"BednarSzok" był Niezależnym Internetowym Serwisem Informacyjnym poświęconym Zespołowi Szkół "Bednarska". Działał w latach 1999-2006.
Poniższe informacje prezentowane są wyłącznie dla celów archiwalnych.
Poniższe informacje prezentowane są wyłącznie dla celów archiwalnych.
List otwarty do członków społeczności szkolnejNie zabierałam dotąd głosu na "Bednarszoku", mimo że wielokrotnie byłam na jego łamach obrażana, nie chcąc podsycać niezdrowej atmosfery, która szkodzi szkole i uniemożliwia prowadzenie spokojnej pracy. Nie chcę i po prostu nie potrafię posługiwać się językiem nienawiści, którego używają niektóre osoby wypowiadające się na "Bednarszoku". Miałam dotąd nadzieję, że emocje opadną i ludzie zaczną ze sobą rozmawiać po ludzku wyjaśniając to, co wydaje się im niejasne, prostując nieporozumienia, może także przepraszając tych, których w emocjonalnym uniesieniu obrazili. Niestety ostatnie wypowiedzi pani Magdy Nowickiej pokazują, jak byłam naiwna. Pani Nowicka kontynuuje bowiem bez skrupułów wojnę, którą wypowiedziała mi w maju i którą jak widać zamierza prowadzić mimo odejścia ze szkoły. Dalsze milczenie z mojej strony może być w tej sytuacji odebrane jako znak kapitulacji lub, co gorsza, jako przyznanie się do zarzucanych mi przez nią nieprawości.O napisanie tego listu prosili mnie uczniowie, którzy, jak mówią, przestali już cokolwiek rozumieć i chcą uzyskać odpowiedź na najprostsze pytania: - o co naprawdę w tym wszystkim chodzi, jakie jest źródło niezdrowej atmosfery, która niszczy wieloletni dorobek tych ludzi dobrej woli, którzy naszą szkołę tworzyli. Tak więc przypomnę przebieg zdarzeń z ostatnich miesięcy prosząc czytelników tego listu o minimum obiektywizmu w ocenie przedstawianych przeze mnie faktów. 1. W końcu roku szkolnego 2002/2003 podjęłam decyzję o rezygnacji ze stanowiska dyrektorki I SLO. Byłam współzałożycielką tej szkoły i kierowałam jej pracą od roku 1989. Od chwili powołania do życia gimnazjum na Raszyńskiej pełniłam także funkcję dyrektorki gimnazjum. Kierowanie dwoma szkołami okazało się pracą ponad moje siły - nie mogłam więc nadal wykonywać jej w sposób przynoszący satysfakcję. Zdecydowałam, że uczciwiej będzie kierować pracą jednej tylko szkoły. Wybrałam szkołę nową, w której czułam się bardziej potrzebna, gdyż "Bednarska" miała już utrwalone tradycje i była prowadzona przez doświadczony i dobrze pracujący zespół nauczycielski. Na stanowisko dyrektora I SLO rekomendowałam Zarządowi moją dotychczasową zastępczynię - panią Dorotę Fiett. Miałam pełne zaufanie do jej uczciwości, kompetencji i dobrej woli. Po mojej rezygnacji z funkcji dyrektora I SLO utworzony został Zespół Społecznych Szkół Ogólnokształcących "Bednarska", którym według przyjętego przez Zarząd statutu kierować miało dwóch równorzędnych dyrektorów: do spraw finansowo - prawnych i do spraw dydaktyczno - wychowawczych. Stanowisko dyrektora ds. finansowo - prawnych Zespołu Zarząd Towarzystwa powierzył pani Magdzie Nowickiej, a stanowisko dyrektora ds. dydaktyczno - wychowawczych mnie. Podjęłam się tej funkcji pragnąc zachować jeszcze na jakiś czas związek z I SLO. Rok funkcjonowania w tym układzie przekonał mnie jednak, że tak pomyślana struktura zarządzania jest wysoce nieracjonalna. Dlatego na Walnym Zgromadzeniu Towarzystwa Przyjaciół I SLO w maju b.r., składając sprawozdanie z działania szkół w roku szkolnym 2003/2004, zaproponowałam rozważenie możliwości wprowadzenia zmian. Projekt zmian w strukturze zarządzania, który przedstawiłam uczestnikom Walnego Zgromadzenia, zmierzał do nadanie autonomii ekonomiczno - prawnej poszczególnym szkołom prowadzonym przez Towarzystwo - postulowałam tym samym odejście od centralnego zarządzania na rzecz struktury federacyjnej. Pragnę przy tym stanowczo oświadczyć, że nie obciążałam nikogo personalnie winą za istniejący stan rzeczy, nie zamierzałam też sama uchylać się od odpowiedzialności. Skoro przyjęte rozwiązanie nie sprawdziło się, poczuwałam się do obowiązku zrezygnowania z zajmowanego stanowiska w Zespole i do wypracowania wspólnie bardziej racjonalnej struktury zarządzania naszymi szkołami. Walne Zgromadzenie wybrało Komisję, która miała opracować nowy projekt struktury zarządzania szkołami i poddać go pod głosowanie na mającej odbyć się 30 maja drugiej części Walnego Zgromadzenia. 2. Na pierwszym zebraniu Komisji przedstawiłam zwięźle dwa możliwe scenariusze zmian strukturalnych, które można by po dopracowaniu przedstawić do wyboru Walnemu Zgromadzeniu Towarzystwa. Pierwszy scenariusz utrzymywał istniejący system centralnego zarządzania Zespołem Szkół racjonalizując jedynie jego funkcjonowanie poprzez likwidację utrudniającej pracę dwuwładzy. Na miejsce dwóch dyrektorów o równorzędnych kompetencjach proponowałam wprowadzenie jednego dyrektora - menadżera, który byłby zwierzchnikiem dyrektorów poszczególnych szkół i przejął pełną odpowiedzialność za całość funkcjonowania Zespołu. W praktyce oznaczałoby to likwidację funkcji dyrektora d/s dydaktyczno - wychowawczych Zespołu Szkół i wiązało się ze zgłoszoną już przeze mnie dymisją. Dawałoby to dyrektorowi finansowo - prawnemu, czyli pani Magdzie Nowickiej, możliwość ubiegania się o stanowisko dyrektora Zespołu. Drugi projekt wprowadzał autonomię poszczególnych szkół likwidując system centralnego zarządzania Zespołem i przekazując pełną odpowiedzialność za funkcjonowanie każdej ze szkół - także od strony finansowej i prawnej - jej dyrektorowi. Tym samym likwidacji ulec miałyby oba stanowiska dyrektorów Zespołu. Uzgadnianie programu wychowawczego i dydaktycznego szkół powierzone być miało Radzie Dyrektorów, którzy na dwuletnią kadencję mieli wybierać spośród siebie przewodniczącego. Zarząd Towarzystwa jako organ prowadzący miał oczywiście nadal pełnić funkcje kontrolne. Kontroli ze strony Zarządu podlegać miał przede wszystkim budżet poszczególnych szkół oraz całokształt działalności prowadzonej przez poszczególnych dyrektorów. Członkowie Komisji uznali, że nie chcą opracowywać dwóch kontrowersyjnych projektów struktury zarządzania szkołą i że podejmą decyzję szczegółowego opracowania jednej koncepcji na następnym spotkaniu Komisji. Między posiedzeniami Komisji zebrali się rzecznicy przeciwnych opcji, by dopracować się kompromisu, co zostało ku zadowoleniu wszystkich uwieńczone powodzeniem. 3. Na następnym spotkaniu Komisji nie doszło jednak do prezentacji uzgodnień, ponieważ spotkanie to zdominowane zostało przez wystąpienie pani Magdy Nowickiej, która odczytała długi tekst skierowanego przeciwko mnie oskarżenia. We wszystkich swoich wystąpieniach, jak wspominałam, starałam się unikać bezpośrednich personalnych oskarżeń, chodziło mi o to, by nie wprowadzać atmosfery wrogości, lecz starać się o rozwiązywanie rzeczywistych problemów. Ta podstawowa zasada umożliwiająca współpracę została przez Magdę Nowicką złamana. Jej przemówienie nie było rzeczową polemiką ze zgłoszonymi przeze mnie propozycjami zmian w strukturze zarządzania szkołami lecz zbiorem wymierzonych we mnie inwektyw. Magda Nowicka twierdziła, że postuluję autonomię szkół po to jedynie, by pozbyć się kontroli finansowej i móc realizować własne nieczyste interesy. Twierdziła także, że moje zarządzanie szkołą przypominało dotąd najgorsze czasy komunizmu, że byłam dyktatorem wykorzystującym cudzą pracę dla własnej chwały i własnych interesów. Nie miejsce tu na omawianie wszystkich zarzutów i wyliczanie wszystkich inwektyw sformułowanych w przemówieniu pani Nowickiej - tekst tego przemówienia gotowa jestem oczywiście udostępnić wszystkim zainteresowanym osobom. Jest to bardzo smutny tekst, wyłania się bowiem z niego obraz świata, w którym jedynym motywem ludzkich działań jest pragnienie władzy lub chęć zysku. Pani Nowicka przypisuje mi wyłącznie te dwa dążenia i wszystkie fakty tłumaczy odwołując się do nich. Czyni to zresztą także w swoich ostatnich wystąpieniach na "Bednarszoku". Schemat formułowanych wobec mnie zarzutów jest prosty: jeśli przyjmuję dzieci z domów dziecka lub dzieci uchodźców to wyłącznie po to, żeby zyskać chwałę lub ubić jakiś nieczysty interes, jeśli zasiadałam w komisji maturalnej to wyłącznie po to, żeby zawyżać oceny własnych wnuczek lub syna pana Kozłowskiego, zyskując w ten sposób jego poparcie dla swoich ciemnych spraw, jeśli postuluję zmiany w strukturze zarządzania szkołami to oczywiście po to, żeby pozbyć się kontroli finansowej, jeśli komukolwiek w czymkolwiek pomagam to wyłącznie po to, żeby tworzyć wokół siebie klikę dyspozycyjnych klakierów, z którymi mogę robić wszystko. Z ostatnich drukowanych na "Bednarszoku" tekstów wynika, że pani Nowicka nie ma żadnej wątpliwości: nowy Zarząd to tacy właśnie dyspozycyjni klakierzy, których pozyskałam obdarowując ich jakimiś specjalnymi, jak mówi, "ulgami". Przemówienie pani Nowickiej to jeden z najsmutniejszych tekstów, jakie ostatnio czytałam - zajadły, ziejący wrogością ton tego przemówienia przekreśla z góry wszelką możliwość porozumienia i dalszej współpracy. Intencje wystąpienia pani Nowickiej były dla wszystkich czytelne - chodziło o wypowiedzenie wojny, w której nie może być mowy o kompromisie, w której mogą być tylko zwycięzcy i zwyciężeni. Większość członków Komisji odebrała to wystąpienie z oburzeniem i niesmakiem. Ostatecznie Komisja postanowiła przekazać tekst oskarżenia sformułowanego przez panią Nowicką Zarządowi z sugestią odrzucenia go w całości i wyciągnięcia konsekwencji wobec autorki za próbę zniesławienia i za wprowadzenie do szkoły nieznanej dotąd atmosfery wrogości uniemożliwiającej współpracę. Wtedy też po raz pierwszy skierowano do Zarządu wniosek o wykluczenie Magdy Nowickiej z Towarzystwa i rozwiązanie z nią umowy o pracę z powodu działania na szkodę szkoły. Zarząd nie rozpatrywał jednak tego wniosku i oddał w ręce Komisji Rewizyjnej zadanie rozpatrzenia zarzutów sformułowanych przez panią Nowicką wobec mnie. To właśnie w wyniku tej decyzji Komisja Rewizyjna powołała firmę audytową do przeprowadzenia audytu mającego zbadać przede wszystkim te właśnie zarzuty. Jak wiemy firma audytowa nie badała zarzutów pani Nowickiej, czemu nie można się dziwić, bo nic tam doprawdy nie było do badania, zajęła się natomiast stanem finansów szkoły w roku 2003 - wnioski z audytu sformułowane zostały w liście do Zarządu, który można przeczytać na stronie Towarzystwa. 4. Druga część Walnego Zgromadzenia Towarzystwa miała przebieg niezwykle burzliwy. Przed rozpoczęciem zebrania mąż Magdy Nowickiej, pan Paweł Nowicki, zatrudniony przypomnijmy przez swą żonę jako jej doradca finansowy i jednocześnie pełniący funkcję najpierw przewodniczącego, a następnie członka Komisji Rewizyjnej, rozprowadzał wśród członków Towarzystwa list, w którym usiłował przestrzec zebranych przed kierowanym przeze mnie "spiskiem", godzącym w dobro szkoły i dobro dyrektora ds. finansowo - prawnych. List rozgrzał atmosferę, rozzłościł bowiem już na wstępie wielu rodziców, którzy poczuli, że są manipulowani i wciągani w paranoiczne rozgrywki. Mimo to zebranie przebiegało sprawnie: przytłaczającą większością głosów przyjęto projekt nowej struktury szkół, uchwalono nowy statut Towarzystwa, podjęto uchwałę o przystąpieniu Towarzystwa do organizacji pożytku publicznego, podjęto decyzję o odwołaniu funkcjonującego dotąd Zarządu i Komisji Rewizyjnej. Zdecydowano także, że wybory do nowego Zarządu przeprowadzone będą we wrześniu, a do tego czasu zarejestrowany zostanie nowy statut, uzyskany status pożytku publicznego, przygotowane rozliczenie finansowe (tak zwany bilans zamknięcia) i podział majątku Towarzystwa pomiędzy szkoły, przeprowadzone zaplanowane remonty. Pod koniec zebrania zgłoszony został przez jedną z matek wniosek o usunięcie z Towarzystwa państwa Nowickich, jako osób działających na szkodę szkoły przez wprowadzanie atmosfery wrogości. Wystąpiłam przeciwko temu wnioskowi - wydawał mi się bowiem niezgodny z naszą tradycją rozwiązywania spraw konfliktowych na drodze porozumienia. W końcu postanowiono przekazać zgłoszony wniosek do decyzji nowo wybranemu Zarządowi. Rozchodząc się o drugiej w nocy, po zakończonym zebraniu, ludzie dawali wyraz zadowoleniu, że wykonali dobrą robotę przyczyniając się do ulepszenia organizacji prowadzonych przez Towarzystwo szkół. 5. W czerwcu we wszystkich szkołach prowadzonych przez Towarzystwo odbyły się, zgodnie z nowym statutem, wybory dyrektorów. Na Bednarskiej Rada Pedagogiczna wybrała na dyrektora Jana Wróbla, którego kontrkandydatem był Tytus Izdebski. W gimnazjum na Raszyńskiej wybrano na dyrektorkę Krystynę Starczewską. W liceum na Raszyńskiej wybrano Ewę Rutkowską. Zgodnie z nowym Statutem trzej dyrektorzy tworzą Radę Dyrektorów decydując wspólnie o sprawach ważnych dla wszystkich szkół prowadzonych przez Towarzystwo, jak na razie współpraca ta układa się bardzo dobrze. 6. Wybory nowego Zarządu Towarzystwa odbyły się 30 września. Dyrektorzy szkół - Jan Wróbel, Krystyna Starczewska i Ewa Rutkowska przedstawili kandydatów z poszczególnych szkół chętnych do pracy w Zarządzie, Komisji Rewizyjnej, Radzie Programowej i Komisji Stypendialnej, następnie podawano kandydatów z sali. Pojawiające się obecnie komentarze "Bednarszoku", że wybory nie były uczciwe, bo przeprowadzono je w oparciu o gotowe listy przyszłych członków władz Towarzystwa, są nieporozumieniem. Każdy głosujący miał listę indywidualnych kandydatów zgłoszonych przez dyrektorów szkół i zgłaszanych z sali - każdy musiał samodzielnie zdecydować, którą osobę popiera i nie było żadnych powodów, by ktokolwiek nie głosował na tę osobę, której kandydaturę sam uznał za najwłaściwszą. Jedynie kontynuowanie koncepcji spiskowej mogło podsunąć pomysł wyborczej manipulacji na tej podstawie, że niektórzy kandydaci byli w sposób otwarty i jawny zgłoszeni przez dyrektorów szkół. W miesiąc po wyborach ta koncepcja została wsparta przez panią Jackl oskarżającą Komisję Skrutacyjną o fałszerstwo w obliczaniu głosów. Pani Jackl otworzyła urnę, którą pozostawili członkowie Komisji (kto świadomie fałszujący wyniki pozostawiłby dowody swego fałszerstwa!) i przeliczywszy sama głosy stwierdziła, że jedna z osób uzyskała ich więcej niż stwierdzał to protokół Komisji. W skład Komisji Skrutacyjnej wybranej przez Walne Zgromadzenie wchodzili: Krzysztof Sikora, Rafał Fanti i jako przewodnicząca Agnieszka Małkowska. Wszystkie te osoby to nasi absolwenci, dwie spośród nich pracują obecnie w naszych szkołach jako nauczyciele. Uczciwość nikogo spośród członków Komisji Skrutacyjnej nie była nigdy poddawana w wątpliwość. Zarzut fałszerstwa jest bardzo poważnym oskarżeniem i nie wolno go formułować lekkomyślnie wobec osób otoczonych powszechnym zaufaniem i szacunkiem. Tymczasem fakty, które mogłyby za tego typu oskarżeniem przemawiać są w świetle prawa całkowicie niemiarodajne. Zakładam nawet, że mogła zajść pomyłka w obliczeniu głosów jednej osoby kandydującej do Komisji Stypendialnej, co i tak nie zmieniłoby wyniku wyborów. Osoba ta i tak nie weszłaby do Komisji Stypendialnej, do której kandydowała, bo nawet po obliczeniach pani Jackl znajdowała się na ostatnim miejscu wśród kandydatów. Jeśli więc z uporem lansuje się nadal oskarżenia o fałszerstwo wyborów, to wyraźnie nie chodzi o nic więcej jak tylko o podgrzewanie paranoicznej wizji spiskowej i podważanie zaufania do nowych władz Towarzystwa. Nasilanie się tego typu tendencji zagraża dobremu imieniu "Bednarskiej" i uniemożliwia spokojną współpracę. Tymczasem rzecznicy oskarżenia oddali już sprawę do Urzędu Prezydenta Miasta wykorzystując "rewelacje" pani Jackl do publicznego oczerniania szkoły. 7. Nowo wybrany Zarząd ukonstytuował się na pierwszym swoim posiedzeniu i przystąpił do działania. Przede wszystkim musiał wyjaśnić sytuację finansową szkół, ponieważ ustępujący Zarząd nie pozostawił, wbrew ustaleniom podjętym na Walnym Zgromadzeniu 30 maja, bilansu zamknięcia i podziału majątku pomiędzy szkoły. Z przeprowadzonego przeglądu dokumentów księgowych wynika, że w ubiegłym roku szkolnym wydatki przekroczyły wpływy o 780 tysięcy złotych. Zlikwidowana została rezerwa będąca gwarancją płynności finansowej, a nowy Zarząd stanął wobec konieczności przeprowadzenia natychmiastowej podwyżki czesnego, żeby móc zbilansować przygotowane przez dyrektorów budżety poszczególnych szkół na rok 2004/2005. Zarząd podał do publicznej wiadomości fakty dotyczące istniejącej sytuacji finansowej, wśród innych także i ten, że odprawa odchodzącej ze szkoły pani Magdy Nowickiej kosztowała szkołę, zgodnie z dyspozycjami ustępującego Zarządu, 71 tys. zł. Nowy Zarząd nie mógł tych danych zataić ponieważ odpowiada za stan finansów przed rodzicami, którzy go wybrali. Zarząd nie oceniał przy tym przedstawionych faktów i nie prowadził kampanii skierowanej przeciwko pani Magdzie Nowickiej, mimo że prowadzona przez nią gospodarka finansowa może zarówno w świetle analizy dokumentów księgowych, jak i wyników audytu zewnętrznego, budzić wątpliwości. Wnioski: Proszę przede wszystkim zwrócić uwagę na fakt, że pani Magda Nowicka odeszła ze szkoły z powodu uchwalonych przez Walne Zgromadzenie Towarzystwa zmian w strukturze zarządzania szkołą, w wyniku których uległo likwidacji stanowisko dyrektora Zespołu ds. finansowo - prawnych. Pani Nowicka nie skorzystała przy tym z przysługującej jej, jak każdemu, możliwości kandydowania w wyborach na stanowisko dyrektora "Bednarskiej". Prezentowanie w tej sytuacji jej osoby jako "wygnańca" jest semantycznym nadużyciem, które potraktować można wyłącznie jako chwyt propagandowy. W związku z przyjętymi przez Walne Zgromadzenie zmianami w strukturze zarządzania zlikwidowane zostało przecież także zajmowane przeze mnie stanowisko dyrektora Zespołu ds. dydaktyczno-wychowawczych. W przeciwieństwie jednak do pani Nowickiej sama podałam się do dymisji, co traktowałam jako rzecz oczywistą, i nie przyszłoby mi nawet do głowy, by upominać się o jakąś "odprawę", jeślibym nie została przez nauczycieli wybrana na dyrektora gimnazjum i musiała szkołę opuścić. W szkole pozostałam dlatego, że nauczyciele gimnazjum obdarzyli mnie zaufaniem powierzając mi w tajnym głosowaniu nieomal jednogłośnie funkcję dyrektora. Odszedłszy ze szkoły pani Nowicka nie ustaje w atakach. Poza kierowanymi do uczniów wypowiedziami na "Bednarszoku" podejmuje także działania skierowane na zewnątrz - oto udaje się z oskarżeniem na mnie do pani Pitery z International Transparency, osoby tropiącej wszelkiego typu afery korupcyjne w kraju. Ale i tu, tak jak w wypadku audytu, oskarżenia potraktowane zostają jako nierzeczowe. Podjęta próba publicznego zniesławienia mnie nie udaje się. Nie wiem, co jeszcze może wymyślić pani Nowicka, aby dać upust swej nienawiści do mnie. Wiem tylko, że jestem wobec jej ataków całkowicie bezradna. W ostatniej swojej wypowiedzi na "Bednarszoku" pani Nowicka obraża, jak wspominałam, już nie tylko mnie, ale także poważnych ludzi, którzy zdecydowali się społecznie poświęcać swój czas szkole - wybranych legalnie członków nowego Zarządu. Mówi, że są to ludzie "dyspozycyjni" wobec mnie, bo zawdzięczają mi jakieś "szczególne ulgi". Zawarta w tym stwierdzeniu gołosłowna insynuacja, która niewiadomo czego może dotyczyć, ma podważać zaufanie rodziców do szkoły jako instytucji, siać wrogość wzajemną przez wywoływanie negatywnych emocji. A może ktoś uwierzy, że rzeczywiście ta Starczewska "kupowała sobie" rodziców w bliżej nieokreślonym, ale na pewno nieczystym, celu. Jak uczciwy człowiek może odpierać tego typu ataki? Jak może się bronić przeciw takim niedookreślonym insynuacjom? Poświęciłam "Bednarskiej" ostatnie szesnaście lat swego życia, ta szkoła była moją pasją, pracowałam przez te lata tak jak umiałam najlepiej i najuczciwiej, byłam naprawdę szczęśliwa, gdy widziałam owoce tej pracy. "Bednarska" zyskała renomę nie tylko jako szkoła o wysokim poziomie nauczania, ale przede wszystkim jako szkoła życzliwa dla uczniów, pomagająca im przetrwać burze młodości w bezpiecznych warunkach, ratująca od depresji, pomagająca w trudnych chwilach. Jakąż ironią losu jest to, co w tej chwili dzieje się w naszej szkole: życzliwość wzajemną zastąpiła nieufność i podejrzliwość, współpracę wzajemna wrogość. Patrzę z przerażeniem na to, jaką straszną lekcję otrzymują od nas dorosłych nasi uczniowie. Wierzę jednak w ich mądrość i wrodzoną prawość, w umiejętność sprawiedliwej oceny faktów i dlatego do nich właśnie kieruję ten list. Nie dajmy zniszczyć tego, co zostało stworzone przez lata wysiłkiem wielu osób. Nie dajmy wciągnąć się w wir wzajemnych gołosłownych pomówień i pretensji, nie posługujmy się językiem nienawiści, mówmy do siebie po ludzku. Może jeszcze uda się nam uratować to, co na "Bednarskiej" było najcenniejsze. |
BednarSzok.pl 1999 - 2006
Pewne prawa zastrzeżone
Pewne prawa zastrzeżone