadnej z frakcji). Skompromitowaliście się wystarczająco na oczach społeczności uczniowskiej. Niedaleka jest jak widać droga od Przyjaciela z Towarzystwa - do Towarzysza.
To mógłby być wstęp do całkiem sporego artykułu, opisującego "mataczenie" na Bednarskiej (i Raszyńskiej).
A może powołamy komisję śledczą?
Tytułem zakończenia:
"Z kim jesteś? Z nami - czy z nimi?" - zapytał mnie jakiś czas temu mój przyjaciel z Bednarskiej.
Nie jestem z nikim, drogi J.
napisał MG przesłał PC z pozdrowieniami dla wszystkich uczestników tego teatrzyku - the truth is out there. nadesłał PC dnia 06-12-2004, 00:59 | czytelnicy - do pióra! nadesłał MG dnia 06-12-2004, 01:07 | Ach, dodam jeszcze, że powyższy tekst jest próbką. Próbką artykułu który nie powstanie. Za bardzo droga mi jest ta szkoła i wielu ludzi ją tworzących. nadesłał MG dnia 06-12-2004, 01:10 | wygląda na to, że tą instytucję trapią problemy dokładnie takie same jakie trapią nasz kraj. Może rzeczywiście tylko osoby nie związane z konfliktem są w stanie znaleźć rozwiązanie. Może już pora? nadesłał widz dnia 06-12-2004, 02:02 | Tak. Też tak uważam widzu. Był to jeden z powodów dla których zgłosiłem nieprawidłowości wyborcze do zewnętrznego organu czyli Prezydenta Warszawy.
Kebi - walnij taki artykuł plis :D Prześlemy go do Wyborczej... Chociaż nie - tam go nie puszczą. Lepiej do Faktu. Nawet styl masz już adekwatny ;P nadesłał Dominik M. dnia 06-12-2004, 05:08 | Ja nie wiem czy ktokolwiek jest w stanie wyjaśnić o co w tym tak naprawdę chodzi. Podziwiam wiarę Dominika w tej materii i jego zaufanie do Prezydenta Warszawy. Przy czym uważam, że absolutnie miał prawo zwrócić się do organu zewnętrznego. I chciałbym by część osób przestało demonizować tę kontrolę, to nie jest koniec świata.
Dla mnie ważniejsze jest by przerwać w końcu ten teatrzyk i wzajemne obrzucanie się błotem. Naprawdę szkoła ma trochę poważniejszych problemów - choćby IBO.
I Dominiku nie obrażaj MG - daleko mu (na szczęście!) do poziomu prezentowanego przez Fakty. Chociaż już wyobrażam sobie pismo poświęcone bendarskiej w tej konwencji ;) nadesłał PC dnia 06-12-2004, 11:24 | Panie Piotrze,
Nikt po nikim nie jeździł - jak Pan to określił.
Na Walnym, wobec sporów o konstrukcję- organizacje szkół,powołano zespół -komisję strukturalną,w skład której weszły osoby reprezenujące różne poglądy na kształt organizacyjny Towarzystwa.Zaprezentowano 2 koncepcje,a poźniej trzecią.Komisja pracowała wiele dni , kilkadziesiąt godzin, często do późna w nocy.Wiem o tym - ponieważ byłem też jej członkiem.Przed jednym z ostatnich posiedzeń, doszło do spotkania u P.Krystyny Starczewskiej zwolenników dwóch różnych koncepcji. Wypracowano kompromis i wspólne stanowisko. Udało się wyjaśnić wiele nieporozumień, było rzeczowo i sensownie. Wtedy Pani Magda Nowicka, przed zaprezentowaniem tych ustaleń,na posiedzeniu komisji, zabrała głos i odczytała 2 godzinny list -oświadczenie, pełen insynuacji i pomówień, oszczerstw pod adresem Krystyny Starczewskiej. Zdecydowana większość Komisji potępiła ten list, jest na ten temat pisemne stanowisko, które zostało przekazane Zarządowi.
Czy trzeba to komentować?Przecież każdy inteligentny człowiek wyciągnie właściwe wnioski.
Zarząd wygrał legalnie wybory. Ma mnóstwo rzeczy do zrobienia. Ale są ludzie, którzy nie pogodzili się z demokratyczna wolą większości i atakują go za wszystko. Destabilizują sytuację.Nawet o zgrozo zarzucają mu brak rezerwy finansowej- tak jakby miał coś z tym wspólnego, albo na zmianę, że rezerwa jest. Jak może być coś czego nie ma? A było.Fakty pokazują co innego - no tym gorzej dla faktów.
Tak nie można. Listy otwarte, publikacje,maile, ataki ,oskarżenia itp. W takich warunkach, przy ciągłym zmuszaniu Zarządu do udawadniania,że nie jest wielbładem,trudno jest pracować.Milczenie zaś i brak reakcji jest nagłaśniane jako przyznanie się do rzekomych win.
Drodzy Państwo,dajcie szansę temu Zarządowi. W tak trudnych warunkach, w tak krótkim czasie i tak już b.dużo zrobił. Ci zaś, którzy głosowali przeciw na Walnym,niech uszanują demokratyczną wolę Walnego Zebrania.
Był przeprowadzony audyt finansowo-księgowy -był obiektywny - to profesjonaliści i zawód szczególnego zaufania. Gdyby sprzeniewierzyli się normom zawodowym - groziłoby im utracenie prawa do wykonywania zawodu lub co najmniej sąd dyscyplinarny KIBR z nieco łagodniejszym wyrokiem - ale to oznacza utratę rynku.Kto zaryzykuje dla 10 tysięcy zł. To nie Artur Andersen, a Bednarska to nie Xerox,Enron,Orlen. Wykorzystywanie matematycznej teorii liczb urojonych w ekonomi odbywa się w nieco większej skali.Nie sugerujcie więc i z tego powodu, że audytor nie był obiektywny. Raport i list już są. Czekamy na opinię.
Pozdrawiam
nadesłał henryk kozlowski dnia 06-12-2004, 11:34 | mr_kacy
Drogi Panie,
Proszę się nie przejmować drobiazgami, cztery razy czy pięć. Raz nie byłem bo chorowałem.Ale byli inni członkowie komisji.Czy to źle Pańskim zdaniem? Przyjęliśmy takie założenie, że zawsze co najmniej 1 członek komisji rewizyjnej bierze udział w zebraniach zarządu.Oprócz tego mamy własne zebrania. Tak są m.in realizowane zadania rewizyjne. Przekazujemy zarządowi swoje uwagi, rekomendacje,a raz w roku zrobimy pełną kontrolę. Zgodnie ze statutem nie bierzemy udziału w głosowaniach.Uchwaliliśmy regulamin komisji rewizyjnej - nie było go nigdy przed tem. Oczywiście że sprawdzimy koszty. Na razie zwróciliśmy się do zarządu z wnioskiem o przeanalizowanie warunków zawartych umów. Być może uda się obniżyć koszty, a także zwiekszyć pozostałe przychody - bilbordy, wynajem sal, stołówki itp.Ważne jest pozyskiwanie sposorów, zdobywanie środków unijnych, 1% podatku na organizację pożytku publicznego,śiągalnośc długów - zarząd pracuje już nad instrukcją windykacyjną.Myślę,że uda mi się namówić Zarząd do publikowania kwartalnych sprawozdań finansowych i merytorycznych
Druga kwestia, którą Pan poruszał - nie ma żadnego tajnego konta mailowego. Nie wierzę w bajki o żelaznych wilkach. nadesłał henryk kozlowski dnia 06-12-2004, 12:17 | Odpowiadam ostatni raz.
Cała sprawa obecnych listów otwartych i innych przyjemności zaczęły się od ataku na Magdę Nowicką już po tym jak odeszła z szkoły.Ataku chamskiego nie podpartego żadnymi dowodami, bo za taki trudno uznać tabelkę przedstawioną przez nowy zarząd czy opinię nauczyciela (głoszoną początkowo pod anonimowym XXX). Może pan znaleść te listy w archiwum bednarszoku w komentarzach pod opisem ostatniego walnego zgromadzenia.
Ciągle pisze pan o liście pana Nowickiego - tylko że ta sprawa ZOSTAŁA ZAMKNIĘTA jakiś czas temu! I tak by pewnie pozostało gdyby nie wywołano pani Nowickiej "do tablicy" !!
O działaniach komisji i jej praworządności oraz przebiegu ostatnich walnych słyszałem tyle różnych opinii co uczestników tych wydarzeń i nie ośmielę się komuś przyznać racji, bo nie mam jak sprawdzić jak było naprawdę. Pańska relacja ma dla mnie tąką samą wartość jak relacja paru innych osób przedstawiająca te wydarzenia w diametrialnie różnym świetle. A epokę jedynie słusznych wniosków i komisji podejmujących jedynie słuszne decyzje szczęśliwie mamy za sobą. Nie mówiąc już o tym, że miernikiem inteligencji nie jest dla mnie ślepe wyciąganie jedynie słusznych wniosków. Zresztą taki pogląd (jak również zagrywka ala "szkoda by było by ktoś uczciwy się zmarnował") jest wyjątkowo tania.
Przy czym chciałbym zaznaczyć Coś bardzo wyraźnie - nie wiem kto zaczął natomiast ososbiście uważam, że obie strony grają bardzo ostro, a czasami chamsko. I przeciwko temu protestuję (bezskutecznie zresztą) od dłuższego czasu.
Pisze pan, że nowy zarząd jest atakowany, ale zapominał pan dodać że sam rozpoczął obecną "kampanię". List otwarty starego zarządu i Magdy Nowickiej są tylko reakcją na zarzuty nowego (będącego odpowiedzią na list Magdy u którego podstaw leżał atak pana XXX). Zarzuty dodajemy dosyć poważne, a dosyć beztrosko rzucane. I nagle to zdziwienie że stary zarząd i Magda Nowicka zamiast spokojnie siedzieć i kiwać potulnie główką wygłasza jakieś "ale". Przecież było to do przewidzenia! Rzeczywiście "tak nie można".
Dla mnie sprawa powina się skończyć kwiatkami dla pani Nowickiej, listem typu "dziękujemy za wkład w rozwój szkołę" dla starego zarządu i tyle. Nowy zarząd powinień zająć się tym do czego został powołany, a nie głosowaniem nad tym czy kogoś wyrzucić z Towarzystwa.
"Zarząd wygrał legalnie wybory" - w tej sprawie spokojnie poczekam na opinię organu zewnętrznego. Póki co bliższe jest mi stanowisko Dominika. Poza tym jeżeli sprawa jest tak błaha jak ją pan (i zarząd) przedstawia, to naprawdę nie ma się czym przejmować, a Dominik wyjdzie na zwykłego pieniacza i tyle. Demonizowanie i oburzanie się na kogoś że skorzystał z swojego uprawnienia jest dla mnie dosyć śmieszne.
nadesłał PC dnia 06-12-2004, 16:05 | do PC:
wypowiada się tu wiele osób (także pedagogów), ale mało kto zauważa to co Ty. Ludzie wolą skupić się na wojnie, na każdej płaszczyźnie... Za jakiś czas będzie jak między dwoma rodami z Werony, nienawidzą się, ale już nikt nie pamięta za co. Przypomina mi się bajka o Lemurach, Kołakowskiego.
Wzniosłe idee szkoły! Chcemy uczyć jak budować, kiedy sami zajmujemy się głównie niszczeniem.
Dokąd prowadzi ta ścieżka? czy ktoś się zastanowił nad tym? nadesłał Alladyn dnia 06-12-2004, 17:46 | Nie przez Fakty a przez Fakt :) A o tym stylu to był żarcik tylko...
Poza tym zgadzam się z Tobą Piotrze. Może oprócz tego że wyjdę na pieniacza. Bo moje zarzuty z listu do organu nadzoru maja podparcie w dokumentach. Jakby wszystko było ok, albo nie byłbym przekonany o nieprawidłowościach wyborczych to bym się nie poważył na taki krok. Pieniaczem to bym został jakbym rzucał bezpodstawne oskarżenia tak jak np. swego czasu Kuba Mikoszewski.
I do pana Kozłowskiego. Pisze Pan:
"Zdecydowana większość Komisji potępiła ten list, jest na ten temat pisemne stanowisko, które zostało przekazane Zarządowi."
Zdecydowana większość potępiła? Myli się Pan. Ja też byłem w tej Komisji i padały różne propozycje co do tego listu a z protokołu z tamtego posiedzenia wynika że:
1) wniosek o przekazaniu listu do Zarządu został przyjęty przez aklamację (Magda Nowicka też za nim głosowała) - czy samo przekazanie listu to jest wyraz potępienia?
2) wniosek, w jakiej postaci powinno nastąpić to przekazanie – z intencją czy bez intencji został przyjęty JEDNYM głosem (10 członków Komisji za, przeciw - 9 członków, 2 członków wstrzymało się od głosu) - gdzie tu zdecydowana większość?
3) ustalenie intencji - zgłoszona została jedna propozycja, aby Zarząd odrzucił wspomniane wystąpienie w całości, która została przyjęta 12 głosami za przy 7 przeciw i 1 wstrzymującym się - nie wiem czy można to nazwać zdecydowaną większością.
Jak widać wyżej zdania na temat listu były bardzo podzielone, także niech Pan nie przesadza z tą zdecydowaną większością. Piszę to tylko po to żeby zachowana była prawda historyczna i podpieram się oficjalnym dokumentem z posiedzenia Komisji. nadesłał Dominik M. dnia 06-12-2004, 20:30 | Panie Kozłowski, widzę, że zupełnie nie wie Pan, o czym mówię. Nie będę już tego rozstrząsał na BednarSzoku, wyślę maila z refleksją na ten temat pod adres zarządu. Powinien on trafić również do Pana, a wtedy zrozumie Pan o co mi chodzi. nadesłał mr_kacy dnia 06-12-2004, 21:43 | Maćku, Pan Kozłowski bardzo dobrze wie, o czym mówisz. Ale wykrecanie kota ogonem to chyba jego hobby... nadesłał Franek Jackl dnia 06-12-2004, 22:18 | ale o co chodzi???
każdy kto ma konto na slo moze napisac tajne hakierskie polecenie "finger zarzad". jak jest sobie panem Pi, to moze nawet "finger zarzad>/home/85/pi/smirnoff/zarzad.txt".
Czym tu drogi kacy/pi sie chwalic?
Znam wiele bardziej hakierskich polecen, jak co moge nawet zainteresowanym podac ich listę, nawet moge tak hakiersko zadzialac ze wysle ich liste z adresu zarzad@bednarska.edu.pl, bo on jakies niezdrowe widze emocje budzi.
Ale nadal nie wiem złego jest w forwardowaniu? hm? a tak btw, to sobie mysle ze też byś franku nie poznal czy dostajesz maila z forwardowanego czy nie adresu i tyle. nadesłał tbk dnia 06-12-2004, 22:39 | Kobyl, nie zgrywaj z siebie takiego mistrza, bo ja wcale tego nie robię. Wpadłem na tym czystym przypadkiem, ale jest to dla mnie bardzo niepokojące. Co jest złego w forwardowaniu? Wyobraź sobie sytuację, w której jakiś rodzic chce skomentować w mailu do zarządu działania któregoś z dyrektorów. I kto oprócz zarządu ten list dostaje? Zajrzyj sobie, może zrozumiesz o co mi chodzi.
Poza tym, jeżeli ktoś widzi na oficjalnej stronie Towarzystwa adres mailowy zarządu, to wysyłając mail właśnie do zarządu nie może podejrzewać, że trafi on do kogoś spoza tego organu. A osób spoza zarządu jest na tej liście sporo, nie mówiąc już o tak kolektywnym ciele, jak sekretariat Raszyńskiej (swoją drogą, to czemu nie ma przekierowania do sekretariatu Bednarskiej przy okazji?) To nie jest dla Ciebie dziwne, naprawdę? Nie budzi to Twoich wątpliwości? Mail adresowany do zarządu powinien trafiać TYLKO I WYŁĄCZNIE do członków zarządu, a nie do dziesięciu innych osób. Naprawdę nie rozumiesz, że może istnieć coś takiego jak "sprawa poufna"?
P.S. Poza tym skąd Ci "pan Pi" wyskoczył? nadesłał mr_kacy dnia 06-12-2004, 22:51 | Pi, nie wiem, wlasnie probuje odkryc. mialo byc cos o klasie calej, pan z klasy Pi, a czemu tak sie do samego pana Pi zrppbilo nie wiem:( przperaszam:)
ale mistrza nie zgrywam, ja tylko nie zrozumialem pretencji. powiedzmy ze teraz plus - minus rozumiem. nadesłał tbk dnia 06-12-2004, 22:57 | suuper... macie sie czym podniecac... jestescie taacy madrzy.. nadesłał zgredek dnia 07-12-2004, 16:01 | Primo.Nie dostaję żadnych maili forwardowanych automatycznie.Dostaje tylko te, ktore nadawca chce mi przesłać tzn wpisuje mój adres świadomie.
Secundo.Jestem przew. komisji rewizyjnej - organu wybranego przez Walne Zebranie.Czym jest Komisja Rewizyjna można się dowiedzeć ze statutu. nadesłał henryk kozłowski dnia 07-12-2004, 16:53 | Panie Dominiku,
Zwracam uwagę na pkt 3 Pańskiej enumaracji: o to właśnie mi chodziło - 12 za, 7 przeciw, 1 wstrzym.Czy to nie jest "większa połowa".W pkt 2 - nie zdefiniowano intencji ,ale czy w ogóle ją przekazać z listem( bez wartościowania).Wierzę, że dane, które Pan przytacza są rzetelne - nie sprawdzam ich. nadesłał henryk kozlowski dnia 07-12-2004, 18:18 | Proszę Pana, nawet pan Sokołowski, który to konto zakładał, przyznał, że maile wysyłane pod podany przeze mnie adres jeśli nie trafiają, to przynajmniej POWINNY (z technicznego punktu widzenia) trafiać m.in. do Pana. Nie rozumiem, dlaczego Pan się tak zapiera. Chyba, że uważa Pan, że wpisanie adresu zarządu to świadome wpisanie adresu do Pana. nadesłał mr_kacy dnia 07-12-2004, 20:31 |
" A może to jedynie kolejny dowód wysokich kwalifikacji i kompetencji?
Henryk Kozłowski " nadesłał luzak dnia 07-12-2004, 21:10 | Luzak, ales ty sie wycfaniles....WoW! nadesłał zgredek dnia 08-12-2004, 08:58 | Mr_KAcy.
Nie mam powodu się "zapierać". Nie uważam, że adres zarządu - to mój adres. Co za pomysł.? Jeśli by trafiały do mnie automatycznie maile adresowane do zarządu, to pewnie nie byłoby w tym nic złego - przewodniczę organowi kontrolnemu - który nadzoruje pracę zarządu, ale wolałbym żeby to się odbywało świadomie, a nie w wyniku technicznych i nie znanych mi rozwiązań. Jestem przeciętnym użytkownikiem - nie mam w tej dziedzinie żadnych kwalifikacji.Pani Daria - informatyk, zrobiła test i mail wysłany do zarządu rzeczywiście trafił na moje konto.Poprosiłem ją o sprawdzenie jak to się dzieje.Wedle mojej pamięci i po sprawdzeniu nadawców w poczcie - nie znalazłem takiego przypadku. Nie mam czasu otwierać każdego maila i sprawdzać metryczki.Nie widać również czy ktoś nie wybiera opcji BC wysyłając maila. Czy to jest każdorazowy wybór czy automat - ja tego nie potrafiłbym odróżnić.
Sprawdziłem nadawców na liście i szukałem znaku świdczącego o tym zjawisku (pod stowarzyszeniowymi, zarządowymi, komisyjnymi )- nie znalazłem.Jak dostanę wyjaśnienie to napiszę.
Przed tym testem nie znalazłem żadnego maila o takich cechach.Ja mam to tak u siebie rozwiązane, że zrobiłem 3 grupy - zarząd, dyrekcja szkół, komisja rewizyjna i mam wybór, albo piszę do wszystkich, albo do jednej grupy i do wiadomości którejś z grup, jeśli jest taka potrzeba, albo do osoby i jeśli chcę to do wiadomości grupy lub osoby. Chyba tak jest najlepiej i w tej kwestii o której Pan pisze też tak powinno być i mam nadzieję że tak jest.Jeśli okaże się inaczej to dzięki Panu będzie zastosowane to najlepsze rozwiązanie i podziękuję Panu za wskazanie problemu. Jeśli był błąd techniczny- również podziękuję. Zostanie naprawiony. Na szczęście to tylko konta mailowe, a nie bankowe! Wierzę, że Pańskie intencje są szlachetne. Myślę sobie,że jakby Pan napisał, powiedział , zatelefonował w tej sprawie do zarządu lub do mnie, to zostałoby to wyjaśnione bez publicystyki. Był Pan nawet na jednym posiedzeniu zarządu, które są jawne i otwarte dla wszystkich członków Towarzystwa - obserwatorem - dlaczego nie zgłosił Pan tego problemu? Pozdrawiam i dziękuję. nadesłał henryk kozlowski dnia 08-12-2004, 11:30 | Zacznę od końca. Nie zgłosiłem tego problemu na zebraniu zarządu, ponieważ zauważyłem ten fakt dopiero w ostatni piątek. W ogóle nie miałem zamiaru rozstząsać tego tematu na tym forum, miał to być jedynie przykład na to, jak bardzo ścisła jest współpraca różnych organów zarządzających szkołą, w tym Komisji Rewizyjnej z Zarządem - uzasadnienie mojego przeświadczenia o tym, że zna Pan koszty ekspertyz prawnych zamawianych przez zarząd. Po prostu nie jestem w stanie pojąć, jak Pański adres mógł się znaleźć na tej liście bez Pańskiej wiedzy i przywolenia. Bo zapewniam Pana, że nie jest to żaden błąd techniczny, tylko celowe działanie. Może jednak myliłem się, co do "ścisłej współpracy", skoro nie jest Pan świadom tego, że zarząd umieszcza Pana (i nie tylko Pana) na liście osób, do których trafiają adresowane do niego maile. Bo na tej liście znajdują się również pozostali członkowie Komisji Rewizyjnej, dyrektorzy (większość,) a nawet sekretariat gimnazjum. I ktoś musiał poprosić o właśnie takie, a nie inne, rozwiązanie.
Widzi Pan, dla mnie w tej sytuacji jest jednak pewien element nie do końca w porządku. Rozumiem, że może istnieć potrzeba rozesłania przez np. kogoś z zarządu maila do wszystkich wymienionych wyżej osób. Ale równie dobrze mogłoby dojść do sytuacji, w której rodzic albo ktokolwiek inny pisze poufnego maila (powiedzmy, w sprawie osobistej), licząc na to, że ta poufność zostanie uszanowana. Jednak przy obecnej konfiguracji nikt nawet nie kontroluje tego, które maile są rozsyłane do tych wszystkich osób, a które nie. Taka dystrybucja powinna być rozpatrywana w każdym konkretnym przypadku, a nie stosowana automatycznie.
Nie mówiąc już o tym, że ta polityka stosowana jest niekonsekwentie. Dlaczego na liście znajduje się pani wicedyrektor Ewa Korulska i pan wicedyrektor Sikora, a panie Dorota Fiett i Wanda Łuczak już nie? I dlaczego jest na niej adres sekretariatu gimnazjum, natomiast sekretariatu liceum na niej nie ma?
Natomiast to, że do tej pory nie dostał Pan żadnego takiego maila, może być powodowane jedynie tym, że nikt maila do zarządu jeszcze nie wysłał. Ale kiedyś niechybnie się to stanie. nadesłał mr_kacy dnia 08-12-2004, 12:09 | Dostałem wyjaśnienie. Pod ten adres rzeczywiście podpięta jest komisja rewizyjna .
Pomimo tego, że nie ma w tym nic złego , a nawet wzmaga i ułatwia nadzór komisji nad zarządem, to rzeczywiście podpięci są też dyrektorzy. I tu można sobie wyobrazić,że np rodzic skarży się Zarządowi na dyrektora, który też jest nauczycielem i sprawa wymaga dyskrekcji, jest delikatna - ma Pan rację, też uważam, że nie może być automatu.Powinny być grupy adresowe osobno i za każdym razem piszący ma możliwość dokonania wyboru:TO,CC,BCC. PO otrzymaniu informacji od Pani Informatyczki - Darii i rozmowie z K.Sikorą, potwierdziło się to co Pan mówił. Ale ja o tym nie wiedziałem. Poprosiłem K.Sikorę o skontaktowanie się z J.Sokolnickim w tej sprawie i uzgodnienie tego ze wszystkimi grupami adresatów. Poruszę te sprawę na najbliższym zebraniu zarządu. Dziękuję za czujność.
P.S.Chociaż nie zmienię zdania w sprawie ścisłej współpracy - PAn nadje temu wydżwięk pejoratywny, ja widze to inaczej. W końcu zarząd nie jest delegaturą Osamy - co złego w dobrej współpracy? Zarząd jest suwerenny w swoich decyzjach, a Komisja jest organem kontrolnym i jest umocowana przez Walne.Na zebraniach tylko wyrażamy swoją opinie, bez prawa głosu. To normalne i poprzednia komisja - choć na ogół był obecny tylko 1 i ten sam członek - wypowiadała się czasami i wyrażała swoją opinię.
Czy czuje się Pan usatysfakcjonowany?
Proszę wziąć pod uwagę i uwierzyć, że na szczęście nie wszystko co się dzieje wynika ze spisku, osaczania, złych intencji. Jestem przekonany, że to raczej margines rzeczywistości. Ludzie czasami robią coś "na skróty", nie zrozumieją się, mylą się. Jeśli zaś już Pan przykleił komuś jakąś etykietę to chocby nie wiem co robił to i tak postrzegał Pan go będzie negatywnie.A jak się kończy jeden temat, to zaczyna drugi.Czy tak nie jest? Nie było audytu - źle, był audyt - źle - bo nie wystawił laurki. Jakby dotyczył tego zarządu - to byłoby dobrze jaby było źle.Jak dotyczy to tamtego zarządu i dyr finans. i ocena nie jest dobra - to zaraz rozlegają się głosy,że audyt nie jest kompetentny, albo został zmanipulowany.
Kochani , nie ulegajcie paranoji.
nadesłał henryk kozlowski dnia 08-12-2004, 14:33 | Po pierwsze - może i ja nie widziałbym w tym, że Komisja Rewizyjna dostaje maile kierowane do zarządu, nic złego, gdyby nie to, że zostało to całkowicie ukryte przed wszelkimi osobami zainteresowanymi. Gdyby na stronie Towarzystwa podany adres był opatrzony informacją "Zarząd i Komisja Rewizyjna", a nie tylko "Zarząd", nie zwróciłbym pewnie na to nawet uwagi (oczywiście kwestia dyrektorów i sekretariatu to zupełnie inna para kaloszy; dla mnie to wręcz swoisty rodzaj patologii - równie dobrze maile mogłyby być rozsyłane do wszystkich nauczycieli i ). Nadawca ma święte prawo wiedzieć, do kogo jego maile trafiają, zaś taką sytuację, jaka ma miejsce w tej chwili, uważam za kompletną dezifnormację (nie będę wdawał się w rozważania, czy jest to dezinformacja celowa czy nie - fakt pozostaje faktem).
Doprawdy, dziwi mnie to, że nie wie Pan, w jaki sposób zarząd dysponuje Pańskim, i nie tylko Pańskim, adresem e-mail. Chyba, że był Pan jedyną nieświadomą tego faktu osobą. Tak czy inaczej, ja bym się nad tym zastanowił.
Co do ścisłej współpracy - wcale nie nadaję temu wydźwięku pejoratywnego. Jednak moim zdaniem, zbyt ścisła współpraca, a w szczególności wpływ na podejmowane decyzje (powiedzmy sobie szczerze, samo głosowanie to jedynie ułamek procesu decyzyjnego) w pewien sposób ogranicza rzetelną kontrolę. Powstaje tu pewien konflikt wewnętrzny - w pewnym momencie Komisja może być zmuszona do kontroli decyzji (które np. w dłuższym czasie mogą okazać się błędne), na które sama wpłynęła. Nie twierdzę, że tak się musi zdarzyć - ale jest to prawdopodobne. Moim zdaniem rozgraniczenie kompetencji powinno być tu wyraźne - Komisja przygląda się, obserwuje, kontroluje - ale nie powinna przy tym brać żadnego udziału w procesie decyzyjnym, bo to w naturalny sposób ogranicza możliwość kontroli. Jest to jednak moja prywatna refleksja na ten temat, można się z nią zgodzić lub nie. Ale jeżeli Komisja ma wpływać na działanie zarządu, zamiast go obserwować, to dlaczego nie włączyć po prostu jej członków w skład zarządu?
Co do ostatniej części Pańskiej wypowiedzi - pragnę zauważyć, że nie tak dawno moje uwagi nt. maili również uważał Pan za bzdurę i węszenie spisku. Nie mówiąc już o tym, że zupełnie inny ton przybrał Pan, gdy okazało się, że to jednak nie pani Nowicka to napisała, tylko ja. Jak widać, Pan również lubi "przyklejać etykietki". Cieszy mnie jedynie, że ostatecnize zdecydował się Pan zbadać tą sprawę, a nie odrzucić ją z góry jako kolejny wymysł.
Mnie również jest przykro, że jak tylko kończy się jeden temat, to zaczyna się drugi. Bo takie sytuacje w ogóle nie powinny mieć miejsca. Lecz czy uważa Pan, że gdy się taki temat pojawia, to należy milczeć? nadesłał mr_kacy dnia 08-12-2004, 23:09 | MR-Kacy
Nie użyłem nigdy określenia "bzdura". Mogę powiedzieć, że nieprawda, albo ktoś sie myli - próbować udawadniać , że było lub jest inaczej.
Ma Pan rację -i Komisja zna swoje miejsce oraz rolę. Nie wchodzi w działania operacyjne. Jak jest konieczność - to koryguje działania zarządu na bieżąco. Nie stoimy na stanowisku, że należy przyglądać się i milczeć jak np. zarzad zmierza ku popełnieniu błędu,poczekać cichutko aż popełni , a potem wykryć i triumfalnie oskarżyć. Skutki mogą być nieodwracalne.
Sprawa z adresami jest w mojej ocenie tylko niedopatrzeniem, błędem organizacyjno-technicznym i zostanie to zmienione. Nie było mnie na tej części zebrania kiedy postanowiano usprawnić system komunikowania się. Nie dopatruję się w tym złych intencji,świadomego łamania jakiś standartów. Myślę, że jak Pan sprawdzi niebawem,że to zostało zmienione, poczuje Pan ulgę i temat uznamy za załatwiony " pro publico bono".
Co do ostatniego pytania - nie uważam,że należy milczeć.Chodzi mi wyłącznie o sposób rozwiązywania problemów (m.n miejsce, formę).
Przepraszam, ale na list P.M.N zareagowałem tak , bo znam treść jej poprzednich wystąpień, słuchałem jej przez 3 lata, wiem jak działała i poznałem jej intencje. Poczekajmy jednak na komplet dokumentów od audytora i analizę płynności oraz sprawozdania finansowe - bilans zamknięcia 9 miesięcy 2004 r. Zostaną zgodnie z zasadą jawności - udostępnione członkom Towarzystwa. nadesłał henryk kozłowski dnia 09-12-2004, 14:52 | Do pana Henryka Kozłowskiego:
Nie wypowiadałem się do tej pory na tym Forum, gdyż nie chciałem dolewać oliwy do ognia, który między innymi i Pan na tych łamach roznieca i podtrzymuje.
Ale przeczytawszy Pańskie wypowiedzi z 5 grudnia (i późniejsze) dłużej nie mogę milczeć.
Trzynasty punkt wypowiedzi z 5 grudnia zawiera dwie nieprzyzwoitości (nie mało jak na tak krótki akapicik).
1. Pierwszą nieprzyzwoitość – czyli wkładanie jakichś wypowiedzi w usta osoby która ich nie wypowiedziała i wyciąganie z tego dalekich wniosków – była już wyjaśniana przez mr_kacy i nie będę tego dalej ciągnął.
2. Ale w tym samym punkcie popełnił Pan i drugą nieprzyzwoitość. W tym króciutkim fragmencie, według mnie, naruszył Pan zasady zawarte w II Przykazaniu Boskim. A z tego co sam Pan na tym Forum o sobie napisał wnioskuję, że obaj uznajemy wagę Dekalogu. Co najwyżej nasza wiara różni się o (przepraszam, że skracam i spłycam, ale ramy Forum nie ułatwiają rozwijania tej problematyki) podejście do Nowego Testamentu. A co za tym idzie co najmniej obraził Pan tą wypowiedzią (na piśmie) moje uczucia religijne.
Jak na bojownika o zasady, piękno słowa i kulturę zachowania – pięknie.
A co do problemu uruchomienia szkoły z rozszerzonym programem kultury żydowskiej. Prosiłbym by używając sformułowania „naszym zdaniem”, „w naszym interesie”, itp. dookreślał Pan co to znaczy. Czy ma Pan na myśli „nasze” w znaczeniu: Pan i Pańska rodzina, czy Pan i Zarząd Towarzystwa (w którego skład Pan wchodził), czy Pana i Gminy Żydowskiej (do której, zdaje się, Pan należy). Bo, słowo daję, Pańska pozycja w tej sprawie zawsze była dla mnie niejasna.
Późniejsze wypowiedzi to już szczyty zaklinania rzeczywistości. Trawestując to co Pan napisał w jednej z wypowiedzi lub cytując klasyków (jak kto woli) – jeśli fakty nie zgadzają się z założoną tezą, tym gorzej dla faktów.
Jak Pan zapewne pamięta, byłem członkiem tzw. „Komisji Statutowej” (a nie jak Pan pisze „strukturalnej”). Pan był członkiem TEJ komisji. Nazwa, wbrew możliwym sugestiom, jest istotna gdyż określa zakres zadań Komisji. I ta Komisja powołała „zespół strukturalny”, który prowadził pracę w grupach i ostatecznie odbył robocze spotkanie w domu u pani Krystyny Starczewskiej. W pracach tego zespołu (wbrew Pańskiemu oświadczeniu) nie podjął Pan pracy, natomiast ja w nim działałem. Ostatecznie „zespół” przedstawił Komisji wyniki pracy grup prezentując tak sprawy uzgodnione, jak też i rozbieżności, których nie udało się uzgodnić. W efekcie Komisja kontynuowała pracę nad projektem Statutu przyjmując jako zasadę, że zaprezentuje wypracowany Statut wraz z rozbieżnościami do rozstrzygnięcia ma Walnym. I zasadniczo tak się stało, choć pewne moje wątpliwości i zastrzeżenia zostały przez prezentujących przemilczane. Dlaczego nie podniosłem tego na Walnym? Bo tego samego dnia (druga część „majowego” Walnego) odbywała się sesja Rady, w której musiałem uczestniczyć i na Walne przyjechałem już po prezentacji i nie chciałem wprowadzać dodatkowego fermentu. Niestety zastrzeżenia Sądu w trakcie rejestrowania Statutu potwierdziły pewne moje zastrzeżenia i summa summarum, szkoda, że ich nie poddano walnemu pod osąd. Tyle jeśli chodzi o to jak prowadzone były prace nad strukturą i Statutem.
Natomiast to jak traktuje Pan chronologię zdarzeń to już naprawdę majstersztyk! Co przed czym, co po tym, nieważne, byle pasowało do z góry przyjętej tezy.
Zresztą to samo dotyczy problemu „współpracy” Komisji Rewizyjnej i Zarządu oraz przekazywania korespondencji.
mr_kacy poprosił o krótką odpowiedź na konkretne pytanie: ILE KOSZTUJĄ EKSPERTYZY PRAWNE zamawiane przez Zarząd?
Pan odpowiedział, że Pan nie wie.
mr_kacy odpisał, że ma bardzo poważne wątpliwości co do tej niewiedzy, gdyż (i tu nie dalsze pytania tylko uzasadnienie powątpiewania) bywa Pan na wszystkich (prawie) posiedzeniach Zarządu i że są do Pana przesyłane wszystkie maile adresowane do Zarządu.
I tu, całkowicie zapominając o odpowiedzi na wyjściowe pytanie, podjął Pan dyskusję o tym czy taka współpraca jest dobra, czy zła (choć nikt z dyskutantów nie zgłaszał co do tego najmniejszych wątpliwości), zarzekał się Pan, że automatyczne przesyłanie poczty nie istnieje. Utrzymuje Pan to jeszcze 7 grudnia, choć później (8 grudnia) sam pan potwierdza fakt istnienia takiego automatu.
Niestety uważam, że stosownie tego typu technik (zwanych tu przeze mnie „zaklinaniem rzeczywistości”) nie czyni Pańskich wypowiedzi wiarygodnymi.
Ci co mają oczy niech nie tylko patrzą, ale niech widzą. Ci co mają uszy niech nie tylko słuchają, ale niech słyszą. Ci co mają głowę niech nie tylko noszą czapkę, ale niech myślą.
Do wszystkich:
A w związku z tym że Wigilia lada dzień pozwolę sobie złożyć Nam wszystkim życzenia:
Wielu Bożych błogosławieństw
na ten wspaniały czas Narodzenia Pańskiego.
Aby przy świątecznym stole nie zabrakło światła i ciepła rodzinnej atmosfery,
a Nowy Rok niósł ze sobą prawdę, szczerość, zgodę, szczęście i pomyślność,
Życzy Wiesiek Drzewiecki
nadesłał Wiesiek Drzewiecki dnia 22-12-2004, 16:29 | Panie Wiesławie,
1.Parę dni nie zaglądałem do internetu, stąd dopiero teraz przeczytałem Pańska wypowiedź.
chyba dokonal Pan niezrozumiałej interpretacji moich słów. Njlepsi eksperci nie doszukaliby sie nawet cienia obrazy jakichkolwiek uczuć religilnych. Sznuję prawo każdego do nich. Nie ulegajmy tzw. relgijno-politycznej poprawności - bo niedługo choinki świąteczne, chusty na głowach i kapelusze zaczną obrażać uczucia religijne.
2. Nasze - to zgodne z ideami Bednarskiej. Również zgodne z nauczaniem Ojca Świętego. Szkoła z rozszerzonym programem kultury żydowskiej jest realizacja tych idei i nauk.Moja "pozycja" jest jasna i wyjaśniłem todostatecznie w poprzednich komentarzach.Nie chcę sie powtarzać.
3. Nazwa komisji - lapsus ( mój).
4. W pracach komisji bralismy udział i jak Pan pamięta to było kilkadziesiąt godzin wytężonejpracy,
Spotkanie , o którym Pan mówi było jedno - Pan był w jednym zespole, który przygotowywał swoja koncepcje , a ja w drugim, który przygotowywał inną koncepcję.Spotkanie o którym Pan pisze było jedno - obu zespołów, na którym nie byłem - bo nie mogłem. Zostało zaincjowane przez Panów nagle , z dnia na dzień.Też mam obowiązki zawodowe i rodzinne, ktore nie zawsze mi pozwajają na swobodne dysponowanie czasem. Pan to chyba rozumie?Trochę Pan jednak manipuluje używając zwrotu - nie podjął pracy. W zespole i komisji pracowałem , a nie mogłem wziąc udziału w jednym spotkaniu przedstawicieli obu zespołów.
4. Odpowiedziałem na pytaniaM_Kacy zgodnie z prawdą
więc niczego nie utrzymuję -jak Pan to mi imputuje.
Jak się przekonałem , po sprawdzeniu , że mój rozmówca miał rację- to mu ją przyznałem.
5.A tak w ogóle to wydżwiękPańskiej wypowiedzi jest niezbyt zgodny z duchem Świąti życzeniami, którePan złożył.
Życze Panu ŁaskiBożej pojednania, tolerancji i miłosci bliźniego bez względu na nakrycie głowy.
Pozdrawiam.
P.S. Przepraszam za błędy literowe - coś się zadziało z moją klawiaturą.
nadesłał henryk kozlowski dnia 27-12-2004, 14:03 | Do pana Henryka Kozłowskiego:
Zwracam uwagę, że jednym z najistotniejszych elementów mojej wypowiedzi było Pańskie dość swobodne podejście do kolejności zdarzeń podczas prac Komisji Statutowej.
Otóż wystąpienie pani Magdy Nowickiej miało miejsce na jednym z pierwszych posiedzeń Komisji Statutowej. Pan natomiast pisze, że na jednym z ostatnich. To jest właśnie to co nazywam „zaklinaniem rzeczywistości”. Zamiana kolejności wydarzeń zmienia ich wymowę i znaczenie. I taka prezentacja historii sprawia wrażenie jej zakłamywania.
Ad 1. Nie uważam się za eksperta w sprawach Wiary, ale też i takiego nie trzeba by znać to co zawiera Dziesięcioro Przykazań Bożych. Miałem wrażenie, że obaj je znamy, lecz jeśli się omyliłem to przepraszam i pozwolę sobie przypomnieć co zapisano w przywołanym przeze mnie II Przykazaniu: „Nie będziesz brał imienia Boga nadaremno”. A teraz, po uważnym, wręcz literalnym, przeczytaniu wzmiankowanego trzynastego punktu swej wypowiedzi z 5 grudnia sam Pan, mam nadzieję, zobaczy o czym pisałem. Podkreślam raz jeszcze. Nie chodzi tu o jakąkolwiek „interpretację” tylko o literalne odczytanie wypowiedzi.
Ad 2. Nie drążę gdyż uważam, że ramy Bednarszoka nie umożliwiają dogłębnej dyskusji. A w sprawach potencjalnego (choć przez Pana nie uznawanego) konfliktu interesów nie można wymieniać poglądów „po łebkach” bo przypominałoby to raczej tzw. „pyskówkę” niż prezentację stanowisk i próbę przekonania interlokutora.
Ad. 3. Przyjmuję wyjaśnienie. Każdemu może się zdarzyć przejęzyczenie.
Ad pierwsze 4. Tu zaiste. Pisząc „nie podjął Pan pracy” miałem na myśli nie uczestniczył Pan w roboczym spotkaniu mającym na celu dochodzenie do porozumienia we wszystkich, możliwych do uzgodnienia rozbieżnościach.
Spotkanie to umawiane było z mojej inicjatywy na posiedzeniu Komisji Statutowej, a nie jak Pan pisze „nagle”. I miało się odbyć u mnie w domu. Ale w dniu umówionego spotkania Pani Krystyna Starczewska, telefonicznie, wystąpiła o zmianę miejsca spotkania, a my (uznając za najważniejsze to, żeby spotkać się i spróbować uzgodnić stanowiska) przystaliśmy na tę propozycję.
I jedyne co było naprawdę nagłe w tym spotkaniu to raczej zmiana miejsca z mieszkania mojego na mieszkanie pani Starczewskiej.
Ad. drugie 4 Nadal unika Pan odpowiedzi na pierwotne pytanie stawiane przez mr_kacy (powtarzam: ILE KOSZTUJĄ EKSPERTYZY PRAWNE zamawiane przez Zarząd?) a po raz kolejny roztrząsa Pan elementy wtórne, które jedynie uzasadniały brak wiary w to, że Pan „nie wie”.
Ad. 5 Nie odczuwam sprzeczności pomiędzy moim listem, a życzeniami. Tak więc pozwolę sobie je podtrzymać, tym bardziej, że adresowałem je do NAS wszystkich. Do siebie także.
Ale Pańskie życzenia przyjmuję wdzięcznym sercem i dziękując za nie powiem: „wzajemnie” nadesłał Wiesiek Drzewiecki dnia 28-12-2004, 00:12 | Panie Wiesławie,
Chyba istotne jest to,że suma sumarum,nie uczestniczyłem w jednym spotkaniu, a z treści Pańskiej poprzedniej wypowiedzi wynikało jakbym się generalnie uchylał,co nie jest prawdą.
Po drugie wystąpienie P.Magdy było na drugim z trzech spotkań tzw plenarnych, w momencie przejścia do konstruktywnych rozwiązań, co mogło doprowadzić do paraliżu dzialności komisji, tylko dzięki ogromnemu poczuciu odpowiedzialności większości zebranych udało się zażegnać to niebezpieczeństwo.Ale stracilśmy mnóstwo czasu i nerwów.TO była ewidentna próba destrukcji.Pozostałe spotkania były w zespołach.
Po trzecie, proszę nie być taki "sieriozny",to był cytat z piosenki. Zawołanie kolokwialno-emocjonalne " O Jezu", "Mój Boże", "Na Boga", "O Matko Najświętsza" etc, nie są żadnym bluźnierstwem, łamaniem przykazania, obrażaniem uczuć religijnych.Jeśli Pan to tak naprawdę odczuwa - to szczerze współczuję . Musi się Pan czuć nader często urażany.
Po czwarte, nie unikam odpowiedzi.Teraz nie wiem.Są standardy pracy Komisji Rewizyjnej. Okresowe raporty i sprawozdania finansowe będą analizowane przez Komisję. W poprzednim okresie nie martwił się Pan kosztami zatrudnionego prawnika.Zarząd jako pracodawca i organ zarzadzający, ma prawo do korzystania z obsługi prawnej zarówno w sprawach gospodarczych, oświatowych jak i pracowniczych.
Dlaczego niektórzy nie oburzają się kosztami wysokiej odprawy ex dyr finansowej, wydaniem rezerwy finansowej i nie domagają się wyjaśnień?
P.S. Panie Wiesławie, spokojnie,znam przykazania.A do tego staram się je przestrzegać.A jak to się w rzeczywistości każdemu udaje , to tak naprawdę nie nam osądzać. Przekonamy się w swoim czasie.
Pozdrawiam i pomyślności w Nowym Roku.
nadesłał henryk kozlowski dnia 29-12-2004, 12:13 | "Dlaczego niektórzy nie oburzają się kosztami wysokiej odprawy ex dyr finansowej, wydaniem rezerwy finansowej i nie domagają się wyjaśnień?"
Ano dlatego, że odprawa się pani Nowickiej należała zgodnie z postanowieniami KP a poza tym widać rażącą nierówność w traktowaniu pracowników. Jakoś nie słychać żeby Zarząd z równym wigorem co do ujawniania wysokości odprawy pani Nowickiej podchodził do ujawniania zarobków innych pracowników - np. nauczycieli. Poza tym jakoś nigdy nie było słychać o tym żeby kolejne Zarządy ujawniały odprawy odchodzących praconików. Ale może Nowy Zarząd chce uczynić z tego standard? W takim razie domagam się ujawnienia odpraw jakie pobrali inni pracownicy, którzy odeszli ze szkoły w przeciągu ostatnich powiedzmy 5 lat.
W kwestii rezerwy finansowej - co do jej istnienia są dwie wersje - pańska i Nowego Zarządu kontra Magdy Nowickiej. Nie widzę powodów dla których miałbym ufać panu bardziej niż pani Nowickiej. W związku z tym proszę o jakiś namacalny dowód (poza pustymi oskarżeniami słownymi) że rzeczywiście ta rezerwa istniała i że została, nie wiem, zdefraudowana przez panią Nowicką? A może w takim wypadku trzeba by było wystąpić na drogę sądową? Tyle, że chyba nie ma na to dowodów... nadesłał Dominik M. dnia 29-12-2004, 13:59 | Panie Dominiku,
Pracodawca dbający o interesy firmy,wypłaca to co się należy z kodeksu pracy,a nie wielokrotnie więcej.Zwłaszcza gdy firma jest w kiepskiej sytuacji finansowej.
Jeśli nie ma zastrzeżeń i ceni odchodzącego to przyznaje nagrodę. Prezes nie przyznał nagrody p.MN.
W okresie wypowiedzenia w celu zmniejszenia kosztów poleca się zazwyczaj wykorzytanie zaległego i bieżącego urlopu - wypłata ekwiwlentu pieniężnego może następować tylko w wyjątkowych sytuacjach , kiedy nie było możliwości wykorzystania go i byłoby to ze szkodą dla firmy.(np.skomplikowany i pracochłonny protokół przekazania obowiązków i spraw do załatwienia, konieczność sporządzenia bilansu - dot. głównych ksiegowych etc) Taka sytuacja nie występowała w tym przypadku.A rezerwa była i się zmyła. Liczby nie kłamią.To nie są dwie prawdy - prawda jest jedna. To widać i udokumentowane stany środków na koncie bankowym dowodzą tego. To są wydruki z systemu finansowo-księgowego, wyciągi bankowe - tego się nie da wykreować. Chyba, że uważa Pan, że bank jest w zmowie i spiskuje dybiąc na dobre imię P.MN.
Zresztą nie mam wątpliwości, że niezależny audyt za rok 2004 potwierdzi to.Ja nie powiedziałem o defraudacji - na to trzeba dowodów, jeśli tak było i da się to udowodnić , to z pewnością będzie to uczynione.Można mówić, przy dzisiejszym stanie wiedzy, o podejrzeniu niegospodarności czy
niefrasobliwości, złamaniu postanowienia zarzadu, dopuszczeniu do zagrożenia płynności , nie informowaniu rzetelnym zarządu o rzeczywistym stanie, wprowadzaniu w błąd zarządu poprzez poświadczanie nieprawdy o tym,że rezerwa nie została naruszona, naruszeniu bezpieczeństwa finansowego.
Przecież opublikowane zostały wykresy pokazujące dokładnie stan środków w czasie.Ale ponieważ jest Pan pod wyraźnym urokiem P.MN i trudno się Panu zdobyć na obiektywizm, to i tak Pana nic nie przekona.Dla Pana akscjomatem jest to,że P.MN ma rację. Również, z pewnością wierzy Pan JEJ, że była członkiem założycielem Stowarzyszenia,a nie twórczyni pomysłu i inicjatorce P.Krystnie Starczewskiej, która ze zdumienia na to oświadczenie aż zaniemówiła.POzdrawiam i życzę Szczęśliwego Nowego ROku. nadesłał henryk kozlowski dnia 30-12-2004, 20:52 | Ręce mi opadają, kiedy czytam takie rzeczy.
Szkoda czasu na czytanie i przekonywanie takich osób jak HK. nadesłał abc dnia 30-12-2004, 21:23 | Przykro mi że teraz Bednarską reprezentują takie osoby jak pan kozłowski. naprawdę wielka szkoda. nadesłał Alladyn dnia 31-12-2004, 00:16 | Panie Henryku (jak Pan do mnie po imieniu to ja do Pana też),
ciężko się z Panem rozmawia bo parafrazując Pana słowa "jest Pan pod wyraźnym urokiem P.KS i trudno się Panu zdobyć na obiektywizm, to i tak Pana nic nie przekona. Dla Pana akscjomatem jest to,że P.KS ma rację." Widzi Pan jak to łatwo zmienić? Dlaczego Pan stawia siebie w roli jedynego sprawiedliwego patrzącego obiektywnie na świat? I dlaczego ja akurat PANA miałbym za takowego uznać? Niestety, nie jest dla mnie wiarygodny człowiek, który najpierw w publicznym gronie (konkretnie na Walnym Zebraniu) ustępuje z funkcji członka Zarządu a potem jakby nigdy nic na zebrania Zarządu przychodzi twierdząc że tylko żartował...
"Pracodawca dbający o interesy firmy,wypłaca to co się należy z kodeksu pracy,a nie wielokrotnie więcej." i reszta tych prawniczych rozważań.
Pan chyba zapomina o czymś takim jak sądy pracy. Pani Nowicka nie chciała odchodzić ze szkoły i gdyby dostała normalne wypowiedzenie umowy o pracę to pewnie by się odwołała na drogę sądową. Nie wiem jakie były szanse wygrania tej sprawy ale widać Prezes Zarządu uznał że lepiej nie ciągać się po sądach i dojść do porozumienia. A wysokość odprawy naprawdę nie powinna nikogo obchodzić. Nadal twierdzę że jest to nierówność w traktowaniu pracowników bo wysokości żadnej innej odprawy do tej pory nie ujawniono.
"rezerwa była i się zmyła. Liczby nie kłamią.To nie są dwie prawdy - prawda jest jedna. To widać i udokumentowane stany środków na koncie bankowym dowodzą tego"
Prawda jest jedna - taka że pieniędzy było więcej a teraz jest mniej. Mniej jest dlatego że zostały wydane np. na remonty. Poza tym w ciągu ostatnich dwóch lat (właśnie wtedy kiedy ta okrrropna pani Nowicka zarządzała pieniędzmi) nie było podwyżki czesnego. To jest chyba spore osiągnięcie. Natomiast mi chodzi o to czy istniała rezerwa jako rezerwa. Bo to że pieniędzy jest mniej na koncie to jeszcze nie znaczy że była jakaś oddzielna rezerwa. Gdzie? W sztabkach złota w banku szwajcarskim? Niech Pan pokaże wyciąg z konta na którym była ta oddzielna, odseparowana od środków bieżących rezerwa.
I tak na koniec - niech Pan sobie daruje te pseudo uprzejmości o życzeniu Szczęśliwego Nowego Roku. Jakoś nie przystaje to do jadu jaki leje się z Pana wypowiedzi o moim pozostawaniu pod urokiem pani Nowickiej. nadesłał Dominik M. dnia 02-01-2005, 18:18 | Przepraszam,za literówkę - aksjomat , a nie akscjomat.
Oświadczyłem na wyrażny apel P.Krystyny Starczewskiej, które było wezwaniem do wszystkich i zarazem Jej rezygnacją. Po tym jak się nikt nie przyłączył , Walne wezwało ostatecznie wszystkich do sprawowania funkcji do następnego wyborczego, którego termin został ustalony. Stąd było to warunkowe ustąpienie.Konsultowałem to z prawnikami. Nie ma to już teraz żadnego znaczenia bo czas minął, a prawne czy faktyczne bycie w zarządzie w ostatnim okresie nie rodziło żadnych skutków.Nigdy nie mówiłem, że żartowałem.Na ten temat nie było żadnych obrad zarządu - przynajmniej w mojej obecności. Przychodziałem,wtedy kiedy byłem zawiadamiany o terminach- zapraszany na zebrania.
Co roku wydawaliśmy na remonty - a nadwyżka była. Nie w złocie - w pieniądzach - wpływy+stan na koncie były większe o co najmniej 400 tys. Rezerwa nie musi oznaczać sztabek czy lokat. To nie jad - to trochę ironii i wyraz bezsilności wobec Pańskiej odporności na wszelkie argumenty. Pan nie jest w ogóle skłonny do przyjmowania czy nawet analizowania argumentów, które nie pasują do tego obrazka.Skoro tak Pan uznał i dobrze Panu z tym ,że MN jest cacy a HK jest be.To
darujmy sobie dalsze dyskusje.Naprawdę nie startuję w żadnym konkursie na popularność czy poziom akceptacji. Chodzi mi wyłącznie o wyjaśnianie spraw wokół których narosło tyle problemów i nieporozumień.A życzenia były szczere. nadesłał henryk kozlowski dnia 03-01-2005, 16:33 | "Pan nie jest w ogóle skłonny do przyjmowania czy nawet analizowania argumentów, które nie pasują do tego obrazka."
Bardzo bym prosił o zaprzestanie tej dyskusji, która wydaje się być dla obu stron zupełnie bezcelowa. nadesłał Ludwik dnia 03-01-2005, 18:13 | Nie uda mi się przestać zajmować się sprawami szkoły i nie uda mi się wycofać z tej wojny. Niestety moje milczenie jest znakiem dla pana Kozłowskiego, że może bezkarnie zacząć mnie znowu atakować. Takie jego wypowiedzi są przyczyną, że ta wojna nigdy się nie skończy.A może chce doprowadzić do zamknięcia Bednarszoku i stara się mnie sprowokować?
Pan Henryk Kozłowski zajmuje się zaklinaniem rzeczywistości, uważa, że jeżeli wystarczająco wiele razy powtórzy jakieś kłamstwo, to stanie się ono prawdą. To znana, choć plugawa, metoda socjotechniczna, stosowana powszechnie w nagonkach antysemickich. Historia niestety mówi, że jeżeli wystarczająco wiele razy powie się np. , że „Żydzi zabijają dzieci na macę” to zawsze jakaś część ludzi w to uwierzy. Pan Kozłowski posługuje się właśnie tą metodą. To śmieszne jak bardzo sprawdzone metody z nagonek antysemickich są wykorzystywane w tej nagonce na mnie.
Cytuję jego wypowiedź: „rezerwa była i się zmyła. Liczby nie kłamią”. Jakie są możliwości:
• Liczby kłamią panu Kozłowskiemu (dziwne, ale to przynajmniej świadczy o złej woli liczb, a nie pana Kozłowskiego)
• Rezerwa znikła z konta towarzystwa, a pojawiła się na koncie nowo utworzonych podmiotów (gimnazjum i liceum), stało się to na życzenie pań Starczewskiej, Rutkowskiej i pana Wróbla, a panu Kozłowskiemu nie wpadło do głowy, żeby sprawdzić nie tylko wydruk stanu konta Towarzystwa, ale także nowo utworzonych podmiotów , które zgodnie z nową strukturą szkoły zostały zaopatrzone w środki finansowe przez Towarzystwo w dniu 1 września Być może życzeniem pana Kozłowskiego było, żeby „mieć ciastko i zjeść ciastko”, czyli żeby pieniądze jednocześnie zostały przekazane do szkół i te same pozostały na koncie Towarzystwa. To mało komu się udało, tylko w bajkach (ponieważ nie chcę obrazić pana Kozłowskiego podejrzewaniem go o brak wiedzy, zakładam jego złą wolę)
• Rezerwa rzeczywiście znikła, ale już po 1.09, ale o to należy mieć pretensje do pań Starczewskiej, Rutkowskiej i pana Wróbla, bo oni to zgodnie z wolą Walnego od 1.09 zarządzali finansami szkoły (ponieważ nie chcę obrazić pana Kozłowskiego podejrzewaniem go o brak wiedzy, zakładam jego złą wolę)
• Każde z nas mówiąc o rezerwie mówi o czymś innym. Ale to już chyba jest działanie celowe. Ja próbowałam wyjaśnić zarządowi sprawę rezerwy (powszechnie znany, publikowany na Bednarszoku list zawierający „ogrodnicze” porównania zob.archiwum newsów str.2 news „Okiem wygnańca” z 24.10), zarząd nazwał ten list „atakiem na zarząd”, oczekiwałam możliwości wyjaśnienia na podstawie uchwały zarządu, że zostanę zapytana o sprawę rezerwy, nikt mnie nie zapytał, a na kolejnym zebraniu zarząd kolejną uchwałą anulował tamtą uchwałę, nie wyjaśniając dlaczego już nie chce tego wyjaśniać (ponieważ nie chcę obrazić pana Kozłowskiego podejrzewaniem go o brak wiedzy, zakładam jego złą wolę)
• Pan Kozłowski obejrzał tylko wyciągi z banku PKO BP. Rzeczywiście kiedyś Towarzystwo miało tam konto i trzymało na nim pieniądze, ale już dawno przeniosło wszystkie środki do BRE. Należy zaglądać do obu kieszeni jeżeli chce się wiedzieć czy się ma pieniądze. (ponieważ nie chcę obrazić pana Kozłowskiego podejrzewaniem go o brak wiedzy, zakładam jego złą wolę)
Dalej pan Kozłowski mówi, że „nie zarzuca mi defraudacji – na to trzeba dowodów, jeśli tak było i da się to udowodnić , to z pewnością będzie to uczynione”
Mogę na to tylko odpowiedzieć np. – „ nie zarzucam panu Kozłowskiemu korupcji – na to trzeba dowodów, jeśli tak było i da się to udowodnić , to z pewnością będzie to uczynione”.
Różnica jest tylko taka, jeżeli byłaby defraudacja to daje się ją łatwo udowodnić, z korupcją gorzej. Ale rozumiem, że tu jest szykowany grunt pod twierdzenie, że defraudacja była, ale się jej nie da udowodnić. Proszę państwa, to nieprawda, każdą defraudację da się udowodnić, …jeśli była. Jeśli nie było, a chce się kogoś opluwać, to właśnie tak się działa.
I tak można się bawić długo. Metodą pomówień, powtarzanych kłamstw. Proszę państwa, przecież w szkole jest wielu rodziców znających się na finansach, finanse szkoły są proste jak mało które. Może ktoś zechciałby je sprawdzić i dowiedzieć się jaką legendę próbuje budować pan Kozłowski na własną lub nie tylko własną rękę, ale kosztem mojego dobrego imienia, wciągając w tę brzydką zabawę uczniów.
Dalej pan Kozłowski mówi o różnych rzeczach o jakie mnie podejrzewa. No tak, prawdę mówiąc ja też podejrzewam go o parę rzeczy, ale na ogół przyzwoici ludzie nie opowiadają o swoich podejrzeniach, zanim one się nie przerodzą w pewność opartą na faktach. Ja naprawdę nie mogę odpowiadać za to, o co podejrzewa mnie pan Kozłowski. Są ludzie, którzy podejrzewają, że na każdym kroku śledzą ich Marsjanie.
Bo jeśli chodzi o nierzetelne informowanie zarządu, to raczej pan Kozłowski ma to na sumieniu. (mój komentarz do tegoż newsa z 5.12)
Następnie pan Kozłowski oświadcza, że pani Starczewska zaniemówiła ze zdumienia na wieść o tym, że ja jestem członkiem założycielem TP I SLO. No cóż, pamiętać członków założycieli pani Starczewska nie musi i jak widać nie pamięta. W dokumentach Towarzystwa przejętych przez panią Jackl od pani Malanowskiej znajduje się oryginalna, ręcznie pisana lista pierwszych członków Towarzystwa, i moje nazwisko tam jest. Jest tych osób zresztą sporo, do dziś przetrwały tylko pani Starczewska, pani Mączakowa, pani Drzewiecka, pani Dzierzgowska i ja. Taka jest prawda, a zdumienie pani Starczewskiej nic tu nie zmienia. Jeżeli ktoś chce to sprawdzić, to lista, mam nadzieję, że ciągle jeszcze jest i pozostanie w dokumentach towarzystwa. Zresztą jest to mała sprawa, a wspominałam o niej tylko dlatego, że pan Kozłowski pojawił się w Towarzystwie trochę później, a na Walnym przedstawiał się jako członek założyciel. Może pani Starczewska się wtedy nie zdumiała, więc widzi pan, że jej pamięc jest jednak zawodna. Jak kogoś lubi to jest pewna wbrew prawdzie, że był członkiem założycielem (jak np. pan Kozłowski), a jak nie lubi to jest pewna wbrew prawdzie, że nie był (jak ja). Ale to są małe sprawy, których można nie pamiętać.
I jeszcze jedno, gdzie były publikowane „wykresy obrazujące stan środków w czasie”?! Chciałabym je obejrzeć. I móc się do nich odnieść. Jeżeli ktokolwiek z czytelników je widział, proszę o informację, gdzie można je znaleźć.
To przykre, że ponieważ to mnie opluwa pan Kozłowski, to muszę to czytać i muszę odpowiadać, bo ogólnie to zgadzam się z abc i Aladynem:
„Ręce mi opadają, kiedy czytam takie rzeczy. Szkoda czasu na czytanie i przekonywanie takich osób jak HK.” i ” Przykro mi że teraz Bednarską reprezentują takie osoby jak pan kozłowski. naprawdę wielka szkoda.”
nadesłała Magdalena Nowicka dnia 03-01-2005, 20:57 | Hmm, widzę, że przez tą krótką przerwę świąteczno-sylwestrowoą dyskusja rozgorzała na nowo. Ja dorzucę swoje trzy grosze, ale w tej chwili akurat w innej sprawie. Około miesiąc temu zwróciłem uwagę na nurtującą mnie sprawę adresu e-mail Zarządu. Dwa tygodnie temu, po zebraniu Zarządu, zostałem zapewniony, że problem zostanie rozwiązany. Do tej pory nic się w tej kwestii nie ruszyło, mimo iż, jak zapewniała mnie pani Dzierzgowska, jest to kwestia trzech minut. Czekam z rosnącą niecierpliwością.
P.S. Najwyraźniej notatki pozostawiane przez pana Kozłowskiego nie są specjalnie ważne dla Zarządu, skoro nie raczył się on nawet zająć tą sprawą podczas swojego posiedzenia. Ciekawe, czy z innymi uwagami Komisji Rewizyjnej jest podobnie, czy tylko kwestie poruszane przeze mnie są w tak dobitny sposób ignorowany. nadesłał mr_kacy dnia 04-01-2005, 00:36 | "Konsultowałem to z prawnikami"
Jeżeli tymi "prawnikami" był pan mecenas Pankiewicz to szkoda że nie skonsultował się Pan z kimś innym. Bowiem np. w kwestii bezzasadności mojego zawiadomienia do organu nadzoru pan mecenas najwyraźniej się pomylił. Niedawno dostałem pismo z Urzędu Miasta Warszawy, że wystąpiono do Towarzystwa o udostępnienie dokumentów dotyczących wyborów.
"Pan nie jest w ogóle skłonny do przyjmowania czy nawet analizowania argumentów, które nie pasują do tego obrazka."
Można by to stwierdzenie skierować również w Pana stronę. Nadal nie wiem dlaczego Pan miałby być bardziej obiektywny niż ja. Ale spuścmy już na tę kwestię zasłonę milczenia...
"Skoro tak Pan uznał i dobrze Panu z tym ,że MN jest cacy a HK jest be.To darujmy sobie dalsze dyskusje."
Słusznie. Odpowiadam w ten sposób również na apel Ludwika i kończę na razie z mojej strony dyskusję z Panem. nadesłał Dominik M. dnia 04-01-2005, 01:58 | P.Magdo,
Primo.Stan środków został sprawdzony i poddany analizie starannie.Wzięto pod uwagę konta aktywne - aktualne.
Również jak mówię, że wszystkie środki - to znaczy wszystkie,łącznie z przekazanymi szkołom ( stan środków Towarzystwa).Zajrzeliśmy "do wszystkich kieszeni".
Secundo - Nigdy nie twierdziłem, że jestem członkiem założycielem. Jestem nim od pierwszego roku istnienia Towarzystwa i wstąpiłem do już istniejącego
Wierzę P.Krystynie Starczewskiej.Zresztą jest to do sprawdzenia w wiarygodnych źródłach.
Rzeczywiście ręce opadają. Sprostowałem oczywiste nieprawdy i na tym kończę. nadesłał henryk kozłowski dnia 04-01-2005, 17:31 | Uprzejmie proszę o wskazanie mi, w jaki sposób mogę się zapoznać z analizami, których wynik jest dla mnie tak zaskakujący. Ja po prostu mam dobrą pamięć i pamiętam jakie były środki finansowe, jednym słowem pamiętam dobrze dane, które można by analizować. Jeżeli nie będę miała możliwości poznania tych analiz i ich metodyki, będę zmuszona zacząć stawiać hipotezy, że:
• do analiz wzięto dane z okresu po moim odejściu ze szkoły lub
• posłużono się całkowicie błędną metodyką analiz lub
• wyniki tych analiz są jednak całkowicie różne od tu przedstawianych
• inne hipotezy, coraz bardziej absurdalne
Przekonanie o swoim prawie do zapoznania się z metodyką, wynikami analiz i danymi , na których je oparto opieram na
1. fakcie, że powoływanie się na te „dane” i „wyniki analiz” jest podstawą do naruszania moich dóbr osobistych
2. jestem członkiem Towarzystwa i jako taki mam prawo do zapoznawania się z analizami finansowymi dokonywanymi dla potrzeb tegoż Towarzystwa
nadesłała Magdalena Nowicka dnia 04-01-2005, 20:46 |
D O D A J K O M E N T A R Z |
Aby dodać komentarz zaloguj się lub napisz jako gość. Zalogowanie się jest wysoce zalecane.
UWAGA! Prawdopodobnie posiadasz już konto przy pomocy którego możesz się zalogować. Szczegóły...
|
D O D A J K O M E N T A R Z |
Pisanie bez zalogowania nie jest już dozwolone (jako że cała strona to i tak archiwum)...
|
|