"BednarSzok" był Niezależnym Internetowym Serwisem Informacyjnym poświęconym Zespołowi Szkół "Bednarska". Działał w latach 1999-2006.
Poniższe informacje prezentowane są wyłącznie dla celów archiwalnych.
 
Szukasz oficjalnej strony Bednarskiej? www.bednarska.edu.pl
05.12.2024, imieniny Kryspiny, Norberta, Sabiny
BednarSzok >> Dobry kierunek

Newsy


Dobry kierunek
by guli [07.12.2004]
[Krysia]"To, że polscy uczniowie poprawili wyniki, dowodzi, że kierunek zmian przyjęty w reformie edukacji jest słuszny", twierdzi Krystyna Starczewska w dzienniku Rzeczpospolita.

"Widać, że odejście od encyklopedycznej wiedzy na rzecz kształcenia umiejętności jest trafnym pomysłem. Prawdopodobnie na lepsze wyniki wpłynęło także wprowadzenie tak zwanych egzaminów zewnętrznych, podczas których uczniów oceniają egzaminatorzy spoza szkoły. Również wyodrębnienie gimnazjów okazało się nie najgorszym pomysłem. Ale przed naszymi szkołami jest jeszcze wiele pracy. Najwięcej problemów mają uczniowie z przetwarzaniem danych i rozwiązywaniem problemów. Te umiejętności trzeba z nimi ćwiczyć.
A do niskich wyników z matematyki prawdopodobnie przyczyniła się rezygnacja z obowiązkowej matury z tego przedmiotu. Skoro obowiązkowej matury z matematyki nie ma, to wiele dzieci odpuszcza sobie naukę tego przedmiotu."

Wypowiedź autorstwa Krystyny Starczewskiej w dzisiejszym wydaniu Rzeczpospolitej.


K   O   M   E   N   T   A   R   Z   E
[tożsamość niepotwierdzona]to sie niemiesci w moje j gloowie. nie spodziewalem się takiej wypowiedzi.

nadesłał hetman dnia 07-12-2004, 22:33
[tożsamość niepotwierdzona]ja tez nie... Czy p.Krystyna nie wie co się dzieje wśród maturzystów, i co oni myślą o tej maturze?
nadesłała maturzystka dnia 07-12-2004, 23:27
[tożsamość niepotwierdzona]A co sie hetmanie w twojej glowie miesci?
nadesłał zgredek dnia 08-12-2004, 08:57
[tożsamość niepotwierdzona]Nie rozumiem. To, ze matematyka jest nieobowiazkowa na maturze nijak sie ma do wynikow testu gimnazjalnego z tego przedmiotu.
Poza tym te pochwaly dla reformy oswiaty...Pani Łybacka z pewnoscia poczula sie dowartosciowana...
nadesłał niewazne kto dnia 08-12-2004, 09:05
[tożsamość niepotwierdzona]p. Starczewska nic nie mowila na temat matur tylko egzaminow gimnazjalnych! Mam nadzieje, ze na temat matur ma inne zdanie, bo sa po prostu szczytem beznadziejnosci... A gimnazjalne... Moze jak czlowiek postanawia zakonczyc swoja edukacje na gimnazjum (ogolna, nie mowie o obowiazku uczenia sie do 18 roku zycia) to powinien przynajmniej umiec czytac ze zrozumieniem, wiedziec, ze wodor nie jest metalem i, ze Zygmunt Stary byl polskim krolem, a nie norweskim... Chetnie bym uslyszala co ma pani Krystyna do powiedzenia na temat naszych matur...
nadesłał l dnia 08-12-2004, 09:37
[tożsamość niepotwierdzona]"Dobry kierunek
Krystyna Starczewska, dyrektor I Społecznego LO z ul. Bednarskiej w Warszawie"
Jak to wszystko szybko się zmienia.....
Jeszcze w piątek był Jan Wróbel


nadesłał . dnia 08-12-2004, 10:19
[tożsamość niepotwierdzona]:) Podoba mi się komentarz '.'

Nie trawię Łybackiej... Nie będę tu wyklinać, bo mnie i tak redakcja ocenzuruje, ale myślę o niej w najgorszych przymiotnikach. Jak pamiętam co trzeba było przejść w 6 klasie (to całe 'dostanę się do fajnej szkoły czy nie'), to mnie aż ściska.

Proponuję testy w przedszkolu! Po co dopiero w gimnazjum zaczynać segregację?!

A to, że Polska wypadła lepiej od Niemiec, to nic nie znaczy... Oni przynajmniej mają bardziej bezstresowe nauczanie, a mimo wszystko dobry poziom trzymają (chociażby porównując uniwersytety).

Nie sądzę też, że w ciągu tych kilku lat od ostatnich badań nastąpiła taka drastyczna zmiana... W zasadzie to ja żadnej zmiany nie widzę- ani w sposobie nauczania, ani w zakresie wiedzy...

nadesłał marbel dnia 08-12-2004, 10:35
[tożsamość niepotwierdzona]"Krystyna Starczewska, dyrektor I Społecznego LO z ul. Bednarskiej w Warszawie"
Tym razem podziwiam tupet, ignorancję i brak profesjonalizmu jakiegoś niedouczonego pismaka z "Rzepy". Ale zapewne pani Krystyna Starczewska wespół z panem Janem Wróblem już zażądali od "Rzepy" sprostowania tej ewidentnej nieprawdy. No chyba, że to kolejne "nic nieznaczące" rozmijanie się z prawdą (choć nie bez udziału świadomości).
A może nie.
Może pan Jan Wróbel jest dyrektorem liceum tylko de nomine, a de facto pani Krystyna Starczewska?
nadesłał Podziwiający dnia 08-12-2004, 18:20
[tożsamość niepotwierdzona]"Pismak" z Rzeczpospoitej to dobry i doświadczony dziennikarz, tyle że przyzwyczajony, przez wieloletnią współpracę z Panią Krystyną do tradycyjnej tytulatury. Chociaz może to się kouś wydać niewiarygodne, zmiana dyraktora bednarsiej nie wstrząsnęła światem polskich mediów.
I muszę Pana rozczarować, nie pobiegliśmy z Krystyna w te pędy prostować tego - znów pewno Pana rozczaruję - drobiazgu, jakim jest ten podpis...
Pozdrawiam
nadesłał Jan Vroobel de nomine e de facto dnia 08-12-2004, 18:34
[tożsamość niepotwierdzona]Drobne sprostowanie:
1) Krystyna Łybacka nie jest już ministrem edukacji. Obecnie jest nim pan Sawicki.
2) Reforma edukacji została przygotowana i w większej części wprowadzona za rządów Jerzego Buzka (koalicja AWS-UW) także zwalanie za nią winy na SLD i panią Łybacką jest pewnym nieporozumieniem wg mnie.

I moja opinia - reforma edukacji generalnie w założeniach szła w dobrą stronę (np. wprowadzając egzaminy zewnętrzne i w pierwotnej wersji obowiązkową matematykę) chociaż doskonała na pewno nie była (vide: schematyczne ocenianie prac pisemnych z polskiego). Rozumiem rozgoryczenie obecnych maturzystów spowodowane ciągłym zamieszaniem wokół matury i jej niskim poziomem. Nie zapominajcie jednak o tym że po pierwsze mój rocznik miał jeszcze gorzej (najpierw uczyliśmy sie do starej matury, potem do nowej, a w ostatnim roku jedni do tej, drudzy do tej a trzeci do "pomostowej"), a po drugie to co dla was łatwe nie musi byc łatwe dla osób mniej inteligentnych i uczących się w mniej elitarnych szkołach. Widziałem testy np. z polskiego, geografii, historii i matematyki które były publikowane w Rzeczpospolitej i uważam że są one na całkiem przyzwoitym poziomie.
No a argument o "segregacji" jest co prawda poprawny politycznie ale po prostu głupi. Uczniowie zdolni lub/i pracowici nie powinni byc mieszani z niezdolnymi lub/i leniwymi. Bo tym drugim pomoże to w niewielki sposób, a ci pierwsi nie będą mieli dużej motywacji do nauki. A poza tym inny powinien być sposób nauczania i ilość przekazywanej wiedzy uczniom zdolnym i niezdolnym. Bo inaczej następuje równanie w dół i na zawsze pozostaje się społeczeństwem przeciętniaków.
A bezstresowe nauczanie w Niemczech? To bezstresowe nauczanie prowadzi np. do tego że ludziom nie opłaca się tam kończyc studiów. Poczytajcie trochę na ten temat - jak zwiększyła się w ostatnich latach liczba "wiecznych studentów" w Niemczech. Dostają duże stypendia niezależnie od wyników, pouczą się trochę, na boku dorobią, prowadzą życie towarzyskie... Super po prostu nie? Tylko że w międzyczasie poziom nauki niemieckiej spada, wzrost gospodarczy oscyluje wokół o% a wydatki budżetowe (których spora część idzie na edukację i uniwerki) rosną do niebotycznych rozmiarów. A kryzys gospodarczy prowadzi do radykalizacji nastrojów - na sile zyskują neonaziści. Taki jest koszt państwa opiekuńczego - rozleniwia i degeneruje.
I w końcu rzekomo dobry poziom na uniwerkach niemieckich. Nooo nie wiem czy taki dobry. W porównaniu z polskimi uniwersytetami? Być może, nie wiem czy to wstyd dla Niemców czy zaszczyt dla nas że się z nami porównują... Ale w porównaniu z amerykańskimi uniwerkami niemieckie już raczej słabo wypadają...
nadesłał Dominik M. dnia 09-12-2004, 15:03
[tożsamość niepotwierdzona]> a po drugie to co dla was łatwe nie musi
> byc łatwe dla osób mniej inteligentnych i
> uczących się w mniej elitarnych szkołach

hm, czyli jednak elitarnych :) ?

nadesłał tbk dnia 09-12-2004, 15:19
[tożsamość niepotwierdzona]Wbrew wszelkim zlosliwosciom Tomka tbk - przyznaje sie do podzielania konserwatywnych pogladow Dominika.
nadesłał Lobelio dnia 09-12-2004, 16:22
[tożsamość niepotwierdzona]Ad 1) My dzieci z „elitarnej szkoły” (jak to nas pan nazwał) wiemy kto jest ministrem edukacji...
Ad 2) Co nie zmienia faktu, że Łybacka była głupia- jednego dnia miała jakiś pomysł (natchniona Bóg wie czym...), a następnego dnia się z tego wycofywała (i chwała jej za to, bo jeżeli by przeprowadziła np. stałą siatkę godzin dla wszystkich szkół, to system Bednarskiej by padł...). Poza tym wydaje mi się że egzaminy w podstawówce są jej sprawką...

Matury pominę milczeniem- może się jeszcze ureguluje...

A co do „segregacji”... Segregacja w za młodym wieku nie jest dobra. Dzieci często zaczynają przywiązywać wagę do nauki jak są starsze (kiedy rozumieją jakie ma znaczenie). Dlatego dzielenie dzieci za wcześnie może stłumić kilku przyszłych profesorów...
Weźmy przykład mojej starej klasy, w której było kilka wybitnych i nadgorliwych łebków, które podkręcały bardzo skutecznie resztę towarzystwa... Albo przykład dzielonych matematyk u nas w szkole: kiedy uczniowie uczyli się matmy klasowo, to nawet ci najsłabsi byli na jakimś przyzwoitym poziomie (bo podkręcali ich ci lepsi). Kiedy podzielono rocznik na grupy lepszo-gorsze ci z najlepszej grupy (owszem) szli b. szybko na przód, ale ci z grup słabszych znali matematykę poniżej swoich możliwości... Nie jestem całkiem przeciwko „segregacji” ale uważam, że jeżeli następuje ona za wcześnie, to może wpłynąć to bardzo negatywnie na rozwój dziecka...

A co do bezstresowego nauczania... Uważam że bezstresowe nauczanie do 15 roku życia jest bardzo wskazane... Dziecko jest przynajmniej trochę dłużej chronione przed tak zwanym „rat race”. Podał pan przykład USA i tym samym zabił się pan własną bronią- Stany Zjednoczone stosują jedną z najbardziej bezstresowych edukacji na świecie, tak samo Kanada, a proszę jakie sukcesy odnoszą na arenie międzynarodowej (nie tylko polityczne, ale także edukacyjne). W przeciwieństwie Japonia, gdzie rat race zaczyna się już w wieku 3 lat, jest co prawda bardzo dobrze rozwijającym się krajem, ale jeżeli przyjrzeć się liczbie samobójstw wśród ludzi między 20 a 30 rokiem życia, to aż słabo się robi...
Teraz powstaje pytanie co jest lepsze?

Podsumowując:
- Jestem przeciw „segregacji” w za młodym wieku, ale nie jestem przeciw „segregacji” jako takiej.
- bezstresowe nauczanie do pewnego wieku jest bardzo dobre.


nadesłał Marbel dnia 09-12-2004, 17:50
[tożsamość niepotwierdzona]Odpowiadam w kilku punktach:
1) Nie byłem pewien czy wiecie kto jest teraz ministrem edukacji bo mówicie o Łybackiej a jakiś czas temu czytałem w Życiu Warszawy taką mini ankietę zrobiona wśród posłów i większość nie wiedziała kto jest ministrem edukacji...
2) Łybacka - protestowałem tylko przeciwko zwalaniu CAŁEJ winy na nią. Ona tylko w mniej lub bardziej udany (raczej mniej) sposób kontynuowała reformę z czasów Buzka.
3) Segregacja - masz rację ale tylko do pewnego stopnia. Owszem, za wczesnie nie powinno się dzieci segregować (nawet nie ze względów edukacyjnych, raczej nazwałbym - społeczno-wychowawczych). Problem pojawia się w określaniu kiedy jest to "za wcześnie". Otóż ja uważam że poziom gimnazjum jest już po temu odpowiedni. I druga sprawa związana z segregacją - przyznajesz że to jest równanie w dół i najlepsi nie rozwijali się tak jak mogli. No i to jest złe wg mnie. Natomiast co do podciągania się gorszych uczniów to jestem pełen wątpliwości. Chodziłem do normalnej państwowej podstawówki i moje (tudziez kilku innych osób) dobre (przyznam nieskromnie :-) wyniki nie motywowały słabszych do konkurowania i podwyższania poziomu. Brak segregacji miał wręcz negatywny skutek bo osoby z lepszymi wynikami w nauce traciły motywację do podwyższania umiejętności bo i tak na tle większości osób z klasy były dobre.
4) Bezstresowa edukacja w USA - wszystko zalezy jeszcze od tego jak sie zdefiniuje "bezstresową edukację". Brak regularnych egzaminów sprawdzających wiedzę? Sympatyczni nauczyciele? Brak ocen? Otóż różnica między Stanami a Polską jest taka że tam jak ktos chce sie uczyć i jest zdolny to tworzy mu się warunki do rozwijania swoich zainteresowań i dopasowuje do niego tok nauczania. A u nas zdolni/pracowici uczniowie są w tych samych klasach co mało zdolni/mało pracowici i są w dodatku w ten sam sposób uczeni. Dlatego amerykański system edukacji (przy wszystkich jego wadach) produkuje noblistów i naukowców światowej sławy a polski (albo szerzej europejski) nie.
nadesłał Dominik M. dnia 10-12-2004, 21:51
[tożsamość niepotwierdzona]nie bardzo mam czas się rozpisywac, ale zwócilbym ci uwagę dominku, ze się mijasz w punkice 4 z prawda. większość "amerykańskich" noblistów (a także "swiatowej sławy" naukowcy) to emigranci, którym dano szansę "działać naukowp" na amerykańskich uniwersytetach. ale edukację podstawową, gimnazjaną, itd także studia odbywali zupełnie gdzie indziej. zresztą zadzwiająco czesto zaczynali edukację, gdzies tam na błockach wschodniej polski:)

aha. czy bezstresowa edukacja powoduje ze "ofiary" jej sobie w zyciu dobrze radzą czy nie to sie dopiero dowiemy. bo jest to stosunkowo młody trend w pedagogice, zwróciłbym uwagę.

nadesłał tbk dnia 11-12-2004, 15:45
[tożsamość niepotwierdzona]Mogę się zgodzić co do bezstresowej edukacji (chociaż na chłopski rozum to dobrych efektów to nie przyniesie).
Natomiast niestety Tomku to ty nie masz racji w punkcie o amerykańskich noblistach. Oczywiście - część z nich to naukowcy którzy przybyli tam już po zakończeniu edukacji w ojczystym kraju. Ale zdecydowana większość z nich uczyła się w Ameryce i przeszła przez tamtejszy system edukacyjny. Weźmy choćby laureatów z dwóch ostatnich lat (przy czym mówimy tu o noblistach naukowcach a nie laureatach pokojowej lub literackiej nagrody bo te dwie ostatnie mają bardziej wymiar polityczny, no i nie zależą od systemu edukacji).

2003
FIZYKA
Alexei A. Abrikosov - obywatel USA i Rosji urodzony w Moskwie
Vitaly L. Ginzburg - Rosjanin
Anthony J. Leggett - obywatel USA i Wielkiej Brytanii urodzony w Londynie

CHEMIA
Peter Agre - Amerykanin urodzony w Northfield w stanie Minnesota
Roderick MacKinnon - Amerykanin urodzony w Burlington w stanie Massachusetts

MEDYCYNA
Paul C. Lauterbur - Amerykanin urodzony w Sidney w stanie Ohio
Peter Mansfield - obywatel Wielkiej Brytanii

EKONOMIA
Robert F. Engle - Amerykanin urodzony w Syracuse w stanie Nowy Jork
Clive W. J. Granger - obywatel Wielkiej Brytanii

2004
FIZYKA
David J. Gross - Amerykanin urodzony w Washington DC
Frank Wilczek - Amerykanin urodzony w Nowym Jorku
H. David Politzer - Amerykanin urodzony w Nowym Jorku

CHEMIA
Aaron Ciechanover - obywatel Izraela
Avram Hershko - Węgier, obywatel Izraela
Irwin Rose - Amerykanin urodzony w Nowym Jorku

MEDYCYNA
Richard Axel - Amerykanin urodzony w Nowym Jorku
Linda B. Buck - Amerykanka urodzona w Seattle

EKONOMIA
Finn E. Kydland - Norweg
Edward C. Prescott - Amerykanin urodzony w Glen Falls w stanie Nowy Jork

Także dane z ostatnich dwóch lat pokazują że na 20 noblistów w dziedzinach naukowych 13 było obywatelami USA a spośród tych 13 tylko 2 urodziło się poza Stanami Zjednoczonymi. Jestem przekonany że gdybyśmy przeanalizowali dane z większej liczby lat to procent imigrantów byłby podobny. Dodam jeszcze że z powyższych danych wynika że w każdym nagrodzonym osiągnięciu miał udział przynajmniej jeden Amerykanin.
nadesłał Dominik M. dnia 13-12-2004, 23:51
[tożsamość niepotwierdzona]Gdyby wziac na powaznie powyzszy rozklad nagrod noblowskich, to wynika z niego, ze nalezy popierac demokratow, a nie republikanow.

Stany tradycyjnie republikanskie, ktore stosuja system voucherow edukacyjnych, cos co chcial wprowadzic minister Handtke, nie maja noblistow.

Stany tradycyjnie demokratyczne, ktore preferuja edukacje publiczna, ale z uzyciem systematycznych testow i kontrolowania nauczycieli, maja noblistow.
nadesłał Lobelio dnia 14-12-2004, 18:07
[tożsamość niepotwierdzona]Niby racja ale z drugiej strony należałoby wziąć pod uwagę gdzie się poszczególni nobliści kształcili. Bo miejsce urodzenia nikoniecznie implikuje automatycznie miejsce edukacji. Pewnie możnaby takie dane znaleźć ale przyznam że mi się nie chce ;P
nadesłał Dominik M. dnia 14-12-2004, 18:14
[tożsamość niepotwierdzona]Juz widze jak rodzice takiego Davida Grossa czy Davida Politzera sprzedaja caly majatek, byle tylko wyjechac do Alabamy i tam ksztalcic swe dzieci w osiedlach czlonkow Ku Klux Klanu.

Czyzbys nigdy nie widzial cudnego filmu "Driving Mrs. Daisy" ?
nadesłał Lobelio dnia 14-12-2004, 18:27
[tożsamość niepotwierdzona]Widział żem :) Toteż nie przeczę że możesz mieć rację z tymi republikanami i demokratami. Mówię tylko że miejsce urodzenia być może niekoniecznie we wszystkich wypadkach pokrywa się z miejscem nauki ale trzeba by posprawdzać to żeby mieć 100% pewności co do słuszności Twojej tezy.
nadesłał Dominik M. dnia 14-12-2004, 18:57
[tożsamość niepotwierdzona]A jak Ci udowodnie, to wyjdziesz z tekstem, ze w okresie, gdy David Gross chodzil do gimnazjum w tradycyjnie demokratycznym Nowym Jorku, to wyskoczysz z tekstem, ze gubernatorem byl wlasnie - przypadek jeden na sto tamze - republikanin. Juz ja Cie znam, Dominiku.
nadesłał Lobelio dnia 14-12-2004, 23:10
[tożsamość niepotwierdzona]:D Mam wrażenie że sugerujesz że popieram republikanów... Czemu tak uważasz? (abstrahując od tego że w sumie to prawda ;)
nadesłał Dominik M. dnia 14-12-2004, 23:13
[tożsamość niepotwierdzona]Nie, po prostu wiem, ze Nowy Zarzad dostaje drgawek jak o Tobie pomysli. Ja nie chce skonczyc jak oni, i dlatego wole poddac sie od razu :) Co tez uczynilem.
nadesłał Lobelio dnia 15-12-2004, 11:25
[tożsamość niepotwierdzona]:-)
nadesłał Dominik M. dnia 15-12-2004, 17:15
[tożsamość niepotwierdzona]a ja popieram demokratów :>

Bezstresowe szkolnictwo amerykańskie to mit. Bo tam segregacja zaczyna się na poziomie przedszkola - bogaci idą do przedszkoli prywatnych do których dziecko trzeba zapisać jakieś dwa lat przed jego narodzeniem, a cała reszta do zwykłych. Potem właściwie na każdym etapie szkolnictwa (prywatnego) są różnego rodzaje testy typu: przyjmujemy tylko ośmiolatków którzy potrafią grać na skrzypcach i śpiewać, a także mówić po chińsku :)
Co nie zmienia faktu, że amerykanie mają wspaniały system wyłapywania ludzi zdolnych - i to z całego świata.

A co do podciągania słabszych uczniów przez lepszych, to zdarza się to bardzo rzadko. Zwykle mamy model odwrotny, to uczniowie kiepscy ciągną lepszych w dół. Trudno bowiem zmobilizować się do pracy gdy np.: wypracowanie na jedną stronę A4 napisane przez przerwę jest najlepsze w całej klasie albo jest się jedyną osobą z 36 osobowej klasy humanistycznej która przeczytała wszystkie lektury (a było ich całe 12 :) na polski...
Co nie znaczy, że należy tworzyć super grupy samych pięknych i zdolnych. Wg. mnie uczniów gorszych nie może być więcej niż uczniów dobrych.
A dla mnie i tak największym problemem polskiej edukacji jest przyzwolenie na ściąganie, przepisywanie prac - czyli zwykłe oszukiwanie. I to oszukiwanie które jest powszechną normą :/
nadesłał PC dnia 16-12-2004, 11:30
[tożsamość niepotwierdzona]Ja uwazam ze wszystkie amerykance to popierdolency
nadesłała Tajemnicza dnia 30-01-2005, 16:42

D  O  D  A  J    K  O  M  E  N  T  A  R  Z
Aby dodać komentarz zaloguj się lub napisz jako gość. Zalogowanie się jest wysoce zalecane.

UWAGA! Prawdopodobnie posiadasz już konto przy pomocy którego możesz się zalogować. Szczegóły...
BednarSzok.pl 1999 - 2006
Pewne prawa zastrzeżone